Rozdział 41

406 20 22
                                    

Po długich namowach Lily wyszła z zamku ciągnięta za rękę przez Jamesa, który widząc śnieg cieszył się jak małe dziecko. Poprawiła szalik na szyi uśmiechając się lekko na widok Jamesa. Chłopak ciągnął ją w stronę zamarzniętego jeziora. Raz już po nim jeździli, ale to było z Konnie i Syriuszem.

James powoli wszedł na lód i podał rękę Lily. Rudowłosa weszła ostrożnie na lód, a James pociągnął ją do siebie. Złączył ich usta w czułym pocałunku, a potem splótł ich palce.

Spędzili całe popołudnie jeżdżąc po zamarzniętym jeziorze. Wrócili do zamku jak zrobiło się naprawdę zimno. Lily już trzęsła się zimna. Weszli do pokoju wspólnego. Syriusz siedział na fotelu trzymając Konnie na kolanach. Na kanapie siedziała Astrid razem z Remusem, a drugi fotel zajmował Peter. James i Lily wcisnęli się obok Remusa i Astrid.

- I jak randka? - zapytał Syriusz uśmiechając się szeroko.

- Bardzo dobrze - powiedział James obejmując Lily ramieniem - Tylko wszystko mnie boli, bo ciągle lądowałem na ziemi.

- Nie masz mojego talentu - Syriusz pokręcił głową.

- Nie mów, Syriusz, bo sam nie raz ładujesz na ziemi - powiedziała Konnie.

- Też byśmy mogli iść - Asyrid szturchnęła Remusa w ramię, a chłopak zrobił grymas.

- Chcesz mnie zabić kobieto? Jestem beznadziejny w jeżdżeniu na łyżwach - powiedział.

- Chodźmy jutro wszyscy - powiedział Syriusz - Potrzymamy się za rączki, Remus.

- Na pewno nie jeździsz tak źle - powiedział Astrid.

- Tu się mylisz, Astrid - powiedział James - Jeździ tragicznie. Tak samo tragicznie jak lata na miotle.

- Latałeś gorzej niż ja - powiedziała Lily - Na pierwszej lekcji zleciał z miotły i walił się do błota.

- Nie byłeś sam, Rem, Peter też się walił w błoto - przypominał Syriusz

- Za to ja latałem najlepiej - powiedział James wypinając dumnie pierś.

- I ty się dziwisz, że ciągle mówiłam, że chodzisz napuszony jak paw - powiedziała Lily.

- Ja się wcale nie pusze - powiedział James, a Syriusz się zaśmiał - Z czego się śmiejesz?

- Błagam cię, James. Ty wiecznie chodzisz napuszony - powiedział Syriusz.

- Powiedział typ co ma wyższe ego niż wzrost - powiedział James.

- Ty się nosisz jak król tej szkoły. Wielki James Potter, kapitan drużyny, prefekt naczelny - powiedział Syriusz, a James prychnął.

- Wcale nie noszę się jak... Lily, czy ja taki jestem?

- Co? Nie! Ty? Skąd to znowu! - powiedziała, a Syriusz uśmiechnął się dumnie.

- No proszę ego skończyło - podział Remus.

- Och, blagam was - westchnęła Astrid - Oboje jesteście zbyt dumni i macie wysokie ego. Dlatego dobrany z was duet.
***

- Nie zgadzałem się na to - powiedział Remus zakładając ręce na piersi - Więc ja nie wchodzę na pewną śmierć. Chcę pożyć jeszcze trochę.

- Nie marudź, Lupin - Astrid pociągnęła go za rękę i wciągnęła na lód. Remus zachwiał się.

- Ścigamy się? - zapytał James Syriusza, a chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Pytasz, a wiesz - powiedział Syriusz.

- Nie! - Lily i Konnie krzyknęły w tym samym momencie.

- Coś wam się stanie - powiedziała Lily.

- Nic nam nie będzie. Tylko zejdźcie stąd - powiedział James.

- Dziękuję! - krzyknął Remus - Dlatego was kocham... Chyba trochę mnie emocje poniosły.

Kiedy na lodowisku został tylko James i Syriusz, Remus odliczył do trzech i zaczęli się ścigać, kto szybciej pokona trzy kółka. Przez większość czasu szli w szeb w szeb, a na końcu Jamesa wyprzedził Syriusz.

- To niemożliwe! - krzyknął James - Oszukiwałeś! Chce rewanż... Tylko czekaj muszę odpocząć.

- Wygrałem. Jestem lepszy - powiedział Syriusz prostując się dumnie, a James popchnął lekko Syriusza. Chłopak się lekko zachwiał.

- Czas na rewanż - powiedział James - Remus odliczaj.

Remus znowu odliczył i znowu ruszyli. Tym razem wygrał James, ale tylko dlatego, że Syriusz zahaczając i łyżwę Jamesa, wywrócił się i James zdobył przewagę.

- I kto tu jest mistrzem?! - krzyknął James.

- Wciąż ja - powiedział Syriusz masując sobie ramię - Mogłem się zabić.

- W porządku? Nic sobie nie narobiłeś? - zapytał James.

- Wszystko dobrze, stary. Jestem cały - powiedział - Widzicie! Jesteśmy cali i zdrowi!

- To wyglądało strasznie jak się wywaliłeś - Powiedział Lily kiedy podjechała do Jamesa i Lily.

- Wygrałem, Lily - powiedział James.

- A twój przyjaciel wyrżnął orła - powiedziała Lily.

- Potrafi całować się z Konnie. Nic mu nie jest - powiedział - Ja też wygrałem, Lily, wiesz. Należy mi się coś.

Lily złączyła ich usta w czułym pocałunku, który przerwał Remus wyrzucając z siebie wiązankę przekleństw, kiedy upadał na ziemię.

- Żyje! - krzyknął Remus - Niestety!

James pocałował szybko Lily w usta i podjechał do przyjaciela.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now