9

696 48 0
                                    

Szybko doszłyśmy do baru.

Widząc, ze nie ma jeszcze chłopaków zajęłyśmy stolik i czekałyśmy na spóźnialskich. Dopiero teraz przyszło mi do głowy ,aby poinformować je o dość ważnej kwestii

- Ej ,ale jak coś to jesteście ludźmi- powiedziałam, a te spojrzały na mnie zaskoczone - Max nie wie o istnieniu istot nadprzyrodzonych i z Jackiem chcemy, aby tak pozostało - wyjaśniłam

- Okej - pokiwały głowami

- A nie sądzisz, ze on powinien wiedzieć ? - pyta Rebeka - Wiesz , ze żyjąc w ich mieście ,to całkiem przydatna informacja.

- Uwierz mi, ze w naszej sytuacji...- nie dokończyłam ,bo usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam naszych spóźnialskich. Pomachałam do nich ,aby ci wiedzieli gdzie jesteśmy i już po chwili byli obok nas

- Cześć - przywitał się pierwszy starszy z braci - Jestem Jack

- Rebeka

- Hayley - przedstawiły się po koleji, a ten pocałował wierzch ich dłoni. Nie No kolejny dżentelmen się znalazł

- A to jest Max - przerwałam ta scenkę- Siadajcie już. Jestem głodna - zaśmiałam się.



I tak w wesołej atmosferze miną nam ranek. Chłopaki niedawno wyszli z baru, a ja z dziewczynami zostałyśmy kończąc nasze zamówienia

- Fajni ci twoi bracia- powiedziała nagle Rebeka

- Noo, zwłaszcza Jack - przyłączyła się do niej ciemnowłosa

- A widziałaś te jego dołeczki ? - chwila. Co tu się właśnie dzieje ?

- Tak! I te jego...

- Dobra stop - nie mogę tego słuchać - Jack jest poza zasięgiem - zaznaczyłam

-Ma dziewczynę ? - dopytywały

- Tak, a za kilka miesięcy dziecko - podkreśliłam ostatnie słowo

- No i jak się trafił jakiś fajny to musi być zajęty- westchnęła Hayley, a w tym samym czasie do blondyny  zadzwonił telefon . Nie wiem o czym rozmawiali, ale Hayley chyba doskonale to słyszała. Po chwili Rebeka rozłączyła się

- Musimy iść do mnie - westchnęła zrezygnowana

- Co? Czemu ? - nie rozumiem

-Coś się nie udało z zaklęciem i potrzebują cię do czegoś tam - wyjaśniła, lecz to w całe nie poprawiło mi humoru

- A jakbyś powiedziała, ze wam uciekłam i schowałam się w czyimś domu ? - wymyśliłam szybko, a dziewczyny się zaśmiały

- Nie przejdzie, mogłabym cię wyciągnąć z tego budynku - powiedziała Hayley śmiejąc się. Czy tylko mi nie jest do śmiechu ?

- Dobra chodźmy. Im szybciej to załatwimy tym szybciej wrócę do domu - westchnęłam wstając

- Wow, skąd ta szybka zmiana zdania ? - zdziwiła się Beka również wstając

- A mam jakieś inne wyjście? - wyszłam z baru, a dziewczyny za mną -  Bo mi się wydaje, ze twoja rodzinka mi nie odpuści . W sumie to javtez nie chce być z nikim złączona , wiec jest mi to na rękę. - podsumowałam moją sytuacje

- A jak to działa ze jesteś związana z Nikiem ? - spytała wilkolaczyca - Znaczy chodzi mi o to czy jego ciało nie powinno leczyć twojego - sprecyzowała

- Powinno, ale tak nie jest - odpowiedziałam - Moje ciało decyduje o tym czy dana rana się goi czy nie. Sama nie do końca wiem jak to działa

- Szkoda ,ze trafiło akurat na ciebie - westchnęła Rebeka, a ja spojrzałam na nią pytająco

- Moi bracia nie odpuszczą, zresztą  Freya tez. Zrobią wszystko ,aby Nik był bezpieczny. A skoro twoje ciało decyduje to...

- Jak zginę pociągnę za sobą Klausa

Normal Live | Mikaelson  (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz