50. Beleth, przyjacielu, bądź tak miły...

426 40 98
                                    

Poczułam czyjeś ręce na ramionach. Śmierć stanął za mną. Z jego dłoni spłynęło na mnie coś zimnego. Dotknął mojego czoła, przyciągając do siebie. Baal, który stał przede mną, wpatrując się w Śmierć, puścił moje ręce i skinął głową. Jeśli myślałam, że się wycofał i dał za wygraną to się myliłam. Wyciągnął dłoń wierzchem do przodu. Nie miałam pojęcia co próbował zrobić, ale to nie było przyjemne uczucie. Czułam uścisk w głowie, który coraz bardziej przypominał mi spotkania z Łupieżcą. Krzyknęłam. Ból był niewyobrażalny. Coś atakowało mój umysł, próbując zmusić moją moc do cofnięcia się. Każdym swoim nerwem wyczuwałam obecność Baala i Śmierci.

W jednej chwili, nawet nie zorientowałam się w którym dokładnie momencie, wszystko się skończyło. Rzeczy, które obijały się o ściany upadły z hukiem na ziemię. Nastąpiła dziwna, nieprzyjemna cisza.

Odetchnęłam z ulgą i opadłam powoli na ziemię. Oparłam się o nogi Śmierci. To było zbyt wiele. Mało brakowało, a posiadłość Baala zostałaby pogrzebana, a my razem z nią.

– Nigdy więcej.

– To było naprawdę... – Baal próbował znaleźć odpowiednie słowa. – Interesujące doświadczenie.

– Interesujące doświadczenie?! O mało co nie zginęliśmy!

– Nie przeceniaj się – rzucił Śmierć. – Mogłabyś zejść z moich stóp?

– Jako królik doświadczalny mam prawo do... – Śmierć nie pozwolił mi dokończyć. Odsunął się, sprawiając, że upadłam do tyłu. Trafiłam akurat na odłamek czegoś drewnianego. Syknęłam z bólu i potarłam obolałe miejsce. Spojrzałam z wyrzutem na Śmierć.

– Musisz bardziej na siebie uważać.

Wstałam z podłogi, otrzepałam się i rozejrzałam wokół. W pomieszczeniu panował chaos. Cały dobytek Baala leżał porozrzucany po pokoju. Demon stracił swoje biurko, które zostało roztrzaskane na pół. Wszystkie książki znajdowały się teraz na ziemi, cześć spopielona, a cześć rozdarta.

Baal nie był zły, wydawałoby się nawet, że nie przejął się całym bałaganem, ani zniszczonymi rzeczami. Jego opanowanie było doprowadzone do perfekcji. Baal znacząco różnił się od innych, zazwyczaj gwałtownych, przedstawicieli swej rasy.

– Twoja moc jest całkiem spora, powiedziałbym nawet, że ogromna, jednak nieco kłopotliwa. – W końcu coś powiedział.

– Nieco kłopotliwa, co?

– Masz czysto destrukcyjną i agresywną moc. Nic dziwnego, że nie wiesz, jak się jej używa, nie zdziwiłbym się, gdybyś sama postanowiła o tym zapomnieć.

– Pomożesz mi sobie przypomnieć? – Potrzebowałam tej nocy czegoś wyjątkowo destrukcyjnego, czego mogłabym użyć w walce z Jaśniejącymi.

– A może chciałabyś wstąpić do specjalnej szkoły? – spytał Śmierć.

– Jest jakaś specjalna szkoła?

Śmierć przewrócił oczami. Kpił sobie ze mnie.

– Nikt nie możne nauczyć cię panowania nad własną mocą. Takie rzeczy się wie, nie można się ich nauczyć – wtrącił Baal.

Cały problem polegał na tym, że ja nie wiedziałam. Nie potrafiłam nawet jej uwolnić.

– Więc jak mam się tego nauczyć? – Byłam zdesperowana. Pozwoliłabym nawet Baalowi jeszcze raz wypróbować moją moc, gdyby tylko zapewnił mnie, że będę mogła jej później używać wedle uznania.

– Nie powiem, że twoje umiejętności nie przydałyby się dzisiejszej nocy. Jednakże będziesz o niebo szczęśliwsza, gdy twoje moce pozostaną uśpione – powiedział Śmierć.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz