twenty-two

101 7 3
                                    

Billie's point of view

Minęło już parę dni od tego wszystkiego. Wszystko wydawało się w porządku. Zaczynaliśmy właśnie trasę. Finneas jeszcze od czasu do czasu ćwiczył niektóre utwory z Rose. Lepiej być nie mogło. Szczególnie, że już przez dłuższy czas nie miałam żadnego większego wyjazdu. Zdążyło się zatęsknić. Jednak z drugiej strony coś było nie tak. Nie ze mną, tylko z Rosemary. Zawsze jak rozmawiałyśmy to niby się uśmiechała, ale po czasie miała kamienną twarz. Może to przez to wszystko co się wydarzyło? Może to było dla niej za dużo? Ciężko stwierdzić naprawdę, ale ważne, że poza tym było dobrze.

୨୧

Usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon, by odpisać paru osobom. Chwilę później zauważyłam Rose opierającą się o framugę drzwi.
- Stresujesz się? - spytała.
- Trochę - odpowiedziałam.
- Jutro z rana mamy wyjazd, chcesz coś może porobić? W końcu zanim wrócisz minie trochę czasu.
- Porobić? - spytałam odkładając telefon na bok. - Mamy wieczór, co da się robić o takiej porze?

Dziewczyna wyjęła zza pleców flaszkę czystej.
- Nie, ja nigdy nie piłam - powiedziałam.
- No nie daj się prosić, Billie. Co ci niby szkodzi? Daj choć raz się zabawić.
- Zawsze możesz pić sama.
- Samemu to nie zabawa - powiedziała z miną obrażonego pięciolatka.
- Zamknij drzwi za sobą. - wstałam i zrobiłam miejsce na szafce. - Wzięłaś kieliszki?
- Oczywiście. - położyła je wraz z napojem.
- Zróbmy to - powiedziałam zmarnowana, na co dziewczyna się ucieszyła. Chociaż tyle mogłam dla niej zrobić.

Odkręciłam butelkę i nalałam do kieliszków. Pierwszy shot nie był zbyt przyjemny. Jednak z tego co wiem to normalne.

- I jak? - spytała dziewczyna po trzecim kieliszku.
- Na lepszy pomysł wpaść nie mogłaś.
- Wiedziałam, że ci się spodoba - powiedziała radośnie, po czym zakręciła butelkę.
- Tak szybko? Chciałam się jeszcze napić.
- Na pierwszy raz ci wystarczy.
- No proszę, Rose - powiedziałam słodkim, błagalnym głosem.

Dziewczyna stanęła przede mną i spojrzała mi głęboko w oczy. Nie wiem co to miało na celu, ale zgodziła się na ostatni łyk.

- Mogę u ciebie przenocować, prawda? - spytała, kładąc się na łóżko.
- No nie wiem, zasługujesz na to? - spytałam.
- Ty mi powiedz. - podniosła się do pozycji siedzącej.

Stanęłam przed nią i uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam czego tak naprawdę oczekiwała. Bałam się, że ona nic do mnie nie czuję. Dlatego też jedyne co zrobiłam to wzięłam jej włosy lekko za ucho i pogłaskałam ją po policzku. Potem wyszłam do toalety.

Stanęłam przed lustrem i próbowałam trochę ochłonąć. Nie powiem, jej wzrok powodował automatycznie motylki w moim brzuchu. Czy się zakochałam? Nie powiedziałabym. Prędzej nazwałabym to zauroczeniem, choć kto wie. Może się to zmieni.

୨୧

Wyjechaliśmy. Ciężko było się pożegnać z domem, ale to norma. Całe szczęście, tym razem nie jechałam sama. Niestety Rose nie będzie na całą trasę. Jakoś za miesiąc Andrew wróci na swoje stanowisko, szczególnie z powodu takiego, że wtedy nie będziemy jeszcze jakoś daleko od Los Angeles.

Aktualnie byliśmy w drodze do Atlanty. Nie mogłam się doczekać. Jednak Rosemary już dawno zasnęła. Nie dziwię się, wyjechaliśmy dość wcześnie.

- Billie? - przebudziła się po jakimś czasie.
- Tak? - spytałam wpatrzona w jej zaspaną twarz.
- Mogę się położyć na twoich kolanach?
- Pewnie - powiedziałam, po czym się trochę poprawiłam, by było jej wygodniej.

Gdy dziewczyna tak leżała, co jakiś czas przeczesywałam swoimi palcami jej włosy. Były takie zdrowe. Mimo życia w takim miejscu, udało jej się o to zadbać. Nie to co mi. Czasami czuję jakbym miała zaraz ołysieć.

୨୧

Gdy dojechaliśmy do hotelu, obudziłam Rose i zaprowadziłam ją do naszego pokoju. Była taka zaspana, że aż plątały jej się nogi. Nie powiem, wyglądało to dość śmiesznie.

- Zapraszam - powiedziałam, otwierając przed nią drzwi.
- Ale ładnie. - stanęła na środku, wpatrzona we wnętrze.
- Nie podziwiaj aż tak bardzo, za długo tutaj nie pobędziesz.
- Może i nie, ale ważne, że z tobą. - uśmiechnęła się, co odwzajemniłam.

Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam na górne piętro. Otworzyłam wielkie szklane drzwi prowadzące na balkon. Widok nawet mnie zachwycił.

Dziewczyna podeszła i oparła ręce o balustradę. Podeszłam od tyłu i ją przytuliłam.

- Podoba ci się? - spytałam niepewnie.
- Oczywiście, że tak! Jestem tak szczęśliwa - powiedziała łapiąc za moje ręce, po czym się odwróciła. - Dziękuję Billie. Gdyby nie ty, nigdy bym się tutaj nie znalazła - mówiąc to, złożyła lekki pocałunek na moim policzku.
- Nie masz za co dziękować. To ja powinnam się kłaniać Finneas'owi, że ciebie znalazł. - uśmiechnęłam się.

Stałyśmy tak chwilę, wpatrzone w siebie. Przepiękny moment. Jednak to, że mnie pocałowała, prawie mnie zwaliło z nóg. Jedyne co teraz tak naprawdę chciałam to zasnąć wtulona w jej ramionach. Jednak trzeba było się zająć ogarnięciem całej sceny i testu dźwięku. Oczywiście, będzie mi przy tym towarzyszyć.

you were my everything | billie eilishKde žijí příběhy. Začni objevovat