Chapter 2

752 57 42
                                    

"Nothing kills you like your mind"

Tak jak przewidział ich przełożony, równo tydzień później o tej samej godzinie Hyunjin stał nad ciałem kolejnej ofiary. Trzydziesto letni Seo Jackson z dziesięcioma ranami kłutymi, który został powieszony na jednym z drzew w pobliskim lesie i oczywiście oznaczony znamieniem pająka na prawym ramieniu.

-Czyli szef miał racje - odezwał się Soobin patrząc jak zabierają ciało mężczyzny.

-Obawiam się, że tak - westchnął cicho brązowo-włosy - A najgorsze jest to, że media zdarzyły się dowiedzieć i oczekują wyjaśnień

-Widziałem ich jak przyjechałem na miejsce, te szuję są wszędzie i nie mają jakiejkolwiek litości, nie myślą nawet o rodzinie zmarłego, którzy mogą to oglądać - prychnął.

Soobin był cholernie uczulony na dziennikarzy, którzy byli jak małe pasożyty. Kiedyś myślał, że najbardziej bezuczuciowym zawodem byli adwokaci, ale po tym jak przystąpił do policji i zobaczył jak chciwi są ludzi pracujący dla telewizji, zrozumiał iż to właśnie ten zawód jest najbardziej bezuczuciowy. Ich wścibskość jeśli chodziło o ofiary śmiertelne nie znała granic, potrafili pokazywać i wyjaśniać najbardziej krzywdzące rzeczy, które rodzina ofiar musiała później oglądać. Ujęcia nieżywych ciał bliskich krążyła po internetach, a oni zamiast pokazywać mniej, pokazywali coraz więcej, byli jak pijawki, pragnąc więcej i więcej, nie znając litości. Soobin coś o tym wiedział, właśnie w taki sposób dowiedział się o śmierci brata, która była puszczana na żywo w telewizji.

-Chodź, spróbujemy ich jakoś spławić - odezwał się w końcu Hyunjin - Tylko bądź dla nich chodź trochę miły

-Spokojnie, będę tak delikatny jak tylko się da - zaśmiał się cicho.

Wystarczyło, że wyszli poza taśmy policyjne, a dziennikarze już się na nich rzucili z tysiącami pytań na sekundę. Oczywiście odpowiadali na nie jednym krótkim zdaniem jakim było "Nie możemy ujawniać postępowań śledztwa" ale to zdecydowanie nie była wystarczającą odpowiedź dla mediów. Pragnęli szczegółów, których tylko tych dwóch policjantów mogło im dostarczyć.

-Czy to prawda, że gang Venom znów powrócił?!

-Czy mieszkańcy Seulu powinni obawiać się o swoje życie?!

-Czy policja aby na pewno ma wszystko pod kontrolą?!

I tak zaczęło padać pytanie po pytaniu, jedno jeszcze bardziej absurdalne od drugiego, dlatego Hyunjin wraz z Soobinem chcieli w milczeniu opuścić te zgromadzenie dziennikarzy, pozostawiając ich pytania bez komentarza. Niestety lub stety nieznana postać znajdująca się z dala od wszystkich, przykuła uwagę Hyunjina. Mimo iż brązowo-włosy nie widział twarzy tej osoby, to zarys ciała wydawał mu się jakoś znajomy.

-Hey, wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony Soobin.

-Co? - zmarszczył brwi i spojrzał się na swojego partnera, by po chwili znów powrócić wzrokiem na miejsce, gdzie stała nieznajoma mu postać, która już zdążyła się ulotnić - Tak, wszystko w porządku, po prostu wydawało mi się, że stoi tam ktoś znajomy, ale chyba mi się przewidziało

-Pewnie jesteś zmęczony. Mimo wszystko mieliśmy dziś dość ciężki dzień, więc lepiej już wracaj do domu i odpocznij, zobaczymy się jutro - pożegnał się z Hyunjinem lekko klepiąc go po ramieniu i po chwili odjechał, więc Hyunjin postanowił zrobić to samo.

Podczas drogi do domu nie mógł przestać myśleć o tajemniczej postaci. Czy ta sylwetka rzeczywiście mogła należeć do niego? A może rzeczywiście był na tyle zmęczony dzisiejszym dniem, że po prostu przewidziało mu się, że ktoś tam swoi? Ale przecież nigdy mu się coś takiego nie przytrafiło, nie ważnie jak bardzo bywał zmęczony, nigdy mu się nic nie przewidziało. Czyli to musiał być on. To musiał być Felix. Ale co on tam robił? A przed wszystkim dlaczego do niego nie podszedł, skoro najprawdopodobniej go widział?

Myśli, a idące z nimi w parze coraz to kolejne pytania nie dawały Hyunjinowi spokoju, nawet podczas wspólnej kolacji z Bang Chanem. Kolejna myśl przyprowadzała kolejne pytanie i tak w niekończące się kółko, które nie zdawało się mieć swojego końca. Jego własne myśli się z nim bawiły. Grały w nieuczciwa grę w której to myśli rozdawały karty w postaci pytań, na które on nie znał odpowiedzi, widocznie czerpiąc z tego radość. Ale czy nie takie właśnie myły myśli? Bawią się nami, gdy jest nam źle, zamiast być naszymi deskami ratunku stają się naszą najgorszą bronią, zadając nam cios za ciosem, a my nie mamy nawet jak się bronić.

-Halo ziemia do Hyunjina! - ciemnowłosy machnął ręką przed twarzą Hyunjina, tym samym skutecznie wyrywając go z zamyśleń - Od dwudziestu minut do ciebie mówię, a ty nawet mnie nie słuchasz

-Wybacz, miałem dziś ciężki dzień

-Coś tam się wydarzyło, prawda? - zapytał, a jego ton głosu od razu stał się miększy - Co takiego cię trapi, że nawet mnie nie słuchasz?

Wystarczyło te pytanie, by myśli Hyunjina po raz kolejny dały o sobie znać. Nie był pewny czy powinien powiedzieć o całym zdarzeniu Chanowi, ale za drugim razem, wiedział, że był jedyną osobą z którą mógł porozmawiać czy się wygadać, a starszy go nie oceni. Dlatego wziął głęboki wdech i postanowił wyjawić mu prawdę.

-Wydaje mi się, że widziałem Felixa

-O nie, nawet nie chce o tym słyszeć Hyunjin

-Ale...

-Nie! - od razu przerwał mu Chan uderzając lekko dłonią w stół, nawet nie dając Hyunjinowi nic wyjaśnić - Mam ci przypomnieć o tych wszystkich sytuacjach, gdzie zaczepiałeś każdego blondyna czy osobę chodź trochę podobą do Felixa, biorąc ich za niego? Naprawdę zaczynam się o ciebie martwić Hyunjin, może powinieneś wrócić na terapie?

-Nic nie rozumiesz! Naprawdę tam stał! Może i nie widziałem jego twarzy, ale jego sylwetkę poznam wszędzie - spojrzał się na starszego, przez co ich wzroki się spotkały tocząc z sobą zaciekłą walkę - I nie potrzebuje terapeuty, wystarczy, że bliscy wmawiają mi śmierć przyjaciela, a mnie biorą za warianta. Przynajmniej to jest darmowe i nie muszę płacić za wbijanie mi małych szpileczek w serce - prychnął wstając od stołu.

-Nie chce już nic więcej słyszeć na temat Felixa - powiedział spokojnie wciąż patrząc na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział jego przyjaciel.

-No tak, dla was wszystkich jest martwy, nigdy nie istniał, a temat o nim jest zakazany - uśmiechnął się pod nosem bez jakichkolwiek uczuć - I spokojnie, nie usłyszy od mnie nawet słowa - powiedział beznamiętnie i poszedł do swojego pokoju.

VENOM ~ HyunlixWhere stories live. Discover now