30. Czemu miałabym mieć coś wspólnego z Łupieżcą?

Comincia dall'inizio
                                    

– Sio będzie przydatny. – Z tymi słowami zniknął za drzwiami, niepewnie przechodząc obok Śmierci.

Demona miałam już z głowy. Przynajmniej na jakiś czas.

– Masz tendencję do dobierania sobie dziwnych przyjaciół.

– I kto to mówi?

– Jak twoja rana? – Dotknęłam swojego brzucha. Rana goiła się nadzwyczaj dobrze, właściwie już jej nawet nie czułam.

– W porządku. Gdzie byłeś przez ostatnie dni?

– Szukałem dla ciebie ciała.

– I znalazłeś?

– Tak, ostatnie z zaklęciem, jakie jeszcze zostało.

– Łupieżca przestał zabijać?

– Myślę, że masz z tym coś wspólnego.

– Ja? – Zdziwiłam się. Nie miałam zielonego pojęcia, o co może mu chodzić. – Czemu miałabym mieć coś wspólnego z Łupieżcą?

– Tego właśnie chcę się dowiedzieć. Możliwe, że przestał zabijać, ponieważ wybrał sobie ciebie za cel.

– Świetnie – mruknęłam pod nosem. Właśnie tego potrzebowałam.

Wzięłam ostatni kęs śniadania, wstałam i wyminęłam Śmierć. Stanęłam przy komodzie, na którym leżał jericho. Wpatrywałam się w niego przez chwilę. Odwróciłam wzrok. Postanowiłam go nie brać. Tylko by mi ciążył. Zaopatrzyłam się jedynie w ostrze, które schowałam pod nogawką spodni. Śmierć, przez cały czas miał być blisko mnie, więc nie potrzebowałam dodatkowej ochrony. Ostatnim razem, gdy wyczerpał mnie Łupieżca i gdy zaatakował mnie długowieczny, mój pistolet okazał się bezużyteczny. Żadna fizyczna broń nie była w stanie pomóc mi w tym, co miałam zamiar zrobić. Czy naprawdę zaczęłam pokładać większe zaufanie w Śmierć, niżeli w moje własne umiejętności obronne? Szlag by to. Spojrzałam na Śmierć. Stał beztrosko zwrócony do mnie przodem, wciąż opierając się o futrynę i trzymając w ręku pewne zawiniątko. Wpatrywał się przez chwilę w wisiorek. Zupełnie zapomniałam o podarunku Baala. Rzuciłam go na komodę, kiedy wróciłam od demona i od tamtej pory leżał nieruszony.

– Nie przypuszczałem, że demon tak szybko zmięknie.

– Znasz Baala?

– Nie osobiście. Powinnaś go założyć. – Nakazał gestem, abym się odwróciła. Zrobiłam to. Podniosłam włosy, aby było mu łatwiej zapiąć długi łańcuszek. Czułam jego spojrzenie na swojej szyi. – I schowaj go pod ubraniem. – Poinformował, gdy jego zręczne palce uporały się szybko z zamkiem. – Teraz możemy iść.

Uśmiechnął się. Był dziwnie zadowolony. 


***


Otworzyłam drzwi chevroleta po stronie pasażera i zamaszystym gestem zaprosiłam Śmierć do środka.

– Panie przodem – powiedziałam, próbując sprawić, aby mój uśmiech wyglądał szczerze.

Śmierć bez słowa wsiadł do auta i trzasnął drzwiami, zanim sama zdążyłam je zamknąć. Zlekceważył mnie, jak to zwykle miał w zwyczaju. Wsiadłam do samochodu.

– Mam nadzieję, że jeśli dziś umrę, poczujesz to podwójnie. I będę mogła widzieć twoją śmierć, zanim sama padnę.

– Postaraj się więc nie umierać.

Osobiście odczuwałam nieposkromiony lęk przed ponownym bólem. W końcu, miałam znów spotkać się mentalnie z człowiekiem, który mógł i chciał mnie pozbawić duszy.

– Czegoś tu nie rozumiem. Chcesz mnie bezwzględnie wykorzystać, aby samemu nie być narażonym na Łupieżcę i potencjalną śmierć. Dlaczego więc nałożyłeś na mnie glify? Jeśli ja umrę, to ty też zginiesz. Teraz równie dobrze mógłbyś sam się z nim skontaktować.

– Jeśli myślisz, że boję się śmierci z rąk Łupieżcy, to się mylisz. Jestem pewien, że nie jest w stanie mnie zabić, dlatego dostałaś moje glify.

– Więc dlaczego sam się tym nie zajmiesz?

– Bo chcę cię bezwzględnie wykorzystać...

– Śmierć...

– ...i nie mam zamiaru wpuszczać byle kogo do mojej głowy.

Zacisnęłam ręce na kierownicy.

– Według ciebie moja głowa może stać otworem dla wszystkich?

– Jestem Śmiercią, żyję już naprawdę długo i wiem rzeczy, które nie powinny znaleźć się w niepowołanych rękach, czy też myślach w tym przypadku. Nie wiemy, co Łupieżca tak naprawdę potrafi, a jeśli w jakiś sposób umie wyciągać informacje z umysłu, byłoby bardzo niefortunnie, gdybym to ja stał się jego... ofiarą.

Najbardziej nie podobał mi się fakt, że jego argumenty były logiczne. Spojrzałam zrezygnowana i pogodzona ze swoim losem na Śmierć.

– Gdzie mam jechać? – Odpaliłam silnik i ruszyłam.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora