24

618 36 0
                                    

Mikaelsonowie podali mi swoją krew i zaprowadzili do posiadłości. Byli źli, nie, to mało powiedziane. Byli wściekli !

Zamknęli mnie w pokoju i go zakluczyli. Czuje się jak mała dziewczynka, która dostała karę za zrobienie czegoś złego, a w dodatku.....Moją racje.
Postąpiłam bardzo nie odpowiedzialnie. Nie wiem co by zrobił Max gdyby mnie zabrakło.
Swoim zachowaniem udowodniłam tylko ,jaką idiotką jestem

W końcu po jakimś czasie siedzenia w pokoju słyszę od kluczanie drzwi. Któż to raczył mnie odwiedzić?

- Chcesz porozmawiać? - do pomieszczenia wchodzi Elijah

- Niby o czym ? - leżę na łóżku patrząc w sufit - O tym jak bardzo nawaliłam? Nie dzięki - czuje uginanie się materaca

- Nie. Już dość się nasłuchałaś -nie rozumiem jego toku myślenia

- Ja tylko chciałam żeby znowu wszystko wróciło do normalności - podniosłam się do pozycji pół siedzącej patrząc na bruneta - Całe moje życie staram się doprowadzić do tego stanu , a zamiast tego przyszło mi mieszkać z najstarszymi istotami na planecie. - spojrzałam na niego - Po prostu nie radzę sobie z tym wszystkim - znów spuściłam wzrok

Przez jakiś czas brunet nic się nie odezwał.
Po kilku chwilach milczenia poczułam dłoń  Elijaha na swoim ramieniu. Spojrzałam na niego

- Jesteś wyjątkową dziewczyną Alex

- Elijah daj spokój

- Mówię prawdę - cały czas patrzył mi w oczy - Nie każdy człowiek miałby na tyle siły aby samodzielnie wychowywać brata i zarabiać na życie. Ty sobie sama radzisz z tym wszystkim

- I świetnie mi to wychodzi - zadrwiłam i przerwałam  nasz kontakt wzrokowy- Naprawdę, Mam świetne życie - powtórzyłam coś co powtarzam zawsze, gdy czuje ze tracę kontrole. Zawsze gdy czuje ze sobie nie radzę

- Dobra koniec tego - niespodziewanie Elijah wstał i wyciągnął rękę w moja stronę - Idziemy

-Nie mam nastroju

- Wiec chce go naprawić. Wstawaj - niechętnie złapałam jego rękę i już po chwili stałam na nogach. Brunet przejechał wzrokiem po mojej sylwetce - Okej , ale musisz się przebrać - i odrazu znalazł się obok mojej szafy szukając jakiejś stylizacji. Co mu nie pasuje w moich dresach ?

- Wiesz ze istnieje coś takiego jak prywatność ? - pytam zakładając skrzyżnie ręce

- Ta- rzucił mi jakieś ciuchy - W domu Mikaelsonów nie ma czegoś takiego - poinformował jakby było to czymś normalnym - A teraz idź się przebierz -wskazał na drzwi od łazienki.

Nie komentując jego zachowania weszłam do pomieszczenia i odrazu się w nim zamknęłam. Spojrzałam na to co przygotował mi pierwotny : czarne spodnie i szary croop top. Czyli ze nie idziemy w jakieś szykowne miejsce. Lepiej dla mnie

Szybko przebrałam się w te rzeczy i wyszłam z łazienki. Elijah odrazu wyprowadził mnie z domu i zaczął prowadzić do nieznanego mi miejsca.

Szczerze nie mam dziś ochoty na nic. Nie czuje nawet jakiejś potrzeby aby przerwać panującą między nami ciszę. Idziemy spokojnie. Wolnym krokiem, przypatrując się pięknej architekturze Nowego Orleanu.
Poznając właśnie mijane budynki domyślam się, ze idziemy do...

- Nie ma szans - mówię dostrzegając bar karaoke. Ten sam w którym byłam wcześniej z Jackiem - Nie idziemy tam

- Przecież nie każe ci śpiewać - mówi i łapiąc mnie za rękę zaczął prowadzić w stronę baru - Zjesz sobie, odpoczniesz...

- Oj patrz jaki pech - zaczęłam teatralnie - Nie mam ze sobą pieniędzy wiec..... wracajmy już - próbuje zmienić nasz kierunek, lecz on mnie nie słucha

- Oj patrz jaki pech - nieudolnie próbuje naśladować mój głos, przez co mało co się nie zaśmiałam.- Już za późno na odwrót - mówi wchodząc do lokalu

Siadamy przy jednym ze stolików, który ma najlepszy widok na scenę. Zamawiamy pizzę ( która oczywiście brunet stawia) i tkwimy w niezręcznej ciszy.

- Państwa zamówienie - mówi młoda kelnerka kładąc nam jedzenie na stolik - Podać coś jeszcze ?

- Na razie dziękujemy - powiedział kulturalnie Elijah, na co kelnerka tylko skinęła głową i poszła obsługiwać innych klientów.

Szczerze mówiąc nie zazdroszczę osobom pracującym tu. Może nie ma wielkiego tłumu ludzi, lecz karaoke na pewno nieraz sprawia im ból głowy.

- O czym myślisz ? - pyta mnie mój towarzysz zajadający się pizzą

- O tym jak beznadziejnie ma ta kelnerka - odpowiadam sięgając po kawałek

- Umiesz myśleć o czymkolwiek innym niż o pracy ?

- To znaczna cześć mojego życia - odpowiadam

- Dobra lepiej zmienmy temat - ciekawe co teraz wymyśli - Masz jakieś hobby ? - okej ? Myślałam ze wymyśli coś kreatywniejszego

- Lubię rysować - przyznaje nie rozwijając swojej wypowiedzi - A ty ?

- Grać na fortepianie - pamietam ze w moim starym domu był fortepian.

Później tematy jakoś same się nasuwały i zanim się obejrzałam minęły już trzy godziny od naszego wyjścia z domu. Elijah jest serio bardzo ciekawym rozmówcą, a co najważniejsze nie przynudzał

Normal Live | Mikaelson  (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz