~4~

1.4K 90 47
                                    

Przez pierwsze kilka minut nikt nam nie otwierał a my jak głupki staliśmy i gapiliśmy się w drzwi.
Zapukaliśmy jeszcze kilka razy i w końcu z wewnątrz domu można było usłyszeć:

" Idę!,,

cofnęliśmy się kilka kroków i oczekiwaliśmy otworzenia się drzwi.

Po krótkiej chwili zaczęły się uchylać a zza zaczął wyłaniać się wujek Ford. Wyglądał na bardzo zmęczonego.

- Kim jeste- Chwila - zawahał się a jego oczy zaczęły się powiększać. - Mabel? Dipper? Jacie jak wyrośliście! Prawie was nie poznałem! - otworzył drzwi na ościerz, a gdy to zrobił zza nich wyjawiła się mama

- O.. i ty..- Cofnął się krok a uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Widzę że nie jestem mile widziana - powiedziała i naburmuszyła się tak jak gdy dowiedziała się wycofali jej ulubiony krem do twarzy.

- Ehh... Nie to miałem na myśli.. - odwrócił wzrok i zaczął drapać się po karku.

- Nie tłumacz się na siłę. - powiedziała wciąż naburmuszona. - Idę się przejść, nie czekajcie na mnie. - na te słowa odwróciła się i poszła w stronę centrum miasteczka.

Wszyscy odetchnęliśmy. Wujek znowu się do nas przysunął i przytulił.

4 lata to jednak kupa czasu.

- Proszę, wejdźcie. - powiedział i odblokował drzwi tworząc przy tym gest ręką.

Nic się nie zmieniło. Wszystko stało poukładane tak samo, jak to jest w ogóle możliwe?
Bądź co bądź ale ucieszyłem się z faktu że wszystko pozostało tak jak to zapamiętałem.

A no tak list.

Nie byłem pewien czy to dobry pomysł pytać wujka o to. Wygląda na to że trzyma się dobrze. Może to jakiś podstęp rodziców żeby odstraszyć mnie od dalszego badania zagadek Gravity Falls.

W tedy wpadłem na pomysł. Dokładnie pamiętam miejsce gdzie stał pomnik Bill'a.
Tylko zerkne okiem. Jeśli wciąż tam jest to raczej nie ma się o co martwić.

Właściwie i tak nie miałem nic do roboty jak narazie.
Odłożyłem torbę ze swoimi rzeczami koło łóżka na którym miałem spać i skierowałem się w stronę wyjścia.
Nie spotkałem nikogo po drodze, więc zostawiłem na stoliku karteczkę z napisem że wyszedłem się przejść, i że wrócę niedługo.
Szedłem dopiero kilka minut ale droga jakoś bardzo mi się dłużyła. To pewnie przez stres. 

Bo w końcu co jeżeli pomnika nie będzie?
Co jeżeli Bill się w jakiś sposób uwolnił?

Według tego co powiedziała mama wujek Stan umarł na zawał . Ale co jeżeli nie? Co jeśli to kolejna gierka tego prze brzydłego ( nie wiem jak napisać to słowo :/ ) demona?
Moje serce zaczynało bić coraz mocniej ciągle przyspieszałem tępo i nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem biec.
Zatrzymałem się przy polanie, na której jak zapamiętałem leżał pomnik.

Zawahałem się.

Idę.

Nagle usłyszałem jakiś dźwięk za sobą. Zatrzymałem się ale to zignorowałem, nic nadzwyczajnego, w końcu mnóstwo zwierząt się tu pałęta. Jednak po jakimś czasie usłyszałem to ponownie a potem znowu i znowu. Coraz głośniej, coraz bliżej.

W końcu odwróciłem się.

Nie zauważyłem nic. Kompletna pustka.

A może to jakieś niewidzialne stworzenie? Nie zapominajmy gdzie jestem, roi się tu od paranormalnych stworzeń.
Podniosłem jakiś patyk żeby nie być totalnie bezbronnym jak coś mnie zaatakuje.
Odsłoniłem gałęzie, które zasłaniały widok na pomnik.
Wciąż tam stał. Tylko trochę bardziej zarósł, jakieś ptaki nawet zrobiły na nim gniazdo.
Odetchnąłem z ulgą.

I czym się tak stresowałem?

Zamknąłem oczy i położyłem się na trawie, naprawdę mega przyjemne uczucie jeżeli zignoruje się  te wszystkie chodzące po niej robaki. Leżałem tak przez jakiś czas wsłuchując się w kojącą ciszę, gdy nagle usłyszałem donośną irytującą melodię.

Cholera to mój dzwonek!

Szybko się zerwałem, wyciągnąłem telefon z kieszeni i odebrałem przychodzące połączenie.

- Dipper!? Gdzie ty jesteś!  Szukam cię wszędzie! - wrzeszczała do słuchawki Mabel.

- Zostawiłem kartkę na stoliku. - odpowiedziałem ignorując wrzaski mojej siostry.

- Co? Serio? Gdzie?- zaczęła pytać zbita z tropu.

- W salonie na tym małym stoliku. - zacząłem jej tłumaczyć lekko poirytowany.

- Ooo, nie widziałam. - i bez pożegnania się rozłączyła.

Wyłączyłem telefon i wiedząc że nie mam już szansy się zrelaksować wstałem i wszedłem na wydeptaną dróżkę, która pomogła mi się dostać do tego miejsca.

Chwila... Coś mi nie pasuje.

Zawróciłem i spojrzałem ponownie na pomnik zauważając coś przerażającego.

Pęknięcie. Ogromne, pęknięcie.

Jak mogłem nie zauważyć tego wcześniej?

Przeszły mnie dreszcze a instynkt kazał wracać jak najprędzej do Mystery Shack. Więc oczywiście zacząłem zapierniczać z powrotem.

Słyszałem za sobą kroki.

Ktoś mnie gonił.

Kurdekurdekurdekurdekurdekurde

Widziałem już wyjście z lasu gdy nagle potknąłem się o jakiś kamyk albo dziurę.

-----------------------------
713 słów ogółem.

Dziękuję za czytanie ✨
Miłego dnia/nocy ❤️.

No Chyba NIE  ~Billdip~ [Zawieszone]Where stories live. Discover now