30. ❝Lśnijmy, kochanie❞

190 33 17
                                    

Bunny nie potrafiła zmrużyć oka.

Starała się nie wiercić, by nie obudzić przypadkiem Taeyi, z którą dzieliła wąskie łóżko, ale trudno było jej wytrzymać, tkwiąc w jednej pozycji. Kiedy robiło się jej duszno, spychała z siebie cienką kołdrę, jednak wtedy prędko spowijał ją chłód i znów musiała nakryć się nią aż pod samą szyję. Nim się obejrzała, promienie słońca zaczęły przedzierać się przez szpary białych żaluzji, a pokój laleczki stawał się coraz jaśniejszy.

W końcu, doszedłszy do wniosku, że naprawdę nie zmusi się do snu, Bunny podniosła się z łóżka. Spacerowała boso po niewielkim pomieszczeniu, patrząc kolejno na trofea, porozrzucane po podłodze fatałaszki, a na koniec rozsypany na toaletce sypki rozświetlacz, który nabrała na opuszkę palca, a następnie roztarła na jednej z powiek.

— Zapal sobie tę małą lampkę, to będziesz lepiej widziała.

Poruszyła się niespokojnie, usłyszawszy głos Taeyi, po czym obejrzała się na nią przez ramię, przykładając dłoń do szybko bijącego serca. Na sekundę obleciał ją strach, jednak szybko zdołała się uspokoić, pochwyciwszy ciepłe spojrzenie przyjaciółki.

— Nie chciałam cię obudzić — powiedziała cicho, brudny od rozświetlacza palec wycierając o piżamowe spodnie. — Wybacz.

Taeya machnęła na to ręką, posyłając jej uśmiech mówiący, że nie ma za co przepraszać. Wyglądała na wypoczętą, nawet jeśli w rzeczywistości spała niecałe trzy godziny — w końcu obie położyły się koło czwartej, a teraz dochodziła raptem siódma rano. Było już całkiem widno, ale wciąż cicho i spokojnie, jakby Nowy Jork na chwilę zatrzymał się w miejscu.

— Może pójdziemy na spacer? — rzuciła tonem pytania laleczka, podnosząc się z łóżka. Spała w samym koronkowym bralecie i bawełnianych szortach, a że było dosyć chłodno, od razu sięgnęła po szlafrok.

— Spacer? — powtórzyła Bunny, mrugając parokrotnie i patrząc na przyjaciółkę, jakby nie była pewna, czy dobrze ją usłyszała. Jednak po krótkiej chwili uśmiechnęła się, kiwając głową. — Ale musisz pożyczyć mi coś ciepłego do ubrania. Zamarznę w samym T-shircie.

— Bierz, co chcesz, kochanie. Możesz nawet założyć moje białe futro.

— Masz futro?

— Mopsnęłam z szatni w Teatrze Apollo — szepnęła Taeya, pochyliwszy się w stronę studentki, do której właśnie podeszła. — Tylko nie mów Sharon.

— Dobra — odparła Bunny, również szeptem.

Po chwili podeszła do szafy laleczki i otworzyła ją, chcąc znaleźć dla siebie jakąś bluzę. W jej oczy od razu rzuciła się ciemnoróżowa, z suwakiem zaczynającym się na wysokości mostka i kończącym się aż pod samą szyją. Bunny wyjęła wybrane odzienie i założyła na T-shirt, w którym spała. Potem spojrzała na swoją czarną perukę, za którą już zdążyła zatęsknić.

— No dalej, załóż ją — odezwała się z uśmiechem Taeya, widząc jej minę.

Wyszły z domu niedługo później, doszedłszy do wniosku, że śniadanie zjedzą dopiero po spacerze. Bunny miała na sobie tę ciemnoróżową bluzę i luźne dżinsy (również pożyczone od przyjaciółki), a oprócz peruki pokusiła się jeszcze o wytuszowanie rzęs i nałożenie błyszczyka na lekko spierzchnięte wargi. Za kilka godzin musiała udać się do kościoła, ale teraz wciąż miała jeszcze trochę czasu dla siebie i starała się nim dostatecznie nacieszyć.

Z początku laleczki spacerowały w zupełnej ciszy, idąc powolnym krokiem ramię w ramię, a ich dłonie raz za razem ocierały się o siebie, powodując mimowolne uśmiechy na ich twarzach. Powietrze było mroźne — pozostawiało na policzkach i nosie studentki pąsy w kolorze zbliżonym do bluzy, którą miała na sobie. Mimo wszystko ten chłód zdawał się dosyć orzeźwiający, a cisza wprawiała ją w wyjątkowo przyjemny nastrój.

DRAG 'N' ROLLWhere stories live. Discover now