Rozdział 6

521 25 31
                                    

Lily usiadła na kanapie w pokoju wspólnym zmęczona całym dniem. Od rana bolała ją glowa i nie mogła się na niczym skupić. Lekcje dla niej tego dnia to była dla niej katorga.

- Co tu tak sama siedzisz? - usłyszał głos za sobą.

Odwróciła się i zobaczyła Jamesa. Usiadł obok niej na kanapie i zmarszczył brwi.

- Wszystko w porządku? Ostatnio wydajesz się taka smutna - zauważył.

- Jestem po prostu zmęczona - powiedziała i machnęła ręką - To nic takiego, James.

- Jak coś się stało to możesz mi powiedzieć. Możesz mi zaufać - powiedział.

- Wiem, James, wiem - powiedziała - Nic się nie dzieje naprawdę.

- W weekend organizujemy imprezę urodzinową dla Syriusza połączoną z bałem przebierańców. Mam nadzieję, że przyjdziesz, chciałbym z tobą zatańczyć - powiedział James, a Lily się lekko uśmiechnęła.

- Przyjdę, James - powiedziała, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
***

Lily leżała w łóżku w łóżku, wyszykowany do spania.

- James jest inny ostatnio - powiedziała.

- Co masz na myśli? - zapytała Marlena, ziewając.

- No, jest taki opiekuńczy - powiedziała - Troskliwszy.

- Lily, on zawsze taki był - powiedziała Marlena - Ty próbowałaś doszukiwać się tylko wad w nim.

- James się naprawdę w tobie zakochał - powiedziała Dorcas.

- Na początku myślałam, że on sobie tak tylko żartuje - powiedziała Lily - Źle go traktowałam.

- Lily na początku każdy myślał, że on sobie z ciebie żarty robił, ale uwierz mi, Lily, tyle razy widziałam jak zrobiło mu się przykro, bo go odrzuciłaś - powiedziała Marlena - Przypomnij sobie ile razy po tym jak Snape nazwał cię sama wiesz czym, on się ciebie pytał czy się dobrze czujesz i czy wszystko w porządku.

- Masz rację Marlena, wiem, że masz rację - westchnęła.
***

Następnego dnia po leciach Lily poszła do biblioteki, by odrobić pracę domową z transmutacji. Zobaczyła, że przy jednym z stolików siedzi Remus, do którego od razu się dosiadła.

- Cześć Remus - powiedziała z uśmiechem, a on podniósł głowę znad pergaminu - Dobrze się czujesz? Blady jesteś.

- Jestem po prostu zmęczony - powiedział wracając do pisania.

- Oh, twoja mama znów się pochorowała? - zapytała zmartwiona.

- Tak. Znowu choruje - powiedział cicho.

- Robisz zadanie z transmutacji? - zapytała, a Remus kiwnął głową.

- Potrzebujesz pomocy? - zapytał.

- Poradzę sobie - uśmiechnęła się - Wiesz, Remusie, ciągle się zastanawiam się dlaczego nie masz dziewczyny. Jesteś taki kochany.

- Lily, rozmawialiśmy o tym milion razy i dobrze wiesz, że ja nie chce być w żadnym związku - powiedział - A wiesz co mnie zastanawia? Czemu tak bardzo odtrącasz Jamesa.

- Nie zaczynaj, Remus - mruknął, a Remus się zaśmiał.

Lily zaczęła pisać swoje zadanie z transmutacji. Próbowała się skupić, ale jej myśli ciągle uciekały w inne miejsca.

- Jesteś jakaś rozproszona dzisiaj - stwierdził Lupin.

- To nic takiego - powiedziała.

- Daj zrobię to za ciebie - powiedział biorąc jej kartkę, ale ona przytrzymała ją dłonią.

- Nie, Remus, jesteś zmęczony. Dam radę to sama zrobić - powiedziała. Remus westchnął ciężko.

- Lily, daj sobie pomóc - powiedział.

Lily jednak nie odpuściła. Nie chciała przemęczać Remusa. Zrobiła zadanie i później razem z Remusem udali się na patrol.

- Lily - usłyszała głos za sobą. Od razu poznała kto to.

- Zostaw mnie, Severusie - powiedziała.

- Porozmawiaj ze mną - powiedział, a w jego głosie było słychać rozpacz.

- Powiedziała, że masz ją zostawić, nie słyszałeś? Potrzebujesz żeby uszy przeczyścić - powiedział Remus - Zjeżdżaj stąd, Smarkeusie, albo dam ci szlaban.

- Mówiłeś do, Lily, a nie do ciebie, dziwaku - powiedział z grymasem na twarzy.

- Severusie odejść i zostaw mnie w spokoju - powiedział Lily.

Severus odpuścił i odszedł, ale było widać, że jest zły. Lily westchnęła cicho, czując jak jej oczy wypełniają się łzami.

- Lily, wszystko dobrze? - zapytał Remus.

- Nie musiałeś tak zareagować, Remusie - powiedziała drżącym głosem.

- I co według ciebie miałem zrobić? On cię nachodzi, Lily - powiedział Remus - Oh, Lily.

Remus westchnął, a Lily przytuliła się do Remusa.

- On ci wyrządził dużo złego, a ja jako twój przyjaciel nie będę stał i tylko patrzeć - powiedział.

Lily i Remus po patrolowaniu korytarzu wrócili do pokoju wspólnego gryfonów. Lily zdziwiła się  widząc Jamesa na kanapie. James słysząc kroki spojrzał w ich stronę.

- Już wróci... Wszystko w porządku? - zapytał.

Lily kiwnęła głową, a Remus uciekł do dormitorium zostawiając Lily i Jamesa samych.

- Płakałaś? - zapytał.

- Nie, James, już dobrze - powiedziała - Jestem zmęczona, idę do dormitorium.

- Dobranoc, Lily - powiedział.

- Dobranoc, James - odpowiedziała mu.

Lilia dla dwojga | Jily Où les histoires vivent. Découvrez maintenant