14. "W twoich ramionach czuję się bezpiecznie."

Bắt đầu từ đầu
                                    

***

Obudziłam się około po sześciu godzinach, słysząc dźwięk budzika, którego nie otwierając oczu nie mogłam znaleźć. Widok, na który skupiłam wzrok był najsłodszym, jaki widziałam i chciałam się, by budzić z takim. Chłopak pomimo dość głośnego budzika nawet się nie ruszył, ale musiałam go obudzić, aby zdążył na poranny trening.

— Wstajemy — Mruknęłam, głaszcząc chłopaka po głowię, który coś mrukną pod nosem. Czy byłam na siebie, że zasnęłam tutaj? Tak, ale czułam, że chyba chłopakowi nie za bardzo to przeszkadzało.

— Która godzina? — Zapytał zachrypniętym głosem i przyciągając na siebie koc.

— Dokładnie szósta trzydzieści osiem — Podałam mu jego telefon pod nos i wstałam, informując, że zrobię kawę.

Coś mi podpowiadało, że mogłabym się do tego przyzwyczaić. Polubiłam spędzać czas, grając nawet w głupie planszówki i wiedziałam, że będzie mi go brakować po powrocie do Polski. Zaraz święta, a ja nie miałam żadnych prezentów, więc będę musiała się za to zabrać, ale na dziś mieliśmy inne plany.

— Kawa gotowa? — Podskoczyłam, słysząc za sobą głos chłopaka odwróciłam się z kubkiem i skrzyżowałam nasze spojrzenia.

— Masz coś do jedzenia? — Podałam mu picie, przyglądając się jak oglądał coś na telefonie.

Słodko wyglądał zaspany...

— Zjem już jak wrócę — Prychnęłam, słysząc jego słowa i zabrałam się za zrobienie mu kanapek, które wepchałam mu pod nos.

— Nie ma mowy zjesz podczas drogi — Posłałam mu uśmiech, na co jedynie pokręcił głową z politowania.

— Jesteś niemożliwa — Mruknął, zgarniając torbę i kierując się w stronę wyjścia szybciej całując mnie w czoło. Normalnie jak starszy brat.

Wiedziałam, że nie uda mi się już zasnąć, a reszta obudzi się coś koło ósmej rano, więc zostałam zdana na samotność. Posprzątałam po sobie w kuchni oraz pościeliłam łóżko w pokoju Nicoli. Stwierdziłam, że się ogarnę i znajdę coś do roboty.

Wzięłam dłuższy prysznic dokładnie, myjąc ciało i włosy w międzyczasie wykonałam poranna pielęgnację. Włożyłam na siebie szarą krótką bluzę i tego samego koloru spodenki, a włosy spięłam w koka. Dodatkowo zrobiłam sobie swoją ulubioną imbirową herbatę, siadając z laptopem do wyboru prezentów.

Dla każdego coś wybrałam tylko musiałam niektóre rzeczy dokupić stacjonarnie i muszę kogoś namówić. Największym problem sprawił prezent dla chłopaka, bo miał już wszystko i może w każdej chwili mieć, stworzyłam coś na wzór listy oraz postanowiłam naradzić się na ten temat z Zuzia.

***

Pozostałe dwie godzinny spędziłam wraz z rodzicami i Ewą na rozmawianiu o zbliżających się świętach, ustalili też, że oni pojadą po choinkę. Właśnie wtedy ozdobimy chyba pierniki, bo nie zostało nic innego niż czekanie jak wrócą.

— Już jesteśmy! — Usłyszałam głos chłopaka, który wchodził do salonu, na co każdy tam się zebrał, a ja postanowiłam zalać herbatę.

— Czemu nie idziesz do reszty? — Odwróciłam się spotykając z tymi brązowymi oczami, których mi brakowało.

— Chce tylko herbatę zrobić — Starałam się jakoś przedłużyć czas, zanim będzie nasza konfrontacja. Na dziwny sposób za każdym razem jak jego widzę czuje łaskotanie w brzuchu.

Twoja niepewność mnie zabija | Nicola ZalewskiNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ