19

651 36 0
                                    

Pov. Elijah
Po odwiedzeniu jeszcze paru wspomnień Alex śmiało mogę stwierdzić ze ta na pozór krucha i wrażliwa kobieta w rzeczywistości jest zupełnie inna. Potrafi być stanowcza, zdecydowana i uparta , lecz dla rodziny potrafi być delikatna, zabawna i naprawdę sympatyczna. To naprawdę rzadkie połączenie cech.

Zauważyłem ze ilekroć ktoś we wspomnieniach choćby wspomina o jej rodzicach ta reaguje bardzo nerwowo. Nie wiem czym jest to spowodowane, lecz zapewne niedługo się tego dowiem.

- To co? Idziemy dalej ? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos blondynki.

- Jasne, chodźmy - zacząłem iść przodem nawet na nią nie patrząc. Cały czas słyszałem jej kroki oraz przyspieszone bicie serca.
Nagle zacząłem zauważać, ze w oddali nie ma już idealnie białych drzwi, tylko są one brudno czerwone.
Czyżby to oznaczało to co myśle ?

Pov. Alex
Ten facet idzie zdecydowanie za szybko!
O jacię, zwolnił !
Dogoniłam mojego towarzysza, który niemalże teraz stoi i patrzy przed siebie.

- Yyy coś nie tak ? - pytam bo nie wiem o co mu chodzi

- Sama ocen - wziął mnie na ręce i w wampirzym tępie pobiegł przed siebie

- Czy ty na prawdę nie rozu...- chciałam go ochrzanić, lecz zauważyłam niepokojąco wyglądające czerwone drzwi, wiec zamknęłam się i gdy tylko się zatrzymał zeszłam z jego rąk - Co to jest ?

-Tak oznakowane są wspomnienia, które najgorzej wspominasz. - nie... - Je tez musimy przejrzeć - je ? Rozejrzałam się i faktycznie jest ich całkiem sporo. I to jedno po drugim. Chyba wiem jaki to okres...

- Sama to zrobię - oznajmiłam, a brunet zaczął otwierać usta pewnie po to aby się sprzeciwić - Proszę - dodałam łagodnym jak nigdy głosem.
Ten widocznie zaskoczony tylko pokiwał twierdząco głową.

Dobra. Raz, dwa trzy i wchodzę
Raz...Dwa...

- Jesteś pewna ze chcesz to zrobić sama ?

- Tak - trzy.

Znajdowałam się w moim domu. Rodzinnym domu.
Wszędzie panował mrok i nieporządek. Na podłodze leżały porozrzucane butelki po piwie i innych tego typu trunkach.
W pewnym momencie do domu weszła na oko 14 letnia ja z torbą zakupów w dłoni. Dziewczynki nie zdziwił zastany stan domu i jakby nigdy nic weszła do kuchni, gdzie rozpakowała zakupy. Chleb, mleko, jajka.. same najpotrzebniejsze rzeczy.
Gdy skończyła tą czynność odrazu zabrała się za sprzątanie. Pozbierała butelki,pozamiatała, umyła podłogi i pościerała kurze.
Później zabrała się za przygotowanie obiadu.

Po piwnym czasie do domu wszedł mój ojciec. Jak zwykle z siatą piwa w ręku.
Poszedł w stronę swojej córki i zaczął przyglądać się jej poczynaniom

- Przygotuj więcej , koledzy przyjdą - uśmiechną się obrzydliwie i zaczął szperać w portfelu - Dlaczego nie ma tu pieniędzy ?!

- Zro..biłam zakupy - odpowiedziałam lekko drżącym głosem, a ojciec zaczął szperać po szafkach

- Ty to nazywasz zakupami ?! - rzucił chlebem o podłogę - Mówiłem ci ze masz kupować same najpotrzebniejsze rzeczy! To jest zbędne

- To dla Maxa do szkoły ! - odważyłam się podnieść głos - Musi mieć tam co jeść

- Nie waż się podnosić na mnie głosu ! - w błyskawicznym tępie znalazł się obok mnie - A to na nauczkę - dopowiedział i zaczął mnie bić. Kiedy nie miałam siły już stać osunęłam się na ziemie i..

- Wszystko okej ? - usłyszałam głos za sobą i odwróciłam się w tamtym kierunku

- Miałeś poczekać przed drzwiami - powiedziałam widząc Elijaha

- Długo nie wracałaś i pomyślałem..- nie dokończył bo zobaczył co się dzieje za mną

- Tak! Dobrze pomyślałeś! - zaczęłam go popychać w stronę wyjścia - Niestety tez nic nie znalazłam wiec możemy już stad iść - ten tylko pokiwał głowa rozumiejąc ze widocznie go tutaj nie chce i przeszedł przez drzwi

Spojrzałam ostatni raz na dziewczynkę skuloną w rogu pomieszczenia i wyszłam ze wspomnienia zamykając za sobą drzwi.

- Następne ? - pyta Mikaelson, a ja tylko kiwam głowa i zaczynam iść do kolejnych drzwi. Zatrzymuje mnie jednak pieczenie ręki.

- Yyy Elijah ? - mówię patrząc na krwawiącą rękę - Klaus ma kłopoty - gdy tylko to powiedziałam świat zaczął się walić. Czyli wracamy

Budzę się z powrotem na krześle, lecz tym razem nie jestem już przywiązana. Elijah również się przebudził i co dziwne jego mina była tak samo zdezorientowana jak moja.

- Freya ? - pytam wstając z krzesła. - Nie dowiedzieliśmy się nic i....

- Narazie musimy przerwać - wchodzi do pokoju - Marcel coś kombinuje w centrum, a Klaus poszedł go powstrzymać.

- Idę mu pomoc- odrazu ruszył do wyjścia szlachetny

- Nie. Jesteś potrzebny Hayley - zatrzymuje go - Coś się stało na bagnach. Wilkołaki maja kłopoty, a ona prosi o pomoc - Elijah tylko kiwa głowa i znów rusza do wyjścia

- Jadę z tobą - oznajmuje i wychodzę za brunetem

- Wiesz jak odbiorą cię wilkołaki z innej watahy ?

- Nie obchodzi mnie to - mówię szczerze - Teraz ważna jest pomoc Hayley....

Normal Live | Mikaelson  (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz