XXII. Krąg złamanych serc

297 6 4
                                    

Ship: Breoff (Brody x Geoff)

Osoba która zamawiała: RexPumpkin

Brody

Siedziałem przy biurku wpatrując się w zdjęcie mojej ukochanej McArthur która już pół roku przebywa na jakiejś misji wojskowej w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki: Sanders. Prosiłem ją wielokrotnie aby zrezygnowała ale nawet Sanders powtarzała mi, że jak jej partnerka coś postanowi to koniec. Nie mogłem spać w obawie, że następnego dnia obudzi mnie wiadomość o śmierci dziewczyny. Co jakiś czas przesyłała mi listy podpisując się swoim prawdziwym nazwiskiem (Valentina Escobar) ale od miesiąca nie dostałem od niej żadnej nowej wiadomości.

Próbowałem zająć się czymś innym ale nie było szans by ktoś przyszedł na moje imprezy: był sam środek roku i ludzie przygotowywali się do egzaminów. W takiej sytuacji zazwyczaj spotykałem się z Geoff'em ale on sam był ostatnio... Hmmm...

W niezbyt dobrej formie.

Odkąd Bridgette go rzuciła chłopak kompletnie się załamał. Chciał jej się oświadczyć ale by zdobyć kasę na pierścionek zatrudnił się jako statysta na planie filmowym. Blondynka natomiast (zrażona jego dawnym zachowaniem) przyjęła to jako powrót do reality-show choć mój ziomek obiecał, że nigdy już do tego nie wróci. Dziewczyna jednak wiedziała swoje i w ten sposób rozpadł się 6-cio letni związek...

-Nie mogę zostawić go w tym stanie.-odparłem do zdjęcia po czym poderwałem się z miejsca i chwytając po drodze paczkę chipsów, dwie puszki oranżady i kurtkę wyszedłem z domu. W innych okolicznościach zaproponowałbym Geoff'owi coś mocniejszego ale nie byłem pewien czy w jego obecnym stanie był to aby na pewno dobry pomysł. Kiedy stanąłem przed drzwiami do jego domu okazało się, że były one otwarte.-Geoff? To ja, Brody. Jesteś tu?

Odpowiedziała mi cisza więc szybko położyłem napoje i chipsy na schodach po czym rozpocząłem poszukiwania. W mojej głowie pojawiły się setki myśli: że ktoś się włamał, okradł i zabił mojego najlepszego kumpla. Że wypieprzyli go z domu bo nie płacił rachunków. I wreszcie najgorsza opcja: że blondyn nie mogąc znieść rozłąki z surferką popełnił samobójstwo...

Otwierałem kolejne drzwi w poszukiwaniu chłopaka gdy w końcu znalazłem go w salonie: leżał na kanapie, wokół znajdowało się całe mnóstwo puszek po piwie i papierków, a sam Geoff śmierdział niczym skunks.

-Brooody...-jęknął gdy jego wzrok skierował się na mnie. Wiedziałem, że zerwanie z Bridgette go bolało ale nie sądziłem, że jest aż tak źle; sądząc po jego zachowaniu i stanie w jakim obecnie się znajdował zacząłem podejrzewać, że może on cierpieć na depresję.

-Oh, ziomek...-zacząłem przerażony nim podszedłem bliżej.-Pomogę ci.

Zaprowadziłem go do łazienki i rozkazałem wziąć prysznic, a sam wziąłem się za posprzątanie tego bajzlu w salonie. Poza wyrzuceniem śmieci czekało mnie jeszcze wycieranie poklejonego (prawdopodobnie od lepkich napojów) stolika, odkurzanie i przewietrzenie pokoju w którym jechało stęchlizną. Kiedy skończyłem Geoff nadal nie wychodził z łazienki, słyszałem jednak dźwięk lecącej wody. Martwiłem się jednak nie chcąc zakłócać prywatności kumpla przystawiłem tylko ucho do drzwi.

-Bridgettte!-żałosne wycie dochodzące z wewnątrz uświadomiło mi jak bardzo cierpi mój najlepszy kumpel. To właśnie wtedy zrozumiałem, że zwykłe przekąski i alkohol nie rozwiążą jego problemu, wręcz przeciwnie: mogą mu tylko jeszcze bardziej zaszkodzić.

Zrezygnowany zaczekałem aż się przebierze i poczęstowałem go oranżadą. Chłopak wypił ją łapczywie i w ten sam sposób potraktował paczkę chipsów. Po konsumpcji położył się ponownie na kanapie i natychmiast zasnął. Nie wiedząc co robić przykryłem go tylko kocem, wziąłem zapasowe klucze które zawsze trzymał w kuchni i zamknąłem drzwi. Po chwili namysłu postanowiłem jednak zabrać jeszcze wszystko co mogłoby stanowić dla niego zagrożenie: noże, tabletki nasenne i liny. Nigdy co prawda nie powiedział bym, że Geoff byłby zdolny do samobójstwa ale widząc jego obecny stan nabrałem wątpliwości.

Totalna Porażka: One-ShortsWhere stories live. Discover now