TOM I CZĘŚĆ 14

917 77 25
                                    

Rozdział 14

Jisung

Podszedłem do stolika Hwanga który od razu zbadał mnie złym wzrokiem.

- Czego chcesz? - zapytał wracając do jedzenia na co zabrałem powietrze po chwili je wypuszczając i usiadłem obok.

- Słyniesz zazwyczaj z głupich pomysłów ale odziwo skutecznych a ja właśnie takiego potrzebuję - usłyszałem tylko jak cicho się śmieje pod nosem.

- Nie mam powodu ci pomagać ani żadnych korzyści z tego

- Mogę ci załatwić kolejną wizytę u doktora Banga jeśli mi pomożesz zostać tu dłużej - zacząłem się bawić palcami wiedząc że to zły pomysł.

- Ty serio jesteś jakiś pojebany - zaśmiał się. - Niech zgadnę poświęcasz się tak dla tego mordercy?

- Nie jest mordercą i doskonale o tym wiesz

- A czy ty jesteś gotowy nim zostać dla niego? - spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, czy mógłbym zabić za miłość? - Jeśli załatwisz mi spotkanie z doktorkiem to ci pomogę

- Dobra, to jaki masz pomysł na to żebym został tu na trochę dłużej? - zapytałem trochę zaniepokojony poprzednim pytaniem.

- Zostaw to mnie, zajmę się wszystkim tylko załatw mi te spotkanie - zabrał do swoich ust widelec - Jeśli nie dotrzymasz słowa to pożałujesz tego w najgorszy sposób

- No dobra a i sorki

- Za co? - odwrócił się do mnie a ja przywaliłem mu z pięści w twarz. - Co to ma być do cholery?

- Załatwiam ci spotkanie u doktora Banga - wstałem szybko i zacząłem odgrywać swoją rolę najpierw przywalając głową z całej siły w stół przez co rozwaliłem sobie łuk brwiowy na co Hyunjin tylko spojrzał na mnie z wielkim szokiem - Ty gnoju nie daruję ci tego! - krzyknąłem trzymając się za nos z którego również spływała krew.

- Kurwa jesteś nienormalny - zaśmiał się.

- Obym tego nie żałował - szepnąłem a po chwili zleciały się pielęgniarki i tak jak miało być wysłały Hyunjina do doktora Banga a mnie zabrali do mojej sali gdzie mnie opatrzyli i później zostawiły samego.

Zastanawiałem się co wymyśli Hyunjin ale w głębi duszy miałem nadzieję że to nie będzie nic poważnego jak na przykład morderstwo, po chwili usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi na co się podniosłem a wtedy moim oczom ukazał się rudowłosy który nie wyglądał na zadowolonego a bardziej na przybitego i bliskiego płaczu.

- Hannie co ci się stało? - usiadł obok na moim łóżku dotykając licznych plastrów na mojej twarzy.

- To nic poważnego naprawdę hyung - przerwałem gdy tylko nasze oczy się spotkały, wiedziałem że i tak rozpozna kiedy kłamie ale nie chciałem mu mówić o moim planie by zostać tu dłużej bo na pewno próbowałby mi przeszkodzić.

- Hyunjin ci to zrobił? - zapytał na co tylko skinąłem głową - Proszę trzymaj się od niego jak najdalej nawet jeśli mówi o mnie okropne rzeczy, po prostu to ignoruj

- Wiesz że nie potrafię hyung, krew się we mnie gotuje jak widzę jak on cię traktuje - nagle poczułem ciepło na mojej ręce przez dotyk dłoni rudowłosego.

- Dopóki ciebie w to nie mieszają to postarajmy się obaj to ignorować - uśmiechnął się a ja tak bardzo miałem ochotę mu powiedzieć jak bardzo kocham jego uśmiech, śmiech, po prostu jego całego. Stał się najbliższą osobą mojemu sercu i nie pozwoliłbym go skrzywdzić.

- Hyung…

- Tak? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem nadal gładząc kciukiem moją dłoń.

- Bo ja… - gdy w końcu chciałem wyznać Minho moje uczucia do mojej sali wszedł z hukiem Changbin.

- Jesteś w końcu! - gdy tylko zauważył mnie leżącego w łóżku cały w bandażach i plastrach podszedł bliżej zszokowany. - Co ci ?

- To sprawka Hyunjina - odpowiedział za mnie Minho

- No nie, jak tylko go spotkam to tak mu tą jego cenną buźkę obije że już nikt nigdy na niego nie spojrzy - wydarł się a ja powoli zaczynałem mieć go dość.

- Czego chcesz Changbin? - zapytałem lekko podirytowany.

- Chciałem się pochwalić moim osiągnięciem

- To ja może zostawię was samych, widzę że macie o czym rozmawiać - powiedział rudowłosy z cichym chichotem po czym wstał i złożył na moim policzku pocałunek przez co momentalnie zrobiło mi się gorąco. - Obyś szybko się podniósł Jisungie, do zobaczenia - pożegnał się i wyszedł a ja nadal czułem miękkie usta rudowłosego na moim policzku który od jego wyjścia trzymałem.

- Halo ziemia do wiewióry! - krzyknął Changbin machając ręką przed moimi oczami.

- Co?

- Spotkałem Felixa - uśmiechnął się zadowolony.

- Ah tak? To super - udałem zainteresowanego

- Pomagałem Felixowi w dyżurce

- Myślałem że pacjenci mają zakaz wstępu tam - odpowiedziałem lekko zaskoczony.

- No bo mają i potem zostałem stamtąd wyrzucony ale prawie na Felixa spadło pudło z dokumentami i go uratowałem - powiedział dumnie.

- Możemy o tym porozmawiać następnym razem? Chcę się zdrzemnąć

- No dobra - poszedł do wyjścia - karaluchy pod poduchy - wyszedł a ja już po kilkunastu minutach byłem w świecie snu.

Bounded ✾ Minsung Where stories live. Discover now