fifteenth

249 26 22
                                    

Dlaczego?

Dlaczego się boję?

Warty nocne nigdy mnie nie przerażały. To było to samo co stanie w dzień tylko zamiast słońca oświetlał ci drogę blask księżyca. Noce były nawet spokojnie od dni, a tym razem, czułem niepokój.

Może przez tę mgłę, która była tak gęsta że ledwo co widziałem znajdujący się dwa kroki ode mnie koc. Trochę na ślepo wyciągnąłem rękę i sięgnąłem po niego.

Skuliłem się przytulony do barierki i owinąłem mocniej wełnianym kocem aż po brodę. Ścisnąłem dłoń na rękojeści szabli, a trzęsła mi się niemiłosiernie.

W pewnym momencie usłyszałem niepokojący trzask. Podniosłem się, choć nogi miałem jak z galarety, a boląca rana dalej lekko krwawiła.

Zapaliłem pochodnię, choć doskonale wiedziałem, że tym samym sprzedam swoją lokalizację potencjalnemu wrogowi. Na pokładzie nikogo nie było, a mimo to słyszałem dziwny hałas dochodzący jakby z zewnątrz.

Powoli zszedłem ze statku i zacząłem kierować się w stronę hałasu. Nawet nie zauważyłem, kiedy wydeptana w ściółce droga skończyła się a ja wylądowałem w środku lasu, nie mając kompletnie pojęcia gdzie jestem.

Kurwa.

Hałas ucichł. Tak jakbym doszedł do jego źródła. Nagle zawiał mocny wiatr, który w ułamek sekundy zgasił pochodnię i zaszumiał w drzewach, strasząc wszystkie śpiącego wówczas w ich koronach ptaki.

- Wooyoung - usłyszałem damski głos z ciemności. Moje tętno od razu podskoczyło do góry.

- Kim jesteś?! - krzyknąłem, nie wiedząc kompletnie z której strony słyszałem głos.

- Przyjaciółką.

- Nie mam żadnych przyjaciółek... A tym bardziej strażniczek lasów!

- Nie gadaj głupot. Nie pamiętasz mnie? - czułem że była coraz bliżej mnie.

- Nie.

- Dzięki mnie tu jesteś - zaśmiała się i wtedy poczułem czyjś oddech na karku. Momentalnie obróciłem się a przed swoimi oczyma ujrzałem damę na oko trzydziestoletnią, a jej twarz nie spowijała ani jedna zmarszczka. Miała ciemne hebanowe włosy splecione w luźny kok upięty jedną spinką a do tego długą fioletową suknię, która z każdą chwilą wydawała mi się coraz ciemniejsza. Była piękna, ale przerażająca.

- Naprawdę nie znam cię... - przełknąłem ślinę a kobieta zbliżyła się i swoją zimna dłonią przejechała po moim policzku.

- Znasz, tylko nie pamiętasz - uśmiechnęła się lekko. - To ja sprawiłam że się obudziłeś. To dzięki mnie w twoim żyłach wciąż płynie gorąca krew, to dzięki mnie oddychasz...

Miejsca w których opuszki jej palców zetknęły się z moją skórą, zaczęły mnie piec. Tak jakbym oparzył się.

- Wasze życia należą do mnie, Wooyoung - powiedziała po czym, gdy mrugnąłem ta zniknęła. Jakby wyparowała w powietrzu.

Od razu poczułem nagły zanik energii i ból w mięśniach. Upadłem na kolana a moje dłonie uderzyło wprost w wystające korzenia drzew.

Po czole spływał mi zimny pot, a mój oddech był niestabilny tak jakbym zaraz miał zejść.

Było ciemno. A jedyna droga powrotna jaką dostrzegłem, była ta w mojej pamięci. Gdybym wiedział jak wrócić, może nie byłbym tak przerażony.

Podniosłem się i zacząłem szukać ścieżki. Ta jednak nie ważne ile kroków na północ, zachód, południe i wschód nie zrobiłbym, nie ukazywała się. W końcu dostałem czegoś w rodzaju histerii. Odczuwałem duszności, pociłem się jak dwumetrowy olbrzym a do tego odczuwałem lek tak silny jakbym zobaczył co najwyżej najprzerażającego potwora jaki chodziłby po świecie.

WONDERLAND: captain's return // ATEEZ PIRATE AU Where stories live. Discover now