#22 - Arcee

114 7 0
                                    


> Pov Oriana

- Bee powtarzam ci po raz 20, że czuję się dobrze. - powiedziałam.

B - Ale napewno? - Dopytywał.

- Tak napewno. Możesz ruszać. - Kiedy zobaczył, że naprawde jest ze mną dobrze wstał i odszedł w strone mostu ziemnego. Ostatnie jego spojrzenie wylądowało na mnie. Uśmiechnęłam się lekko zanim przeszedł przez portal o różnorodnych kolorach. Kiedy portal zgasł momentalnie opadłam bezwładnie na szpitalne łóżko.

R - Czemu nie powiesz mu prawdy? Jest z tobą źle. I to nie przez kondycję. - Stwierdził medyk spoglądając na mnie.

- Jest zbyt nadopiekuńczy.. - Jęknęłam i znowu zaczęłam mruczeć coś pod nosem.

R - Pozwól, że zbadam cie lepiej. - Powiedział i coś mi wstrzyknął. Chwile jeszcze byłam przytomna ale później przed moje oczy wkradła się ciemność..

> Pov Optimus ( szok )

Byliśmy już na miejscu. Ostrożnie zaczęliśmy rozglądać się po okolicy, w której miał znajdować się statek z awaryjnym lądowaniem. Nie myląc się nadajnik miał racje. Wgniecona w ziemie niewielkich rozmiarów kapsuła była szczelnie zamknięta.

- Osłaniajcie mnie dopóki nie otworze kapsuły. - Powiedziałem i podszedłem do wgnieconego w ziemie metalu. Paroma kliknięciami z łatwością udało mi się ją otworzyć. Zrobiłem pare kroków w tył i uważnie obserwowałem jak ostatnie, szczelne zamki otwierają się. Byłem przygotowany do ataku ale moim oczom ukazała się femmobotka.

- Arcee? - Zdziwiony podszedłem i wyciągnąłem botkę. - Jest nieprzytomna. - Stwierdziłem po kilku próbach obudzenia jej.

C - Arcee? Ale co ona tu robi. - Równie ździwiony podszedł bliżej chowając broń.

- Nie mam pojęcia.. - westchnąłem - Ratchet aktywuj most ziemny.

Po chwili ukazał nam się portal o różnych kolorach. Bez problemu wziąłem fembotkę i przeszliśmy przez portal.

> Pov Oriana

Słyszałam jedynie odgłosy, które były niewyraźne. Z czasem stawały się coraz bardziej zrozumiałe.

B - Czy tobie do reszty przegrzało system!? Co ty jej robisz? Lekcje Anatomii? Jak jest nieprzytomna? - Po jego głosie mogłam stwierdzić, że jest zły.

R - Kochasiu spokojnie, tylko ją badam. Oddam ci dziewczynę w całości. - westchnął tylko cicho.

B - To nie moja dziewczyna! - przebudziłam się w całości ale nie otwierałam oczu. Czekałam na odpowiedni moment.

W - Jeszcze - Dodała fembotka na co Optimus zaśmiał się pod nosem. Tak on się zaśmiał. W pomieszczeniu nagle zapanowała cisza a oczy wszystkich powędrował na niego. Ja również ni stąd ni z owąd się przebudziłam i w pozycji pół siedzącej pół leżącej zdziwiona patrzyłam na Ojca.

- Dobrze słyszałam czy mi się przesłyszało? - spytałam z uśmiechem.

HR - Dobrze słyszałaś.. - Równie ździwiony dodał.

- Ciekawie. Skąd tutejszy powód twojego śmiechu Optimusie. - Skierowałam pytanie do niego. Oderwał się od panelu i spojrzał na mnie. Liczyłam na odpowiedź ale w Cudownej odpowiedzi dostałam jedynie jego uśmiech. Świetnie. Zawiodłam się tatuśku.

- A no właśnie Ratchet co ty o mnie mówiłeś? Bee kochasz mnie? - z lekko przymrużonymi oczami posłałam mu uśmiech wraz z spojrzeniem.

B - Kto ci takich bzdur nagadał? Jestem tylko twoim partnerem.

S - AHA! i tu cie mam! Jesteś jej partnerem przyznałeś się!! - Zadowolony zaczął biegać po bazie.

- Sides.. nie w takim znaczeniu. - Powiedziałam i zsunęłam nogi z łóżka tak, aby zwisały.

H - Co zamierzasz zrobić? - Zapytał wyciągając fajkę z buzi.

- Skoczyć - Gdy wypowiedziałam to słowo Bee znowu zaczął mi godzinną dokumentacje dlaczego nie powinnam tak robić i z tego żartować. Zabrał mnie do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi padł w moje ramiona już w holoformie. Słyszałam cichy szląch z jego strony.

- Skąd takie nastawienie? Coś się stało? Coś zrobiłam? - Dopytywałam gładząc blondyna po włosach lecz ten przecząco kiwał głową.

- To o co chodzi? - Zirytowana lekko jego postawą spytałam. Nie dostałam odpowiedzi. Nie wytrzymując już jego płaczu odepchnęłam go lekko od siebie. Stanął przedemną z łzami w oczach. Złapałam go za ramiona i lekko wstrząsnęłam.

- Bee, jestem tutaj cokolwiek by się działo mów. - powiedziałam i ucałowałam go. Ten lekko zdziwiony zapomniał o płaczu i o strasznym fakcie usłyszanym z radia. Momentalnie się uśmiechnął i rozluźnił.

B - A to za co? - Zapytał z flirciarskim uśmiechem.

- żebyś się przymknął. Nie mam jak ci pomóc jak nic mi nie mówisz.

B - Jak cie zaraz przymknę to zobaczysz.

- Co zobacze?

B - Do czego jestem zdolny. - z uśmieszkiem wykonał znany mi gest palcami.

- A weź spadaj. - Chcąc wyminąć go w drzwiach złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

B - A gdzie moje słońce ucieka? - szepnął mi do ucha i lekko ugryzł jego płatek. Przeszedł mnie dosyć przyjemny dreszcz.

- Bee.. nie dzisiaj. - Mruknęłam kiedy zaprzestał mnie przytulać. Jego ręcę były na mojej talii, a wzrok wbity w mój.

B - Jak dalej tak księżniczka będzie przeciągać to nigdy się nie wyrobimy. - Powiedział wzmacniając swój uścisk na mojej talii jednocześnie tak, aby nie zrobić mi krzywdy. Mruknęłam jedynie dając mu pozwolenie na cokolwiek. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku i wsunął swoje ręcę pod moją bluzkę dalej zostawiając je na mej talii. Odwrócił mnie tak abym to ja była przy ścianie a on nademną. Nie protestowałam. Wplotłam swoją rękę w jego gęste włosy a drugą delikatnie paznokciem drapałam jego kark. Przez ciche pomrukiwanie Niebieskookiego chciało mi się śmiać ale powstrzymałam się. Zjechał swoimi pocałunkami na moją szyje zostawiając tam pare czerwonych śladów.

- To będzie widać.. - Westchnęłam tylko. Byłam teraz zwierzaczkiem Bee. Miał nademną kontrolę bo na takową mu pozwoliłam. Kiedy przestał pieszczoty spojrzałam na niego pytająco.

B - Słuchaj, Ori. Jak coś nie pasuje to mów, przecież się nie obraże. - Powiedział podtrzymując się jedną ręką ściany.

- Kto powiedział, że coś mi nie pasuję? - powiedziałam i tym razem to ja pocałowałam blondyna. Lekko zaskoczony nie upierał się zbyt długo i oddał w moje ręcę. Muskając delikatnie jego szyję, co jakiś czas wypuszczał więcej powietrza z płuc. Z lekko odchyloną głową do tyłu, zadowoliły mnie jego pomruki. Palcem zahaczył o gumkę moich spodni i delikatnie zaczął ją obkręcać wokół palca.

B - Przejdziesz do rzeczy czy mam się niecierpliwić? Chyba że to ja mam rozpocząć. - puścił mi oczko.

- Wole słuchać twoich jęków.

B - Boisz się? Czuje bicie twojego serca. - Powiedział przykładając swoją dużą rękę do mojej klatki piersiowej. Westchnęłam tylko.

- Tak na trzeźwo mi ciężej - mruknęłam bezwładnie opadając na blodnyna i robiąc go za oparcie.

B - To pozwól, że rozpocznę. - Pewny siebie chłopak zaczął pozbywać się mojej koszulki. Kiedy miał przejść do najbardziej upierdliwej rzeczy jaka istnieję, zadzwonił jego komunikator.

B - Tak? ... Dobrze zaraz będę. - westchnął jedynie i założył mi spowrotem koszulkę, i to na złej stronie. Lekko zdenerwowany wyszedł z pokoju lekko zatrzaskując za sobą drzwi. Z założonymi rękami ponownie pozbyłam się koszulki i stanika. Położyłam się do łóżka poczym okryłam się kołdrą. Ach ci faceci..

Ciepły prezent czeka świeżo upieczony w łóżku...

-------

| Transformers - Drugie DnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz