Rozdział 3

626 26 19
                                    

James wrócił zmęczony po treningu. Jego drużyna harowała prawie w dzień w dzień, żeby wygrać mecz z puchomami. Co prawda do meczu było jeszcze duzo czasu, ale James martwił się tym meczem.
Dla Lily James ostatnie czasy zachowywał się dziwnie. Nie był podobny do Jamesa Pottera z ubiegłych lat. Nie łaził za nią w krok w krok, nie śledził jej. Dalej wolało do niej gdy widział ją na korytarzu albo w pokoju wspólnym, ale nie tak często jak w ubiegłych latach.

Dla Lily było to starsznie dziwne zachowanie. Chciała się dowiedzieć co się z nim dzieje. Dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej.
Chciała wykorzystać sytuację. Remus siedział obok niej na kanapie odrabiając pracę domową.

- Remus - zaczęła, a on podniósł głowę z nad pergaminu - Co jest z Jamesem ostatnio?

- Co ma z nim być? - zapytał zdeorientowany pyatniem - wszystko w porządku z Jamesem.

- No nie wiem, zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie - wzruszyła ramionami.

- Co masz na myśli mówisz dziwnie? - zapytał odkładając pióro.

- No jest taki innymi - mruknęła.

- Chodzi ci o to, że nie podrywa cię tak jak w poprzednich latach? - zapytał z lekkim usmiechem.

- Z tobą się jednak nie da rozmawiać, Remus - powiedziała zakładając ręce na piersi - O Syriusz! - zawolala gdy zauważyła Blacka wchodzącego do pokoju wspólnego.

- Co się stało? - zapytał z zmarszczonymi brwiami.

- Co się dzieje z Jamesem? - zapytała - Jest jakiś dziwny ostatnio.

- Z Jamesem wszystko w porządku - powiedział - A co martwisz się o niego? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- Nie martwię się o niego, tylko zauważyłam, że ostatnio jest jakiś dziwny i tyle - powiedziała poprawiając długie rude włosy.

- James się boi o drużynę quidditcha, został kapitanem i boi się, że zawiedzie - wyjaśnił Syriusz.

- Przecież James zawsze był dobry w quidditcha - powiedziała Lily, a Syriusz i Remus się uśmiechnęli - O co wam znowu chodzi?

- O nic, Lily, o nic - Syriusz machnął ręką.

- Czasami z wami się nie da rozmawiać - Lily przewróciła oczami.

- Taka jest nasza natura - powiedział Remus.
***

Lily szła w kierunku biblioteki z książkami, które musiała oddać. Drużyna gryfonów właśnie wracała z treningu. Lily zdziwił fakt, że James szedł za Marleną i Syriuszem.

- Cześć Evans - James uśmiechnął się - Pięknie dziś wyglądasz - Lily przewróciła oczami - Potrzebujesz pomocy?

- Nie, dziękuję - ruszyła dalej, a James ruszył za nią.

- Masz dość dużo tych książek - powiedział.

- Nie potrzebuje pomocy - mruknęła, a on i tak wziął kilka książek od niej.

Lily westchnęła, ale nic nie powiedziała. W głębi duszy uważała, że to kochane i miłe z jego strony. James nie raz jej już pomógł z czymś i zawsze robił to z własnej woli.
Doszli do biblioteki. James pomógł Lily poukładać książki na półkach.

- Dziękuje za pomoc - powiedziała cicho gdy skończyli.

- Nie ma sprawy - uśmiechnął się lekko.

James i Lily wrócili do wieży gryffindoru. Lily jeszcze raz podziękowała Jamesowi za pomoc i udała się do swojego dormitorium. Dorcas i Marleny nie było. Usiadła do biurka i wyciągnęła książkę z eliksirów. Zaczęła pisać wypracowanie, które miała na jutro. Czuła już ból głowy. Najchętniej położyła by się teraz w łóżku i odpoczęła, ale sporo już zaniedbała naukę w tym roku.

Skończyła pisać wypracowanie wieczorem, akurat wtedy gdy Marlena i Dorcas wróciły do dormitorium. Lily była już na tyle zmęczona, że poszła umyć się szybko i położyła się do łóżka. Zasnęła bardzo szybko.

Obudziły ją krople deszcz uderzające o parapet. Otworzyła oczy. W pokoju jeszcze panowała ciemność. Odwróciła się na drugi bok usiłując ponownie zasnąć, ale na marne. Wzięła książkę z stolika nocnego i otworzyła ją na stronie, na której skończyła czytać ostatnio. Wzięła również różdżkę.

- Lumos - szepnęła, a z różdżki rozbłysnęło światło.

Książkę odłożyła wtedy gdy oczy już same zaczęły jej się zamykać i prawie zasnęła z książką w ręce.
**

- Dobrze się czujesz? - zapytał James gdy Lily zeszła do pokoju wspólnego - Blado wyglądasz.

- Wszystko w porządku, miałam ciężką noc - wytłumaczyła i cicho ziewnęła.

- Nie chcesz może wrócić do dormitorium i jeszcze się przespać? - zapytał, a ona machnęła ręką.

- Jest w porządku - mruknęła.

- Lily, zostawiłaś torbę w dormitorium - powiedziała Marlena, schodząc z jej torbą na ramieniu. Kiedy znalazła się obok Lily podała jej torbe, a rudowłosa założyła ją na ramię.

- Dziękuję Marlena - powiedziała.

Do Lily i Marleny dołącza Dorcas i wszystkie we trzy poszły na lekcje obrony przed czarną magią.

Lekcje tego dnia były dla Lily męczarnią. Zazwyczaj wszystko rozumiała od razu i nie miała problemu z przyswajaniem wiedzy, ale tego dnia szło jej to wyjątkowo opornie, przez zmęczenie.

Mimo to i tak poświęciła całe popołudnie na odrabianie zadać domowych.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now