Chapter 3

687 53 57
                                    

"Remember your words can plant gardens or burn whole forests down"

Przez następny tydzień Hyunjin nie mógł przestać myśleć o tym, że postacią z ostatniego miejsca zbrodni, rzeczywiście mógł być Felix. Ten fakt naprawdę go cieszył, a sam ten fakt sprawiał iż promyk nadzieji stawał się większy. Po tylu latach najprawdopodobniej odnalazł się ich promyczek, ich Felix...jego Felix.

Ale tyle samo ile było radości, tak jeszcze więcej było zmartwień. I nie chodzi tu tylko o dziwne zachowanie Felixa, który zamiast do niego podejść, wręcz rozpłyną się w powietrzu, tak jak tego dnia w którym zaginął. Ale także o fakt, że od tygodnia miał z Chanem ciche dni. Po ich ostatniej kłótni, żaden z nich się do siebie nie odzywał i ten fakt trochę bolał Hyunjina, tym bardziej, że jeszcze nigdy nie byli w takiej sytuacji. Jeśli kiedykolwiek się kłócili to tylko i wyłącznie na żarty, a jeśli jednak dochodziło do takiej sytuacji, gdzie rzeczywiście się kłócili, to od razu się przepraszali i zapominali o zaistniałych wydarzeniach. Jednak tak nie było tym razem. Nadzieja o odnalezieniu Felixa była jedyną rzeczą, jaka trzymała go przy życiu i normalnym funkcjonowaniu, a Chan tak po prostu zaczynał go gasić, jak zwykłe i nic nie warte resztki papierosów.

I pewnie gdyby nie fakt, że zmierzał do kolejnego miejsca zbrodni, rozmyślał by o tych sytuacjach jeszcze bardziej, ale na to zdecydowanie nie było czasu. Musiał się skupić w stu procentach na swojej pracy, tym bardziej stojąc nad kolejnym ciałem należącego do młodego mężczyzny.

Dwudziesto pięcio letni Ryan, dwadzieścia pięć ran postrzałowych oraz widoczne oznaki tortur w postaci wyrywanych zębów kiedy ofiara jeszcze żyła, no i oczywiście znane już im znamię pająka na prawej stronie szyi.

-Mam wrażenie, że coraz to następne ofiary kończą jeszcze gorzej od poprzednich - mruknął Soobin, który na stan nieboszczyka lekko się skrzywił.

-Jakby dopiero się rozkręcali - przytaknął Hyunjin.

-Już się boje myśleć, w jakim stanie będą kolejne ofiary

-Miejmy nadzieję, że skończy się na tym i nie będzie kolejnych ofiar

-Kogo próbujesz oszukać Hwang?

-Zawsze jest jakaś mała nadzieja

-A słyszałeś, że nadzieja jest matką głupich?

-Nie chciałbym wam przeszkadzać w waszej jakże zawziętej dyskusji, ale znalazłem coś w buzi naszego nieboszczyka - wtrącił się Jay, który zajmował się oględzinami zwłok.

-Co takiego? - zapytał zaciekawiony Hyunjin.

-Jakaś karteczka - zmarszczył brwi wyciągając mały kawałek papieru i podając ją Hyunjinowi.

Hyunjin spojrzał na obu niepewnie, jednak wziął głęboki wdech i postanowił powoli rozwinąć kartkę, by zobaczyć jej zawartość, której zdecydowanie się nie spodziewał.

"Głupi zawsze umrze.

Mądry zawsze spojrzy w bok.

A ty nigdy nie patrz w tłum, możesz tam zobaczyć coś czego nie chcesz"

Hyunjin naprawdę nie wiedział co go podkusiło, ale pierwsze co zrobił po przeczytaniu karteczki było spojrzenie się w bok. I to był strzał w dziesiątkę, gdyż pierwsze co tam ujrzał, była ta sama postać co ostatnio. I może rzucenie się w pogoni za postacią, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia kogokolwiek, było cholernie głupie i ryzykowne, ale to zdecydowanie było dla niego najmniej ważne. Najważniejsze dla niego w tej chwili było było złapanie postaci. Złapanie Felixa.

Ale czy mu się to udało? Oczywiście, że nie. Już w połowie drogi pogoni za jego przyjacielem wiedział, że go nie dogoni, gdyż ten zdecydowanie był za szybki, a na dodatek miał przewagę, albowiem gdy tylko zobaczył jak Hyunjin ma zamiar rzucić się za nim w pogoni, od razu zaczął uciekać.

-Felix! - krzyknął i po prostu bezwładnie upadł na kolana, a łzy zaczęły powoli opuszczać jego oczy, jakby brały przykład z chmur, które dla towarzystwa zaczęły płakać razem z nim.

Nie mógł uwierzyć, że był tak blisko a za jednym razem tak daleko. Miał go w garści, a on z taką łatwizna wyślizgnął mu się między palcami. Był pogrążony w takiej rozpaczy, że nawet nie zauważył kiedy pojawił się przy nim Soobin.

-Hyunjin wstań, odwiozę cię do domu - westchnął cicho Soobin i pomógł Hyunjinowi wstać, po czym razem udali się do samochodu szaro-włosego. - Hyunjin jesteś świadomy jak niebezpieczne to mogło być? Jak tragicznie mogło się to skończyć? Rzuciłeś się w pogoni za kimś obcym nie informując o tym nikogo, nie informując mnie, a jestem twoim partnerem. Wiesz co może się stać jak szef się o tym dowie?

-Nie musisz mnie dołować jeszcze bardziej Soobin, jestem świadomy tego co zrobiłem i jak to mogło się skończyć - mruknął - A jeśli szef się o tym dowie to poniosę wszelkie konsekwencje za swoje czyny. Nie musisz się tak o mnie martwić

-Będę się martwić, bo nie jesteś tylko moim partnerem, ale także i moim przyjacielem - odparł zrezygnowany Soobin i gdy dojechali pod mieszkanie brązowo-włosego, postanowił odprowadzić go do środka.

Można było stwierdzić, że dzisiejszy dzień zdecydowanie nie należał do Hyunjina, gdyż jak na złość w domu również był Chan, który widząc stan swojego przyjaciela oraz jego partnera, cholernie się zaniepokoił, a za to Soobin jako zatroskany partner postanowił o wszystkim opowiedzieć Chanowi.

Gdy ta dwójka dyskutowała miedzy sobą, Hyunjin czuł się wręcz jak małe dziecko, które czeka na ochrzan od mamy, bo zbił jej ukochany wazon. I cóż długo nie musiał czekać na pretensje Chana, gdyż ten je rozpoczął od razu gdy Soobin opuścił ich mieszkanie.

-Co ci wpadło do tego głupiego łba?! Zdajesz sobie sprawę co by mogło być, gdyby ta osoba była uzbrojona?! Skończyłbyś wąchając kwiatki od spodu! Czy ty się w ogóle czegoś nauczyłeś w tej szkole policyjnej?! Już nawet nie wspomnę o tym jakim imieniem się zwróciłeś do tej osoby...

-Skoro już mi wszystko wytykasz to śmiało, powiedz to...powiedz jakim imieniem się zwróciłem - prychnął Hyunjin zbliżając się do Chana - No dalej, powiedz to

-Masz dwadzieścia cztery lata a zachowujesz się jak bachor - pokręcił głową zrezygnowany Chan - Zdajesz sobie sprawę, że możesz zostać za to zawieszony? Stworzyłeś niebezpieczeństwo sobie i ludziom dookoła

-Wiem co zrobiłem i jakie mogą być tego konsekwencje, dlatego je poniosę - odpowiedział już spokojniej.

-Hyunjin nie widzisz, że rujnujesz sobie życie przez osobę, która nawet nie żyje?

-Na szczęście to moje życie i nie musisz się o nie martwić - odparł pewnie Hyunjin, chodź jego oczy zdradzały jeden wielki żal w stronę swojego przyjaciela - Brakuje mi tego Chan, który wspierał mnie niewarunkowo, prędzej uwierzę w fakt, że to on umarł, a nie Felix

-Hyunjin...

-Nie Chan, nasz kwiat zaczyna usychać, a my zamiast go pielęgnować, pozostawiamy go samemu sobie - powiedział nawet nie ukrywając tej żałosnej nutki żalu w głośnie i zamknął się w swoim azylu, pozostawiając swojego przyjaciela samego.

Tu wcale nie chodziło o kwiat. Tu chodziło o ich relacje. 

VENOM ~ HyunlixWhere stories live. Discover now