1. ❝Nikt, czyli ja❞

740 77 28
                                    

Zanim zaczniemy przygodę z DNR, chciałabym omówić kilka ważnych kwestii:

1. DNR było wcześniej opublikowane jako fanfiction. Autorska wersja (zmiana dotyczy tak naprawdę tylko imienia jednego bohatera oraz pochodzenia dwóch) przeszła porządną korektę, dopisałam też coś tu i ówdzie, ale fabuła jest taka sama.

2. Setting tej historii to rok 1988, Nowy Jork — czas ballroomów i voguingu, ale i epidemii AIDS, która w znacznej mierze dotknęła środowisko LGBT. Przygotowując się do pisania DNR, starałam się zrobić jak najdokładniejszy research, ale jestem świadoma, że niektóre przedstawione przeze mnie elementy mogą być niezgodne z rzeczywistością i z góry za to przepraszam.

3. Pojawiają się tutaj także terminy, które były używane w tamtych czasach, a dzisiaj mogą być uważane są za obraźliwe/niepoprawne — na przykład zastępowanie pojęcia "transpłciowość" pojęciem "transseksualizm", czy też powszechniejsze używanie końcówek "–izm" zamiast "–ność", np. biseksualizm zamiast biseksualność. To celowe zabiegi.

4. W tekście występuje słownictwo, które może być uznane za obraźliwe lub rasistowskie, homofobiczne, transfobiczne etc. Tego typu język został użyty po to, aby zachować realizm oraz ukazać problemy, z którymi borykały (i niestety często nadal borykają) się mniejszości. Ja, jako autor, nie pochwalam tego typu zachowań, a słowa czy myśli bohaterów nie są moimi.

5. DNR nie jest romansem — jest w niej dużo miłości, ale nie takiej, jaką możecie sobie wyobrażać.

Na koniec życzę przyjemnej lektury :)

— wika


•••


W wieku dwudziestu czterech lat Jian wiedział o sobie bardzo niewiele i z każdym dniem odnosił coraz większe wrażenie, że ta wiedza samoistnie kurczy się do chorobliwie małych rozmiarów.

Był w stanie powiedzieć o sobie jedynie kilka prostych faktów — znał datę swoich urodzin, numer ubezpieczenia społecznego, wzrost, kolor oczu, narodowość oraz obywatelstwo. Jednak kiedy ktoś prosił go, aby wyjawił coś więcej, Jian milkł i krzywił się, w głowie mając zupełną pustkę. Był tym niezwykle przerażony.

— Nie wiem — mówił niedługo później, drapiąc się w potylicę. — Nie wiem, co mógłbym o sobie powiedzieć.

Od trzech lat nosił miano studenta socjologii z wiszącym nad nim kredytem, który miał spłacać przez większą część swojego życia. Mieszkał w nowojorskiej dzielnicy Queens, operował angielskim znacznie lepiej niż mandaryńskim i już dawno temu pogodził się z tym, że dla większości ludzi był „chinolem", „skośnym" bądź „żółtkiem". Przez azjatyckie pochodzenie od razu przyklejano mu również łatkę nerda ze słabym wzrokiem i małym siusiakiem, co w czasach szkolnych zawsze stanowiło najlepszy powód do żartów.

Łatki — Jian był nimi obklejony od stóp do głów. Czasem wydawało mu się, że nie może się przez nie ruszać ani swobodnie oddychać. Był nawet w stanie poczuć fizyczny ból w klatce piersiowej, jakby wspomniane łatki zlepiły się w jedną wielką kulę, której nie dało się przełknąć.

Jako katolik, z przymusu zaangażowany w życie kościoła, modlił się przed każdym posiłkiem, nosił krzyż na szyi oraz koszulki z obozów, ale zupełnie w to wszystko nie wierzył. Nie chciał. Zwątpił w Boga kilka lat temu, gdy uświadomił sobie, że to ślepe podążanie za wskazówkami duszpasterzy do niczego go tak naprawdę nie prowadzi. Z pewnością nie tam, gdzie chciałby dotrzeć.

DRAG 'N' ROLLWhere stories live. Discover now