27. Sio chce zostać...

428 41 37
                                    

Przez kolejną godzinę Sio nie ruszył się nawet o milimetr. Dobrze było wiedzieć, że słuchał się mnie i wykonywał polecenia w ten skrajnie oddany sposób.

– Możesz już odejść od kąta. – Odstąpił od niego ochoczo i zanim się obejrzałam, siedział na oparciu kanapy, bacznie obserwując każdy mój ruch i czekając, aż wydam mu kolejne polecenie. Na dłuższą metę to mogło być męczące.

Ku jego niezadowoleniu zignorowałam go i skierowałam się w stronę łazienki. Odbicie w lustrze powiedziało mi, że powoli dochodziłam do siebie. Zniknęły podkrążone oczy i trupia cera. Nie wyglądałam już jak nieboszczyk, który dopiero co wyszedł z grobu. Zmoczyłam twarz zimną wodą.

Wychodząc z łazienki, zauważyłam, że obok drzwi znajduje się coś, czego nie było tam wcześniej i nie powinno być. Dwa martwe gołębie leżały ułożone równiutko obok siebie.

Zaklęłam pod nosem.

– Sio zabił je dla ciebie – stwierdził dumnie mały pasożyt.

Prawdopodobnie skręcił im karki, ponieważ nie było nawet śladu krwi. Wpatrywałam się w zwierzęta, nie wiedząc, co z tym fantem zrobić.

– Po jaką cholerę znosisz mi martwe gołębie do domu? I czemu je zabiłeś?

Machał miarowo swoim czerwonym ogonkiem. Podniósł jednego za skrzydełko, pokazując mi swoją zdobycz.

– Siedziały na parapecie. Sio sprawił, że już nie będą siadać na parapecie.

Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić. Policzyłam w myślach do dziesięciu. Kiedy na powrót spojrzałam na Sio, trzymał oba ptaki blisko przy sobie, jakby nie był już całkowicie pewien, czy dobrze zrobił.

– Umówmy się tak – zaczęłam cicho, powoli, nie chcąc podnosić głosu. – Jeśli chcesz u mnie zostać, będziesz zabijał, jeśli ci na to pozwolę, i nie wyjdziesz z tego domu, dopóki nie wyrażę na to zgody. Zrozumiałeś?

– Sio rozumie. Sio chce zostać.

Nie bardzo wiedziałam, co mam z nim zrobić. Jego pojęcie moralności i dobrego zachowania zupełnie różniło się od przyjętych, ludzkich norm. Spędził w Pustce całą wieczność, był dzikim demonem, niemającym nigdy styczności z człowiekiem. Wiedziałam, że właśnie w tej chwili wszystkiego się uczył, nie bez powodu śledził każdy mój ruch, próbował wszystko zapamiętać i zrozumieć. Łaziłby za mną krok w krok, gdybym mu tylko na to pozwoliła. Kategorycznie zabroniłam mu wchodzić razem ze mną do łazienki, gdy zorientowałam się, że chciał towarzyszyć mi dosłownie we wszystkim.

– Potrzebujesz jakiegoś jedzenia? – Zainteresowałam się, gdy usłyszałam, że jego brzuch wydaje dziwne bulgoczące dźwięki.

W reklamach, które wrzucali mi do skrzynek widziałam promocje na puszki kociego żarcia.

– Sio nie jest głodny.

– Twój brzuch mówi mi co innego.

– Sio nie jest godny. Sio zjadł gołębie.

Nic dziwnego, że w jego brzuchu trwała w tej chwili wojna, skoro zdążył pochłonąć zdechłą zwierzynę, kiedy nie patrzyłam. Mogłam się założyć, że nie przejmował się czymś takim jak skubanie czy gotowanie. Musiałam wziąć kiedyś demona do Grety. Mogłam się założyć, że słodka ptaszyna mojej przyjaciółki była o wiele smaczniejsza, niż uliczne gołębie.

– Zbieraj się – oświadczyłam. – Idziemy na zakupy.

– Sio lubi zakupy. – Zapewne nawet nie wiedział, co to oznacza.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz