TOM I CZĘŚĆ 2

1.3K 85 34
                                    

Rozdział 2

Na następny dzień zostałem umówiony na wizytę u psychologa który miał stwierdzić na jakim etapie jest mój stan psychiczny, bałem się bo nie chciałem usłyszeć tego co jest już oczywiste równie dobrze mógłby mnie wysłać do szpitala psychiatrycznego by mieć jednego pacjenta mniej. Po południu wyszliśmy z domu i odrazu ruszyliśmy do przychodni w której miałem umówioną wizytę, po dotarciu na miejsce czekaliśmy parę minut na naszą kolej żeby potem wejść do gabinetu.

- Zapraszam, proszę usiąść - uśmiechnęła się sztucznie doktorka. - Więc, co się dzieje?

- Stan mojego syna się pogorszył, znowu... Ostatnio poszedł do szkoły i skończyło się to atakiem paniki - powiedziała cicho najwidoczniej zmartwiona.

- Dobrze, chciałabym porozmawiać z pańskim synem na osobności - powiedziała jakby bez emocji przekładając jakieś dokumenty na biurku.

- Oczywiście, za niedługo wrócę Jisung tylko się nie stresuj - posłała mi miły uśmiech i wyszła z gabinetu, po jej wyjściu zacząłem czuć się niekomfortowo przez wbity wzrok psycholog we mnie.

- Han Jisung jaki jest Twój problem? Aż tak lubisz mnie widzieć że zjawiasz się co dwa tygodnie? - popatrzyłem na nią krzywo lekko się krzywiąc na jej ostatnie słowa.

- Ani trochę - założyłem ręce na siebie chcąc jak najszybciej zakończyć tą niepotrzebną rozmowę.

- Powiedz bierzesz narkotyki? Tylko szczerze - pierwsze co pomyślałem w tamtej chwili to to że skończyły jej się pytania i próbuje znaleźć inną przyczynę by wystawić mi diagnozę ale zostałem przy tym że poprostu chce się mnie pozbyć, więc zaśmiałem się krótko na jej pytanie.

- Nie biorę niczego

- Oczywiście że nie - zapisała tylko coś szybko z krótkim uśmiechem. - w
Wybacz nie chciałam cie zranić tym pytaniem ale nastolatki niekiedy robią takie rzeczy - odłożyła długopis znowu wlepiając we mnie wzrok tak jakby próbowała doszukać się jakiegokolwiek kłamstwa.

- Nie zraniła mnie pani NICZYM - podkreśliłem bardziej ostatnie słowo chcąc zaznaczyć że jej tabletki które mi przepisywała i które sprawiały że mdlałem mnie nie złamały.

- Co stało się w szkole? - zapytała wprost.

- Nic szczególnego - dlaczego nie chciałem powiedzieć? To proste chciałem jej zrobić na złość ale też nie chciałem żeby mama się o tym dowiedziała i żeby się niepotrzebnie martwiła.

- Więc dlaczego miałeś atak paniki?

- Nie wiem, to nie ja jestem tutaj psychologiem tylko pani - wzruszyłem tylko ramionami wyglądając za okno.

- Widzę że nie jesteś chętny do rozmowy dlatego też dalej nie będę jej prowadzić - na koniec wpisała jeszcze coś na kartkę którą wsadziła do dokumentów i wstała by zawołać mamę, po chwili wróciły obie i zajęły swoje miejsca. - Dobrze już większość wiem I podjęłam już decyzję co z dalszym leczeniem - widziałem kątem oka że moja rodzicielka się denerwuje więc zabrałem jej dłoń w swoją I uśmiechnąłem się lekko by ją uspokoić na co odwzajemniła uśmiech.

- Postanowiłam że trzeba wysłać pańskiego syna do szpitala psychiatrycznego w Seulu - i czar prysł moja mama zaczęła płakać a ja poprostu nie dowierzałem w to co właśnie usłyszałem.

- Ale mi nic nie jest, czuje się świetnie - próbowałem to jakoś naprawić ale nie wiedziałem zbytnio jak więc zacząłem zapewniać że nic mi nie jest I mogę dalej brać leki które mnie tylko truły.

- Niestety leki nie działają jak widać, to jedyna opcja - uśmiechnęła się tym swoim sztucznym uśmiechem a ja dopiero wtedy zrozumiałem że zrobiła to specjalnie, tak jak mówiłem w końcu chciała się mnie pozbyć.

- Przecież pani zadała mi dwa pytania, jak mogła pani stwierdzić że leki nie działają po tych dwóch głupich pytaniach? - wstałem z nerwów omało co nie zaczynając na nią krzyczeć na co doktorka zapisała coś na kartce którą ponownie wyjęła.

- Jisung uspokój się I usiądź - podniosła lekko głos moja rodzicielka a ja posłusznie usiadłem na miejsce mając już wszystkiego dość. - na ile mój syn będzie musiał tam zostać? - zapytała już trochę spokojniej.

- Dwa tygodnie - odparła chowając wszystkie moje dokumenty do teczki razem z kartką na której co chwilę coś zapisywała podczas rozmowy.

- Dobrze, kiedy mamy się tam zgłosić?

- Najlepiej jak najszybciej, radzę się zgłosić już jutro - czułem jak jej wzrok którym co chwilę mnie darzyła mówił mi ciągle że dobrze mi tak nie mówiąc już o jej zarazem wrednym i sztucznym uśmiechem. - to wszystko na dzisiaj, dalsze leczenie odbędzie się w szpitalu.

- Dobrze, dziękujemy - wstaliśmy i wyszliśmy z gabinetu.
Przez resztę drogi do domu nie wymieniliśmy ani słowa prawdopodobnie dlatego że obaj byliśmy przybici, w końcu ciszę przerwała mama.

- Wiesz to jeszcze nie koniec świata, może ten szpital rzeczywiście ci pomoże. - zaczęła na nowo płakać a ja już nie wiedziałem czy mam ją pocieszyć czy się po prostu z nią zgodzić by poczuła się lepiej.

Po powrocie do domu niemal odrazu poszłem spać jednak zatrzymał mnie sms od nieznanego numeru.

--------------------------------

Kolejny rozdział za sobą, mogę jedynie zdradzić że wiadomość od nieznajomego zmieni relacje Jisunga z jego matką.

Bounded ✾ Minsung Donde viven las historias. Descúbrelo ahora