4

164 11 4
                                    

Ta noc minęła im dość spokojnie– żadnych koszmarów, wspomnień, czy też braku koca. Leżeli tak blisko siebie, że jedna trzecia materiału nie była potrzebna. Severus miał głowę obok żeber dziewczyny i lekko skulony, rękę miał przerzuconą przez jej brzuch. Oboje spali jak zabici do dziewiątej. Tym razem pierwsza obudziła się szatynka. Zaspana przez pierwsze minuty nawet nie zdawała sobie sprawy, że leży praktycznie na ścianie, ponieważ w nocy Snape uznał, że jej połówka wydaje się wygodniejsza. Dziewczyna poczerwieniała, zamierając w bezruchu. Po chwili spięcia uznała, że skoro mężczyzna i tak śpi nie ma co. Trochę się rozluźniła i zaczęła przyglądać się jego twarzy, a przynajmniej jej kawałkowi. Wydawała się spokojna i mimo zmarszczek oraz rany na policzku wydawała się delikatna. Bez znaczenia jak głupie to było, chciała dotknąć szramy na jego twarzy, poczuć lekkie wgłębienie i mieć nadzieję, że nie pozostanie po niej blizna. Już wyciągała rękę, gdy usłyszała delikatne kroki, zapewne Francuzki. Zabrała ją prędko, akurat gdy kroki ucichły. Po sekundzie stukanie trzy razy... Brak odpowiedzi, więc kobieta zapukała trochę głośniej– nadal nic. W końcu nie wytrzymała, językiem łamanym przez akcent oznajmiła, że wchodzi. Hermiona zamknęła oczy; blondynka nacisnęła klamkę i spojrzała na nich. Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do kanapy. Szturchnęła bruneta w ramie, który zaraz po tym otworzył zaspane oczy.

—Czego?— w jego głosie można było usłyszeć wyraźną chrypę.

—Wstajemy, zakochani.— uśmiechnęła się szerzej.

—Co?...Jacy zakochani? Boże, idź sobie. Niedługo zejdziemy.— położył głowę tam skąd ją wziął i zamknął ponownie oczy.

—Za dźjesięć minut na dole.— kobieta wyszła zamykając za sobą drzwi, a Severus dopiero po chwili zrozumiał gdzie leży i na czym trzyma rękę.

Podniósł się ociężale i lekko zgarbiony, opierając się łokciami o kolana przetarł sobie oczy dłonią.

—Granger.— tyknął jej ramienia chcąc ją wybudzić.—Cholera, wstawaj.— nie ruszyła się chcąc zachować pozory.—Co ja się w ogóle przejmuje?— mruknął do siebie. Szarpnął ją mocno za ramię, a dziewczyna otworzyła oczy.

—Hm?...

—Podnoś się. Fleur tu była. Mówiła, żeby za maksymalnie dziesięć minut zejść na dół.— w jego głosie wciąż można było usłyszeć chrypkę. Mężczyzna wstał i przebrał się zaklęciem. Bawełniana koszula, czarne spodnie, buty i pasek. Dziewczyna podniosła się z "łóżka", zabrała z torby i wyciągnęła z niej czerwoną koszulkę i czarne krótkie spodenki. Wyszła do łazienki, a po kilku minutach wróciła zostawić piżamę. Severusa już nie było. Pozostawiła ubrania na kanapie i zeszła na dół. Harry i Ron ze spuszczonymi głowami siedzieli na sofie, a Snape rozmawiał z Dumbledorem.

—Panno Granger— zaczął starzec. Szatynka poczuła jak w gardle tworzy jej się gula, a w żołądku coś skręca.—proszę usiąść.— bez słowa usiadła obok Harry'ego. Albus dokończył rozmowe z brunetem i podszedł do nastolatków.—Macie coś na swoje usprawiedliwienie?— nikt nie śmiał się odezwać.—Czyli mam rozumieć, że nie. Wiecie, że trzeba wam wyznaczyć kary, prawda? Wychodzenie nocami jest niedopuszczalne, zwłaszcza teraz. Naraziliście się  na atak, dzikie zwierzęta lub utopienie.— spojrzał na nich zimnym wzrokiem.— Zaczniemy od Pana, Panie Wesley. Zajmie się Pan sprzątaniem całej Muszelki.— rudzielec kiwnął głową.—Pan, Panie Potter zajmie się zmywaniem naczyń przez dwa tygodnie— przytaknął.— a Pani, Panno Granger przygotuje wszystkie eliksiry, które miał dziś zrobić Severus.— ona również skinęła głową.— Skoro zrozumieliście to do roboty!

Cała trójka wstała i udała się w różne strony domu. Hermiona wspięła się po schodach i weszła do swojego pokoju. Czekał tam na nią Mistrz Eliksirów.

Potions MasterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz