Rozdział 25

404 24 27
                                    

Lily po raz kolejny zaśmiała się z tego co powiedziała Konnie. Rudowłosa i blondynka złapały ze sobą świetny kontakt co bardzo cieszyło Syriusza. Konwalia często zostawała w dormitorium dziewczyn na noc. Robiły sobie dziewczęce wieczory. Marlena siedziała obok Dorcas na łóżku, a Konnie zajmowała łóżko Marleny. Lily siedziała okryta kocem.

- Marlena, podałabyś mi bluze z szafki? - zapytała Lily, a blondynka wstała z łóżka i otworzyła szafkę.

- U a to kogo? - zapytała wyciągać czarno czerwoną bluze.

- Zostaw to Jamesa, zapomniałam mu oddać - powiedziała Lily.

- Skąd ją masz? - zapytała Dorcas.

- Pożyczył mi kiedyś. Zapomniałam mu oddać - powiedziała Lily, lekko się zarumieniła. Marlena rzuciła bluzą w Lily.

- Już się ruminisz na samo wspomnienie o Jamesie - powiedziała Marlena śmiejąc się.

- Nie rumienię się na wspomnienie o Jamesie - powiedziała od razu rudowłosa.

- Ja uważam, że Marlena ma rację - powiedziała Konnie.

- Podoba ci się James - powiedziała Marlena siadając na łóżku Lily. Dziewczyna wywróciła oczami.

- Nie podoba mi się James - powiedziała Lily - Jest przystojny i bardzo miły, ale nie podoba mi się. Jesteśmy przyjaciółmi. James i tak już mnie nie podrywa. Już mu się nie podobam.

- Podobasz się Jamesowi od trzeciej klasy i myślisz, że od tak mu się nie podobasz? - prychneła Marlena.

- James o tobie ciągle mówi - powiedziała Konnie.

- Ale to nie znaczy, że mu się dalej podobam - powiedziała - Wiecie, ja uważam, że dobrze jest tak jak jest. James mnie nie podrywa, a na tym kiedyś mi zależało.

- A teraz? - zapytała Dorcas - Teraz też ci na tym zależy?

- Sama nie wiem - wyznała szczerze - Po prostu kiedyś bylam ślepo zaślepiona w Severusa i nie widziałam tego jaki naprawdę jest James. Wolałam tego nie widzieć. Severus ciągle mi powtarzam, że oni są tacy źli, a ja mu w to wierzyłam. Byłam taka naiwna. Wierzyłam mu we wszystko!

W oczach Lily pojawiły się łzy. Chciała je odgonić. Zanim się obejrzała była w objęciach Konnie. Blondynka lekko głaskała ją po głowie.
***

Lily zjadła na śniadanie bardzo mało. Czekała tylko na swoją sowę. Parę dni temu napisała list do Petuni i czekała na odpowiedź. Sowy wleciały do Wielkiej Salii, a ku jej zaskoczeniu jej sowa upuściła przed nią list. Szybko go otworzyła.

Przestań do mnie pisać!

Lily oczy zaszły łzami. Nie spodziewała się tego. Szybko wyszła z Wielkiej Sali, nie wiedząc gdzie idzie. Usiadła w pustym, ciemnym i zimnym korytarzu. Łzy płynęły po jej policzkach.

- Lily? Jesteś tu? - usłyszała na końcu.

- Kto tu jest? - zapytał chwytając różdżkę.

- To ja - powiedział James zbliżając się do Lily, że mogła zobaczyć jego twarz - Co się stało? - zapytał siadając. Usiadł blisko niej.

- To nic. Głupota - powiedziała ścierając łzy z policzka - List od siostry - głos jej się zalałam, a po jej policzkach znowu zaczęły spływać łzy.
James przyciągnął do siebie dziewczynę. Położył policzek na jej włosach i czekał aż dziewczyna się uspokoi. Serce mu się łamało gdy ją widział płaczącą.

- Ja nie wiem co robię źle - powiedziała odsuwając się od Jamesa - Ja chce być dobrą siostrą. Chcę czuć, że mam siostrę, a nie czuć, że nie mam nikogo.

- Lily, ale ty nie jesteś sama - powiedział, a Lily pociągnęła nosem - Masz mnie, Syriusz, masz Remusa i Petera. Konni, Marlenę, Dorcas. Nie jesteś sama. Wszyscy jesteśmy dla ciebie.

Lily pociągnęła kilka razy nosem, a James przeszukał kieszenie swoich szat i wyciągnął chusteczkę. Podał ją Lily, a ona wytarła twarz i wydmuchała nos.

- Chodź tutaj, Lily - powiedział znowu ją przytulając - Nie potrafię patrzeć jak jesteś taka smutna.

- Dziękuję, James - powiedziała cicho.

- Dla ciebie wszystko - pocałował ją w głowę - Chodź Lily, idziemy. Tutaj jest zimno - powiedział po chwili i pomógł jej wstać z podłogi.

James objął ją ramieniem i znowu pocałował w głowę.

- Jesteś głodna? Mało zjadłam na śniadanie - zapytał, a ona lekko się uśmiechnęła, słysząc jego troskę.

- Nie jestem głodna - powiedziała.

- Nie chcesz dzisij zostać w dormitorium i odpocząć? - zapytał.

- Nie, James. Już wszystko w porządku - powiedziała.

- Po prostu się martwię - powiedział James, a Lily uśmiechnęła się pod nose. Zrobiło jej się cieplej na sercu słysząc to.

Lilia dla dwojga | Jily Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz