Prolog

1.3K 55 2
                                    

mia

Wyobraźmy sobie wspólnie standardową klasę w typowym angielskim liceum.
Znajdziemy w niej głupkowatego sportowca, do którego słabość ma nawet nauczycielka matematyki, klasową gwiazdę, na którą leci jedna trzecia męskiej populacji szkoły, dwie nieujawnione lesbijki, odkrywające dopiero, że wolą waginy od penisów. Idąc dalej - ten jeden punk, którego każdy się boi, chłopak opuszczający dziewięćdziesiąt procent roku szkolnego, a i tak za każdym razem zdający do następnej klasy. Jest jeszcze rozpuszczony dzieciak, który za pieniądze swoich starych mógłby kupić całą szkołę, cheerleaderka z sieczką zamiast mózgu i kujonka, której nikt nie lubi. Reszta to poboczne, nic nieznaczące osoby.

Tą ostatnią byłam ja, ale jakieś dwanaście lat później. Wierzcie mi na słowo - kiedy wszystkie inne dziewczyny w moim wieku przeżywały swoje pierwsze orgazmy w klubowych toaletach czy na tylnych siedzeniach jakichś ledwo jeżdżących gratów, ja nocami przygotowywałam się do olimpiady biologicznej. Nie, żebym wówczas tego żałowała - ostatecznie ją wygrałam, co otworzyło mi drzwi na niemal wszystkie uczelnie medyczne w kraju. Po prostu mając piętnaście lat nieprzyjemnie było odstawać od reszty społeczeństwa, szczególnie w ten dziwny sposób.

Dziwna. Właśnie tym przymiotnikiem określano mnie przez całe liceum i jeszcze chwile po nim, gdy zdecydowałam się przyjechać na spotkanie absolwentów. Pierwszy raz spróbowałam wtedy alkoholu, chcąc pokazać, jak bardzo fajna się stałam się przez tych kilka miesięcy, co miało bardzo tragiczne skutki. Do dziś pamiętam, jakie zażenowanie czułam, gdy zrzygałam się na samym środku sali gimnastycznej, bo jeden z chłopców okręcił mnie w tańcu o dwa razy za mocno.

Rada na przyszłość - jeśli planujecie pić alkohol (dużo alkoholu), to błagam, nie róbcie tego na pusty żołądek.

A kim ty jesteś, żeby nam to mówić? - pomyślicie pewnie. No nie wiem, widocznie osobą, którą chcielibyście usłyszeć, skoro już tu jesteście.

W każdym razie, nie spodziewajcie się z mojej strony porad związkowych. Serio, jestem w tym beznadziejna. Nie miałam złamanego serca, nie czytałam Greya, ani nie rozdziewiczył mnie żaden sportowiec. Nawiasem mówiąc, jedynym chłopakiem, jakiego przez pewną chwilę zdażyło mi się mieć, był Derek Shepherd (tak, wiem, że nazywał się dokładnie jak główny bohater Chirurgów), który zmył się z mojego życia zaraz po otrzymaniu dyplomu. Według Science, które regularnie wydawało jego publikacje, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i był jedną z nadziei tamtejszej ksenotransplantologii.

Oto ja - Mia Stewart, rzucona na rzecz przeszczepniania świńskich serc. Trochę wiocha, a trochę nie, bo - jakby nie patrzeć - spotykałam się z dobrze ustawionym lekarzem. Dopóki mnie nie rzucił, rzecz jasna.

Niech was nie zwiedzie to, że wydaję się całkiem fajna. Popisuję się, skoro już zechcieliście mnie wysłuchać. Kto z nas tak nie robi? Każdego dnia na chirurgię przyjmujemy osoby, które robiły właśnie to - popisywały się. Mój sposób jest po prostu bardziej nerdowski.

Co zmieniło się przez tyle lat? No nie wiem, może po prostu przestałam być ofiarą losu i zaczęłam traktować życie z dystansem? W mojej szafie nadal nie pojawiły się majtki składające się z wąskiego sznurka przeciągniętego przez pośladki ani album pełen pijackich wspomnień, więc może kwestii tego, że byłam nudna, nie zmieniło nawet wyjście z liceum.

Zatem jeśli jeszcze nie zanudziłam was na śmierć, usiądźcie, rozgośćcie się. Śmiało, moje życie z pewnością dostarczy wam wielu wrażeń.

_____
Witam wszystkich zgromadzonych!
Jeśli przyzwyczaiłam Was do „21 songs about you", to tu możecie odpocząć i - cytując przedmówczynię - rozgościć się. Będzie mi bardzo miło:)

You, me at six | cashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz