2

188 11 0
                                    

—Mistrzu, błagam cię! Oszczędź ją!— prosił zdesperowanym głosem Severus. Tom prychnął śmiechem.

—A co zrobiłbyś w zamian, gdybym pozwolił żyć szlamie?— zapytał gładząc dłonią łeb Nagini.

—Wszystko.— odparł zaciskając mocniej ręce na podłokietniku fotela swojego pana.

—Wszystko, powiadasz?— mężczyzna dwoma palcami podniósł spuszczoną głowę klęczącego przed nim chłopaka, tak, by ten patrzył w jego płonące czerwienią oczy.

—Tak, wszystko.— przełknął głośno ślinę i próbował wytrzymać mocne spojrzenie Voldemorta.

—Dobrze.— odpowiedział po chwili zastanowienia Lord, z krzywym uśmiechem.

—Dziękuję ci, Panie! Dziękuję! Dziękuję!— chłopak poczuł wielką ulgę, jakby z serca spadł mu ogromny kamień. Lily jest bezpieczna i tylko to się liczyło.

Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo się wtedy mylił.

~~~

Znów nękały go wspomnienia. Znów miał przed oczami jej roześmianą twarz, rude włosy i oczy, piękne, szmaragdowe oczy, w których tliło się tyle radosnych iskierek.

Zielona struna morderczej energii uderzyła w jej pierś, odbierając jej ostatnie ogniki świadomości w oczach, które stały się zimne i tępo wlepione w podłogę, a twarz zatrzymana się w wyrazie przerażenia.

~~~

Zawiódł. Nie zdołał wydobyć informacji od pewnego czarodzieja. Spodziewał się kary. Wyobrażał sobie uderzenie Cruciatusem, lub zamknięcie w lochu na parę dni, lecz Lord wymyślił dla niego znacznie bardziej bolesny wyrok. Wprowadził go do swojego gabinetu, na którego środku stała myślodsiewnia. Brunet nie wiedział co myśleć.

Czarny Pan różdżką wyciągnął ze skroni błękitną wstęgę. Opuścił ją do cieczy w naczyniu. Złapał Severus'a za włosy i wepchnął jego głowę do myślodsiewni.

"Mężczyzna otworzył drzwi zaklęciem. Obok nich przechodził James. Nie minęła sekunda, Potter nie zdążył nawet dobyć różdżki, a leżał martwy na podłodze. Voldemort przeszedł przez niego depcząc odrzucone na bok okulary. Wszedł szybko po schodach do pokoju chłopca, którego Lily układała w kołysce. Gdy tylko zauważyła nieznajomego zabrała dziecko z łóżeczka i przycisnęła je do siebie.

—Oddaj dzieciaka.— rozkazał Lord celując w nich różdżką.

—Po moim trupie!— warknęła kobieta mocniej zasłaniając dziecko.

—Jak sobie życzysz. Avada kedavra!

Strumień zielonego światła. Przerażona twarz. Lilly, a teraz również i Snape'a."

Zdruzgotany mężczyzna wyrwał się z wspomnień swojego pana. Upadł na podłogę, a Lord tylko rechotał wściekle, rozbawiony miną Severusa.

~~~

Mężczyzna został wyrwany z i tak już lekkiego snu. Spojrzał na zegar ścienny, oświetlany przez księżycowy blask, wpadający przez otwarte okno. Wskazywał on drugą nad ranem. Podniósł się ze starego fotela i rozprostował kości. Przy okazji rozejrzał się po pomieszczeniu. Mimo że było pochłonięte ciemnością zauważył brak współlokatorki. Nie, żeby się o nią martwił, ale jeśli dziwnym trafem zniknęła by bez śladu, mieszkając z nim, Weasley prawdopodobnie kazałby mu spać na dworze, lub oskarżył o morderstwo i zakopanie dziewczyny pod, którymś z krzaków w ogrodzie jego żony.

Potions MasterWhere stories live. Discover now