34

521 36 0
                                    

Cały lot siedziałam na rozmowie z brunetem. Elijah przez cały czas myślał o problemie w Nowym Orleanie. Wspólnie doszliśmy do wniosku, ze najlepiej byłoby uniknąć wojny, bo wiąże się ona z ogromnymi stratami w ludziach. Każda wojna wymaga ofiar.

Po czternastogodzinnym locie byliśmy już w Nowym Orleanie.  Elijah odprowadził mnie do domu i powiedział, ze najlepiej by było jakbym z niego sama nie wychodziła. Nie był to rozkaz. W jego oczach widziałam zmartwienie i troskę. On po prostu chce abym była bezpieczna. Fajne uczucie.

Nie chcąc go dodatkowo martwić przystałam na jego prośbę. Zostałam w domu i zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy. Wzięłam długi, odprężający prysznic i wieczorem, chcąc zabić czas ,postanowiłam znów zacząć rysować w moim szkicowniku.
Hmm skoro nigdy nie kończą mu się kartki to może jest zaczarowany?  Teraz to wszystko wydaje mi się bardziej logiczne i możliwe.

Czy jeśli moja mama była czarownicą to ja i moje rodzeństwo  nie powinnismy umieć czarować ? Czy Jack o tym wiedział? Dlaczego żadne z nas niema mocy ? Zaczęłam zadawać sobie coraz więcej pytań, na które jeszcze nie znam odpowiedzi. Jeszcze.  

Nagle na moją prace zaczęły spadać krople czerwonej krwi. Z zaniepokojeniem poszłam do łazienki sprawdzić ci się dzieje. Super. Klaus chyba oberwał mocno od kogoś w nos, bo krew leje się z niego ciurkiem. Zatamowałam krwawienie i nie mając ochoty dalej rysować włączyłam kolejny odcinek ulubionego serialu.

Nie minęło nawet pół godziny gdy znów poczułam lecącą z nosa krew. Westchnęłam musząc znów udać się do łazienki przerywając oglądanie. Widok jaki tam zaznałam bardzo mnie zdziwił. Całą twarz miałam pokrytą drobnymi rozcięciami. Dlaczego nic nie czułam?
Ze starannością zaczęłam przemywać każdą ranę, bo nie chce aby zostały mi po nich blizny. Klaus nie ułatwia mi tego zadania i co chwile pojawiają się coraz to większe rany, już nie tylko na buzi, a na całym ciele.

Nagle na mojej szyi zaczęło pojawiać się długie, grube  rozcięcie. Nie mam pojęcia co on robi, ale jak zaraz nie przestanie to zabije nas oboje.
Rana była za duża, aby po prostu ją przemyć, wiec wzięłam pierwszy lepszy ręcznik i spróbowałam zatamować nim krwawienie.

Nagle z drugiego pomieszczenia usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Lekko osłabiona, ale dalej przytomna najszybciej jak mogłam odebrałam

- Jak się trzymasz ? - pyta Elijah. Słyszę za nim odgłosy bójki

- W miarę - odpowiadam siadając na łóżku. Odgłosy za nim stały się jeszcze bardziej wyraźne - Czy ty właśnie się z kimś bijesz? - pytam przykładając sobie do szyi jeszcze jeden materiał, bo ręcznik już lekko przecieka

- Powiedzmy - Cisza. Czy on właśnie kogoś zabił? - Idę jeszcze po Klausa i zaraz ci pomożemy- coraz słabiej słyszę jego głos - Halo? Alex wszystko dob..- nie jestem w stanie zrozumieć jego slow. Wszystko wydaje mi się takie odległe...

- Szybko- ostatni raz zakręciło mi się w głowie.

Nastała ciemność.

Normal Live | Mikaelson  (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz