Szybko doszłyśmy do baru.
Widząc, ze nie ma jeszcze chłopaków zajęłyśmy stolik i czekałyśmy na spóźnialskich. Dopiero teraz przyszło mi do głowy ,aby poinformować je o dość ważnej kwestii
- Ej ,ale jak coś to jesteście ludźmi- powiedziałam, a te spojrzały na mnie zaskoczone - Max nie wie o istnieniu istot nadprzyrodzonych i z Jackiem chcemy, aby tak pozostało - wyjaśniłam
- Okej - pokiwały głowami
- A nie sądzisz, ze on powinien wiedzieć ? - pyta Rebeka - Wiesz , ze żyjąc w ich mieście ,to całkiem przydatna informacja.
- Uwierz mi, ze w naszej sytuacji...- nie dokończyłam ,bo usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam naszych spóźnialskich. Pomachałam do nich ,aby ci wiedzieli gdzie jesteśmy i już po chwili byli obok nas
- Cześć - przywitał się pierwszy starszy z braci - Jestem Jack
- Rebeka
- Hayley - przedstawiły się po koleji, a ten pocałował wierzch ich dłoni. Nie No kolejny dżentelmen się znalazł
- A to jest Max - przerwałam ta scenkę- Siadajcie już. Jestem głodna - zaśmiałam się.
I tak w wesołej atmosferze miną nam ranek. Chłopaki niedawno wyszli z baru, a ja z dziewczynami zostałyśmy kończąc nasze zamówienia
- Fajni ci twoi bracia- powiedziała nagle Rebeka
- Noo, zwłaszcza Jack - przyłączyła się do niej ciemnowłosa
- A widziałaś te jego dołeczki ? - chwila. Co tu się właśnie dzieje ?
- Tak! I te jego...
- Dobra stop - nie mogę tego słuchać - Jack jest poza zasięgiem - zaznaczyłam
-Ma dziewczynę ? - dopytywały
- Tak, a za kilka miesięcy dziecko - podkreśliłam ostatnie słowo
- No i jak się trafił jakiś fajny to musi być zajęty- westchnęła Hayley, a w tym samym czasie do blondyny zadzwonił telefon . Nie wiem o czym rozmawiali, ale Hayley chyba doskonale to słyszała. Po chwili Rebeka rozłączyła się
- Musimy iść do mnie - westchnęła zrezygnowana
- Co? Czemu ? - nie rozumiem
-Coś się nie udało z zaklęciem i potrzebują cię do czegoś tam - wyjaśniła, lecz to w całe nie poprawiło mi humoru
- A jakbyś powiedziała, ze wam uciekłam i schowałam się w czyimś domu ? - wymyśliłam szybko, a dziewczyny się zaśmiały
- Nie przejdzie, mogłabym cię wyciągnąć z tego budynku - powiedziała Hayley śmiejąc się. Czy tylko mi nie jest do śmiechu ?
- Dobra chodźmy. Im szybciej to załatwimy tym szybciej wrócę do domu - westchnęłam wstając
- Wow, skąd ta szybka zmiana zdania ? - zdziwiła się Beka również wstając
- A mam jakieś inne wyjście? - wyszłam z baru, a dziewczyny za mną - Bo mi się wydaje, ze twoja rodzinka mi nie odpuści . W sumie to javtez nie chce być z nikim złączona , wiec jest mi to na rękę. - podsumowałam moją sytuacje
- A jak to działa ze jesteś związana z Nikiem ? - spytała wilkolaczyca - Znaczy chodzi mi o to czy jego ciało nie powinno leczyć twojego - sprecyzowała
- Powinno, ale tak nie jest - odpowiedziałam - Moje ciało decyduje o tym czy dana rana się goi czy nie. Sama nie do końca wiem jak to działa
- Szkoda ,ze trafiło akurat na ciebie - westchnęła Rebeka, a ja spojrzałam na nią pytająco
- Moi bracia nie odpuszczą, zresztą Freya tez. Zrobią wszystko ,aby Nik był bezpieczny. A skoro twoje ciało decyduje to...
- Jak zginę pociągnę za sobą Klausa
CZYTASZ
Normal Live | Mikaelson (korekta)
VampireHistoria o dziewczynie, która mimo wszystko zawsze dąży do celu. Historia o silnej i odważnej kobiecie, nie bojącej się postawić na swoim. O opiekuńczej i zawsze oddanej rodzinie Alex. Co się stanie, gdy w jej „normalnym" życiu pojawią się pierwo...