Hazza

2K 116 7
                                    


Johanna wiedziała, że paczka Stylesów jest inna, że warunki tutaj są o wiele lepsze, ale część jej zawsze martwiła się, że się pomyliła. Że przed laty podjęła fatalną decyzję dla swojej córki. Teraz, gdy doświadczyła tego na własnej skórze, wie, że podjęła słuszną decyzję. Wpuścili ją, niezapowiedzianą, nieznajomą i przyjęli wyjątkowo dobrze. Stado Tomlinsonów nigdy by tego nie zrobiło.

- Pozwolę ci się rozgościć. Ja będę na zewnątrz.

Kiedy Kyle zamyka za sobą drzwi do sypialni, Johanna pozwala sobie na przemyślenia, przygotowując się do wzięcia bardzo potrzebnego prysznica. Musiała przekonać Vaughana, żeby pozwolił jej wyjechać na udawaną misję rozpoznawczą. Dał jej tylko trzy tygodnie. Sama podróż normalnie trwała trzy dni. Johanna pokonała ją w dwa. Była wyczerpana. Ale nigdy nie była szczęśliwsza. Łzy napływają jej do oczu, gdy myśli o Louisie. Nie tylko żyje, ale wyglądał na zdrowego. Alfa Styles wydawał się bardzo o niego dbać. Kiedy wchodzi pod prysznic, serce Johanny pęcznieje na samą myśl o tym, że Louis jest pod opieką. Obawiała się, że umarłby tam sam. Wiedząc, że jej dzieci są bezpieczne... Johanna nie mogła prosić o więcej. Łzy czystej ulgi spływają po jej policzkach, gdy gorąca woda je zmywa.

Tej nocy, kiedy jej głowa uderza w poduszkę, czuje się tak, jakby uśmiech na jej twarzy nigdy nie mógł zniknąć. Mogłaby wrócić do domu nawet jutro rano, znieść wszystko, co zarzuci jej Vaughan i nadal była by najszczęśliwszą kobietą na świecie, wiedząc, że jej dzieci są bezpieczne.


• ─── ✾ ─── •


Louis jest sfrustrowany. Przytulają się do siebie, prawie zasypiając. Oczywiście, przytulasy Harry'ego są niesamowite i Louis jest szczęśliwy, że może rozkoszować się jego uspokajającym zapachem. Ale... Louis jest podniecony ponad wszelką miarę. Nie może nic na to poradzić. Ochronność Harry'ego spełnia potrzebę, którą jego wilk miał od lat, a Harry jest seksowny i czarujący, ale słodki i opiekuńczy. Szczególna mieszanka cech, które w jakiś sposób budzą pragnienia, o których Louis nie wiedział, że je ma. A teraz są przyciśnięci do siebie, a ciepło Harry'ego pochłania go i nie może myśleć trzeźwo. Ale za każdym razem, gdy próbował posunąć się dalej niż pocałunek, Harry odsuwał się i mówił mu, że muszą ochłonąć. Louis nie chce ochłonąć.

Nie może się oprzeć wrażeniu, że nie pociąga on Harry'ego. Przynajmniej nie w sposób, w jaki Harry pociąga Louisa. Normalnie unikałby problemu tak długo, jak to możliwe, unikając konfrontacji za wszelką cenę. Ale Louis zdaje sobie sprawę, że zmienił się od czasu przybycia do paczki Stylesów. Nauczył się ufać Harry'emu bardziej niż czasem samemu sobie. I dlatego nie boi się już tak bardzo konfrontacji z nim i zdaje sobie sprawę, że potrzebuje odpowiedzi dla własnego zdrowego rozsądku.

- Harry?

Na ramieniu Louisa pojawia się podmuch powietrza, gdy Harry mamrocze niespójnie, a potem zapada cisza. Louis marszczy brwi. Musi odbyć tę rozmowę teraz, inaczej stchórzy.

- Harry, śpisz?

- Mmm.

Ponownie, nie jest to najbardziej pomocna odpowiedź. Harry przesuwa się lekko, przyciskając swoje ciało bliżej Louisa, nie pomagając ani trochę z jego obecnym problemem.

- Harry, obudziłeś się.

- Nie, nie obudziłem się.

Louis czuje uśmiech na swoim ramieniu i wyobraża sobie dołeczek, który na pewno się pojawił.

- Więc się obudź, chce porozmawiać.

- Mmpf.

- No weź Hazza.

Rogue | L.S. | Tł. ✔Where stories live. Discover now