XVIV. Chłopak z gitarą

458 9 0
                                    

Ship: Gwent (Gwen x Trent) 

Osoba która zamawiała: ClarissaHorendale802



                                                                              Gwen

Szłam ulicą ubrana w czarny płaszcz i kozaki oraz ciemnozielony szal. Nie wiem dlaczego wpadłam na tak głupią myśl pod tytułem: "Sklep muzyczny jest niedaleko, nie potrzebujesz czapki" skoro intuicja podpowiadała mi, że powinnam zabezpieczyć się przed zimnem. W innych okolicznościach na pewno nie opuszczałabym mojego przytulnego mieszkanka ale tym razem miałam cholerną ochotę napisać nową piosenkę przy akompaniamencie gitary basowej ale jak na złość po zagraniu pierwszego dźwięku pękła struna. Jakbym nie miała wystarczająco dużo problemów...

Szłam więc przez ulicę, a padający śnieg skutecznie pogorszył moją widoczność i z trudem dostałam się do poszukiwanego budynku. Gdy tylko weszłam do środka poczułam przyjemne ciepło i usiadłam na jednym z krzesełek które ustawiono w rzędzie by się ogrzać. Poza mną i sprzedawcą (facet miał kucyk i okulary) był tu jeszcze chłopak o czarnych włosach. Wyglądało na to, że znalazł już czego szukał i teraz testował sprzęt.

-Co dla pani?-spytał sprzedawca gdy tylko znalazłam się przy ladzie. Koleś nawet nie zauważył, że w dłoni już miałam to czego szukałam.-Och...

Przewróciłam oczami, a on podał cenę. Zaczęłam grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu portfela ale...

-Kurde...-przeklęłam zdając sobie sprawę, że nie mam przy sobie poszukiwanego przedmiotu. Spojrzałam z głupim uśmiechem na sprzedawcę który chyba zdał sobie sprawę o co chodzi i skrzyżował ręce. Już miałam spytać czy nie mogę donieść pieniędzy jutro (w końcu była to niewielka kwota) gdy nagle chłopak który do tej pory siedział położył na ladzie banknot i bez słowa odciągnął mnie na bok. Mimo iż był to miły gest kompletnie się tego nie spodziewałam ale nic dziwnego: ten koleś jest przecież dla mnie zupełnie obcy więc dlaczego mi pomógł?!

Chłopak zaprowadził mnie w stronę krzeseł więc zrozumiałam, że chce bym usiadła. Zrobiłam to, a on wręczył mi strunę.

-Proszę.-odparł z uśmiechem, a ja niepewnie odwzajemniłam gest i wzięłam przedmiot.

-Dzięki ale dlaczego mi pomogłeś? W końcu mogłabym kupić tą strunę jutro...-zauważyłam ale on tylko się roześmiał.

-Po prostu chciałem. Nazywam się Trent.-odparł wystawiając dłoń w moją stronę, a ja niepewnie ją uścisnęłam.

-Gwen, miło mi. Słuchaj przepraszam ale muszę już iść. Często tu przychodzisz? Może jeszcze się zgadamy?-dodałam szybko nie chcąc by pomyślał, że jestem niewdzięczna. Jednak on uśmiechnął się tylko.

-Chyba nieprędko stąd wyjdziesz.-odparł na co ja zmarszczyłam brwi.

-Słucham...?

-Spójrz.-odparł wskazując na okno. Odwróciłam się i zauważyłam, że rozpadało się na dobre. Naprawdę nienawidziłam się w tamtym momencie: zwykle byłam rozsądna i rzadko kiedy działałam impulsywnie. Raz zrobiłam inaczej i już coś poszło nie tak...

-Ah...-odparłam odgarniając kosmyk swoich czarnych włosów za ucho. Nie były one długie ale nawet gdy czesałam je pół godziny one chwilę później natychmiast rozchodziły się we wszystkie strony układając się w artystycznym nieładzie.

-Jesteś zawiedziona, że musisz tu być ze mną?-spytał, a w jego głosie wyczułam smutek. Jego pytanie było dziwne ponieważ znaliśmy się dopiero kilka minut, a on mówił tak jakbyśmy byli przyjaciółmi od co najmniej kilku dobrych lat. Nie chciałam jednak sprawiać przykrości osobie która mi pomogła i szybko odparłam:

Totalna Porażka: One-ShortsWhere stories live. Discover now