Rozdział 28

370 20 10
                                    

Lily weszła do Wielkiej Sali i zajęła miejsce obok Jamesa, któremu oczy same się zamykały. Uśmiechnęła się lekko do niego.

- Widziałaś gdzieś Syriusza? - zapytał - zniknął przed chwilą.

- Widziałam Syriusza i Konnie, całowali się w kącie  - powiedziała Lily.

- Mówiłem ci, że się gdzieś całują - powiedział Remus.

Lily sięgnęła po dzbanek z kawą i nalała sobie do kubka. Na twarz nałożyła sobie dwa tosty, które posmarowała masłem i położyła na tostach ser.

- No przyszły gołąbki - powiedział James, kiedy Syriusz wrócił do stolika gryfindoru, a Konnie poszła do stołu puchonów.

Na twarzy Syriusza pojawił się mało widoczny rumieniec, ale nic nie powiedział. Przeczesał włosy palcami i nałożył tosty na talerz.
***

- Jak tam Astrid? - zapytała Lily Remusa kiedy patrolowali korytarze. Remus na samo wspomnienie o dziewczynie zarumienił się.

- Jesteśmy przyjaciółmi - powiedział - Albo znajomymi. Nie mam pocięcia jak mam to nazwać.

- Ale ci się podoba - powiedziała z lekjim uśmiechem.

- Skąd ci się to wzięło do głowy? - zapytał lekko wyższym głosem niż miał zwykle. Lily zaśmiała się, a Remus odchrząknął.

Lily i Remus wrócili do pokoju wspólnego. Pożegnali się i Lily poszła do dormitorium. Umyła się, przebrała się w piżamę i położyła się do łóżka. Dorcas i Marlena już spały. Lily przez chwilę kręciła się w łóżku, aż w końcu zasnęła z myślą o Jamesie.

Rano obudziła ją Dorcas. Lily szybko się wyszykowała do wyjścia i w trójkę wyszły z dormitorium. Na śniadanie nie zjadła dużo przez okropny ból brzucha.

Lekcje tego okazały się dla niej szczególnie męczące. Na żadnej nie potrafiła się skupić.

- Wszystkie dobrze? - zapytał James kiedy szli do pokoju wspólnego.

- Wszystko dobrze, James - wymusiła lekki uśmiech.

- Chciałem cię zabrać na spacer, ale pada, więc spacer odpada, ale może chciałabyś iść do kuchni na herbatę? - zapytał.

- Pewnie - uśmiechnęła się. Tym razem nie wymusiła uśmiechu.

Lily odłożyła rzeczy dormitorium i zeszła do pokoju wspólnego, gdzie czekał na nią James. Razem poszli do pokoju kuchni. James połaskotał gruszkę i weszli do kuchni. James poprosił o dwie herbaty i usiedli przy stole.

- Teraz możesz powiedzieć co się dzieje - powiedział.

- Od rana jakoś kiepsko się czuje - powiedziała.

- Byłaś nieprzytomna na lekcjach, a to nigdy się tobie nie zdarza - powiedział James.

- James jesteś naprawdę kochany, ale nie musisz się martwić - powiedziała i podziękowała cicho skrzatowi, który właśnie postawił im dwa kubki z herbatą na stole. James zmierzwił swoje już trochę długie włosy dłonią - Od pierwszego roku masz ten nawyk.

- Jaki? - zapytał nieco zdziwiony.

- Cały czas poprawiasz swoje włosy - powiedziała i uśmiechnęła się kiedy zrobił to ponownie.

- Nie poprawiam ich cały czas - powiedział, a Lily się zaśmiała - To się tak samo dzieje. Każdy ma coś takiego. Ty na przykład przygryzasz swoje wargi. Syriusz jak się stresuje to się zaczyna drapać.

- Zauważyłam to jak kiedyś z nim siedziałam - powiedziała z lekkim uśmiechem - Nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Kiedyś myślałem, że ma pchły, bo w końcu jest psem - powiedział, a Lily się zaśmiała.

- Czemu Remus tak to wszystko ukrywał? - zapytała, a James westchnął.

- On był pewny, że się wszyscy odwrócą od niego - powiedział - My też nie potrafiliśmy nic wyciągnąć z niego. Remus trzymał nas na dystans. Tak naprawdę zaufał nam całkowicie wtedy kiedy się domyśliliśmy. Dopiero wtedy zaczął nas traktować jak przyjaciół. Mówiliśmy mu, żeby ci powiedział, ale on się upierał. A jak Remus się uprze to tak zostaje.

- Zuważyłam - powiedziała Lily.

Lily i James wrócili do pokoju wspólnego pod wieczór. Na kanapie przed kominkiem siedział Syriusz razem z Konnie. James i Lily zajęli fotele. W pokoju wspólnym jednak nie posiedzieli długo. Lily poszła do dormitorium zabierając ze sobą Konnie.
Syriusz i James po chwili również poszli do swojego dormitorium, w którym był już Peter i Remus. James wziął szybki prysznic i położył się do łóżka.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now