Życie na Grimmauld Place toczyło się jak zwykle. Molly zobowiązała się do zrobienia obiadu, wraz z Ginny i Hermioną. Harry i Ron dyskutowali o najnowszym meczu Quidditcha, a Artur, obok nich, na fotelu czytał "Proroka Codziennego". Nimfadora zabawiała Remusa i Syriusza wyczarowując sobie dziób kaczki zamiast ust. Bliźniacy próbowali zrobić komuś kawał. Popołudnie zapowiadało się całkiem udanie, aż z salonu nie dobiegł ich trzask z kominka i dźwięk upadającego człowieka. Wszyscy zerwali się z miejsc trzymając dłonie na różdżkach. Na dywanie przed paleniskiem klęczał zdyszany Severus Snape. Włosy miał zmierzwione, źrenice rozszerzone, a cały był umazany jeszcze świerzą krwią.
-Gdzie-gdzie jest Dumbledore?- wysapał.
-Co się stało?!- zapytała przerażona Molly.
-Gdzie jest Dumbledore?!- zapytał głośniej z nutą paniki w głosie.
-Mów co się dzieje!- warknął Syriusz.
-GDZIE JEST TEN CHOLERNY STARZEC!?- podniósł się z podłogi i zaczął chodzić w tą i z powrotem mówiąc do siebie.- Oni mnie zabiją, nie, was zabiją, wszystkich zabiją, a najbardziej Potter'a. Da się najbardziej zginąć?- sam parsknął śmiechem na swój głupi pomysł, a do śmiechu dawała mu jeszcze groza całej sytuacji.
W tym momencie ze schodów zszedł Albus.
-Co to za hałasy? Nie dacie starcowi s- nawet nie zdążył dokończyć zanim Snape dopadł do niego.
-Oni o wszystkim się dowiedzieli! Śmierciożercy na nas polują! Oni nas wszystkich pozabijają przy pierwszej okazji!- mężczyzna potrząsnął odrobinę ramionami drugiego rozmówcy. Siwowłosy nie wyglądał na zbytnio przejętego. Przez parę sekund miał zamyśloną minę.
-Niedobrze.- stwierdził co jeszcze bardziej rozjuszyło Severusa.
-Niedobrze? Niedobrze?! Do cholery jasnej oni wiedzą o mnie! O zakonie też! O wszystkim! Wężomordy wszedł mi do głowy, rozumiesz?!- złapał się jedną ręką za głowę i odszedł od starca parę kroków.
-Jak ty się broniłeś?! Myślałem, że jesteś dość kompetentny do tych misji! Jak mogłeś mu na to pozwolić?!- warknął wściekły Dumbledore. Siedzibę można zmienić, ale najlepszy szpieg odkryty przez wroga?
-Nie wiem! Nawet nie poczułem, że wchodzi mi w umysł! Miałem najlepsze bariery jakie mogłem mieć!- tłumaczył się gestykulując.
-Zawiodłem się na tobie, Severusie.- mruknął ponuro.
-To teraz nieważne, trzeba się stąd jak najszybciej zabrać! Oni mogą przyjść w każdej chwili!
-Bierzcie najpotrzebniejsze rzeczy! Za 5 minut tutaj!- wszyscy jak na zawołanie rozbiegli się do swoich pokoi, a zawiedziony wzrok Albusa spoczywał na Snape'ie. Starzec pokręcił głową i udał się do swojej sypialni.
Severus stał na środku salonu z niesamowitymi wyrzutami. W końcu on tego wszystkiego nie chciał, nie chciał Czarnego Pana w swojej głowie, nie chciał dla niego zabijać, nie chciał dla niego służyć. Chciał wrócić do czasów, gdy wszystko jeszcze było w porządku. Wtedy, kiedy była Lily, kiedy go przytulała i całowała w policzek, kiedy mówiła, że wszystko będzie dobrze i prosiła, żeby się uśmiechnął, kiedy wszystkiego nie zepsuł...
~~~
Lily wyszła z dormitorium Gryffindoru gdzie czekał na nią Severus. Dziewczyna na sam jego widok chciała zawrócić.
-Błagam cię! Nie idź, bo-bo będę spać pod drzwiami!- wymyślił na szybko zdesperowany brunet.
-No, co masz na swoje wyjaśnienie? Co masz na wyjaśnienie tego, że zadajesz się z Voldemortem i jego pojebaną świtą? Ostatnio pisali w gazecie, że jego słudzy zabili mugolską rodzinę. A może ty byłeś z nimi?- wysyczał, próbując nie wrzasnąć na niego.
CZYTASZ
Potions Master
FanfictionZaborczy i ponury nauczyciel eliksirów, przemądrzała i nieznośna gryfonka zmuszeni do współpracy. Od niechęci, wręcz nienawiści, można wejść w przyjaźń, a może coś więcej? Nadeszły mroczne czasy dla Wielkiej Brytanii; dla mugoli, czarodziejów, zakon...