Claudia przypatrywała się z boku Jasmine. Zauważyła, jakie wywarła ona wrażenie na jej chłopaku i bardzo się tym zaniepokoiła. Była zazdrosna! Nie podoba mi się ona, pomyślała.

– Moja córka Claudia – rzekł Stephen do Jas przedstawiając swoją córkę – i...

– ... dziewczyna Edwarda – Claudia dokończyła za niego podchodząc bliżej do Patricka i biorąc go za rękę.

– Miło mi – skinęła Jas patrząc na ciemnowłosą.

Nawet nie wiesz w jakie bagno wdepnęłaś, dziewczyno, pomyślała Jasmine.

– Caroline poznałaś już wcześniej.

– Tak – odparła Jas obrzuciwszy wzrokiem blondynkę z niebieskimi oczami i kręconymi włosami.

Na końcu podeszli do Davida, który przez cały czas nie spuszczał wzroku z Jas. Była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkał w życiu. Czuł, że musi bliżej ją poznać.

– A to, mój syn David – rzekł Stephen przedstawiając swojego syna.

Ich oczy na moment się spotkały. Jas nagle poczuła jakieś dziwne wibrowanie koło serca. Ostatnio czuła się tak jak spotkała Lucasa. Widziała przez chwilę w oczach bruneta swoje własne odbicie. Szybko odwróciła wzrok.

Co się ze mną dzieje? Nie mogę pozwolić sobie na żadne romanse, bo to wszystko popsuje! Jestem już tak blisko celu. Nikt ani nic nie może mi w tym przeszkodzić! , myślała przenosząc wzrok z Davida na pobliską ścianę.

– Moi kochani – przerwał chwilę milczenia Stephen . – Czas otworzyć szampan. David, możesz?

Chłopak stanął jak najbliżej Jas. Czuł delikatny zapach jej perfum, którymi była spryskana. Wziął butelkę i zaczął zdejmować korek. Po chwili rozległ się huk. David rozlał szampan do kieliszków. Wziął dla siebie kieliszek, a drugi podał Jasmine. Ona uśmiechnęła się lekko do niego.

– Witaj w zespole Miriam! Twoje zdrowie! – rzekł Stephen podnosząc kieliszek do ust.

Wszyscy poszli za jego przykładem. Jas na chwilę odwróciła głowę i znowu oczy jej i Davida spotkały się. Tym razem jednak nie odwróciła wzroku. Caroline z boku przyglądała się im. Widziała jak on na nią patrzył i bardzo jej się to nie spodobało.

Trzymaj się od niego z daleka ruda małpo, bo pożałujesz. On jest mój!, myślała Carol pijąc szampana ze swojego kieliszka.




Tramwaj powoli zbliżał się do przystanku. Ludzie zerwali się ze swoich miejsc i zaczęli przepychać się w kierunku drzwi. Wśród tego tłumu ludzi była także Sophie Davis, która była jak zwykle pięknie ubrana i umalowana. W ręku trzymała torbę, a na ramieniu wisiała jej mała czarna torebka ze sztucznej skóry. Gdy tramwaj zatrzymał się wszyscy wysiedli. Znalazłszy się na ulicy zaczęła wokół się rozglądać a potem skierowała się w stronę publicznej toalety. Weszła do środka i spojrzała w lustro. Patrzyła na nią piękna kobieta o szarych oczach, ognistych włosach i koralowych ustach. Bez wątpienia była to kobieta piękna i tajemnicza. Otworzyła torebkę, wyjęła z niej chusteczkę i zaczęła wycierać twarz. Po chwili nie było na niej nawet grama makijażu. Wzięła torbę podróżną, torebkę i weszła do kabiny zamykając się. Przebrała się w ubrania leżące w torbie a te co miała na sobie położyła na spód. Wcześniej jednak wyjęła czarną perukę i nałożyła ciasno na głowę. Wyszła i spojrzała w lustro. Poprawiła swój wygląd i wyszła na ulicę. Zawsze się przebierała, gdy jechała do swojej siostry w odwiedziny. Na pewno nikt nie zobaczyłby w tej przeciętnej, niemalowanej, brzydko ubranej kobiecie Angeli – striptizerki z jednego z najpopularniejszego lokalu nocnego. Nie mogła sobie pozwolić na to, żeby jakiś klient z lokalu, w którym pracowała ją rozpoznał. Nikt nie może poznać jej tajemnicy.

Smak zemstyWhere stories live. Discover now