32. Prawdopodobnie wiedział o mnie więcej niż ja sama

414 37 42
                                    

– Nigdzie nie idę, wy też nigdzie nie idziecie – zakomunikował już nie tak pewny swoich racji. – Nie ma tam żadnego ciała, nie jestem aż tak głupi, żeby trzymać u siebie rozkładające się trupy.

– Więc nie będziesz mieć nic przeciwko temu, abyśmy się rozejrzeli.

Śmierć był zirytowany. Rzadko kiedy widziałam go w tym stanie.

Poczułam w powietrzu napływ czegoś ciemnego. Przyciągało mnie do siebie. Było delikatne i tak bardzo znajome. Wystarczyło tylko jedno skinienie palcem, aby siła pociągnęła Hektora w przód, na tyle mocno, aby potknął się o własne nogi i przeleciał całkiem spory kawałek, lądując dokładnie obok naszych stóp.

Byłam przerażona tym, co właśnie poczułam. Nie bałam się Śmierci, tak samo jak nie czułam lęku przed jego siłą. Zaniepokoiły mnie moje własne emocje. Śmierć zawsze trzymał swoją moc na wodzy, nawet jego aura była specyficzna. Dopiero teraz, kiedy posłużył się swoją energią zdałam sobie sprawę z tego, że znam ją doskonale. Miałam niejasne odczucie, że już wiele razy byłam świadkiem jej użycia. Spadło to na mnie niespodziewanie i nie miałam pojęcia, co zrobić z tym faktem. Wiedziałam, że znam Śmierć od dawna, lecz nigdy nie odczuwałam tego tak silnie jak teraz. Prawdopodobnie wiedział o mnie więcej niż ja sama. Spojrzałam na Śmierć i z przerażeniem zorientowałam się, że on również się we mnie wpatruje.

– Widzę strach w twoich oczach. Dlaczego? Chyba nie przez ten mały pokaz.

To nie był odpowiedni moment na zadawanie pytań.

– Przeklęte ścierwa... – mruknął pod nosem nekromanta. Niezgrabnie wstał, po czym ze złością chwycił swoją kulę.

Wiedziałam, że sprawiło mu to sporo bólu, zwłaszcza że jego połamane kości nie doszły jeszcze do siebie. Śmierć zafundował mu kilka nowych siniaków. Byłam zadowolona z faktu, że teraz Śmierć będzie równie mocno potępiony w oczach Hektora co ja.

– Tracimy czas – powiedziałam.

Nie czekałam na nich. Wiedziałam, że Śmierć podążył za mną, słyszałam również nierówne kroki Hektora. Podpierał się o swoją kulę, która wydawała przytłumione dźwięki.

– Nie macie tu czego szukać. Nie mam żadnego ciała – wysyczał przez zęby.

Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi. W środku panował zaduch, domyślałam się, że pokój był od dawna nieużywany. Jak w każdej innej sypialni, pod ścianą zostało ustawione łóżko, obok niego mały stolik, dalej stała komoda, a na ścianie wisiał obraz. Pomieszczenie wyglądało dosyć zwyczajnie. Kolejny pokój sprawiał dokładnie takie samo wrażenie.

Przeszukaliśmy wszystkie kąty, było ich całkiem sporo, jako że Hektor zajął cały parter w kamienicy. Zajrzałam nawet do lodówki, by mieć całkowitą pewność, że nic nie przeoczyliśmy. Zadbałam również o to, by Hektor nie musiał martwić się o własną figurę, wyjadając mu co lepsze kąski.

– I co? – spytał nekromanta, kiedy usiadłam obok niego na krześle w kuchni. Pozwoliłam, aby Śmierć sam zajął się poszukiwaniami. – Nic nie znaleźliście? Mówiłem wam, że nie mam nic do ukrycia!

Odkroiłam powoli kawałek sera.

– Chcesz?

– Nie! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

– Nie bardzo. – Oblizałam swój palec.

– Irae, możesz mi powiedzieć, co ty tak właściwie robisz? – Usłyszałam na pozór spokojny głos Śmierci.

Odłożyłam nóż i schyliłam się, aby zajrzeć pod stół.

– Nie, tu też nie ma żadnych ciał – stwierdziłam z powagą. – A jak tobie idą poszukiwania? Znalazłeś coś?

– Może.

– Może?

– Jest jedno miejsce, w którym nie powinno być ściany.

– Jeśli natychmiast stąd wyjdziecie zapomnę o tym, że nieproszeni wtargnęliście do mojego domu. – Hektor był wzburzony co sugerowało, że Śmierć mógł wpaść na dobry trop.

– Pokaż mi – powiedziałam, pozwalając, aby Śmierć zaprowadził mnie to tego miejsca.

Pokój, w którym się znaleźliśmy już zdążyłam wcześniej przeszukać. Nie widziałam w nim żadnych zbędnych ścian. Hektor dokuśtykał do pomieszczenia i stanął w samym wejściu. Był wyraźnie zdenerwowany.

– Między tym pokojem a kolejnym jest pusta przestrzeń – powiedział Śmierć.

Podeszłam do ściany, ukradkiem zerkając na nekromantę.

– Więc musi być jakieś tajne przejście. – Zaczęłam powoli wymacywać każdy kolejny kawałek ściany. – Może tu? – Wyciągnęłam rękę wysoko. – Nie? Zimno? – Twarz Hektora była niewzruszona, więc powinnam była szukać w innym miejscu. Śmierć nie miał zamiaru przyłączać się do zabawy. Stanął w odpowiedniej odległości i mi się przyglądał. – A tu? Cieplej? – Uśmiechnęłam się, widząc, że nekromanta drgnął. – A może tu? – Kopnęłam w ścianę. Moja noga przebiła się przez wyjątkowo cienką ściankę działową. Możliwe, że Hektor wykonał ją z tektury.

Śmierć westchnął i nacisnął przycisk znajdujący się przy włączniku światła. Coś się odblokowało i ściana się uchyliła.

– Od początku wiedziałeś gdzie jest włącznik? – rzuciłam.

– Zabawnie było patrzeć, jak się starasz.

Potencjalny włamywacz, który szukałby szczególnych, ukrytych miejsc, nie wpadłby na to, aby szukać włącznika w tak oczywistym miejscu. Zdziwiłam się, że Hektor nie przyczepił do niego karteczki „Naciśnij mnie".

Odchyliłam ścianę, zaglądając do środka. Schody prowadziły w dół i były dobrze oświetlone, czego się zupełnie nie spodziewałam. Na korytarzu również było jasno. Miał kilkanaście metrów długości, a na każdej ze ścian znajdowało się po kilka par drzwi.

Hektor stał nieruchomo. Wiedział, że jest bezbronny i nawet gdybym była sama, miałabym nad nim przewagę.

– Oszczędzisz nam poszukiwań? – spytałam. – Im szybciej skończymy, tym szybciej się stąd wyniesiemy. – Nekromanta spojrzał na mnie nienawistnym wzrokiem. Nie miał zamiaru mi odpowiadać. Wyglądał rozczulająco, kiedy rzucał we mnie morderczymi spojrzeniami, podpierając się jednocześnie na swojej kuli. – Nie to nie. Sama znajdę.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz