33

527 36 0
                                    

Z mojego pięknego snu wybudzają mnie promienie słońca na twarzy. Niechętnie otwieram oczy przenosząc się do pozycji pół siedzącej. A ten gdzie poszedł? Zauważam, ze w pokoju niema bruneta, przy którym zasnęłam. Taa nie obejrzałam nawet do końca filmu.

Postanowiłam pójść się przebrać, bo wczoraj nawet tego nie zrobiłam. Wstałam z łóżka i stawiając pierwszy krok ku łazience potknęłam się o coś, przez co straciłam równowagę i poleciałam z hukiem na ziemie

- Elijah! - dopiero teraz zauważam leżącego na podłodze bruneta. Zamiast oczywistych pytań typu: Nic ci się nie stało? Pomóc ci wstać? Dostałam widocznie szczery uśmiech wampira.

Nie mam siły wstać. Wystarczająco dużo energii włożyłam we wcześniejsze wstanie z łóżka.

- Nic ci nie jest? - pyta w końcu zauważając, ze nie wstaje.

- Oprócz braku chęci do czegokolwiek to czuje się świetnie - odpowiadam układając się wygodniej na podłodze - Tak właściwie to sprawdzałeś, o której mamy pociąg powrotny ? - nie chce znów robić wszystko na ostatnią chwile

- O jedenastej - odpowiada. Nic mi to nie daje, bo nawet nie wiem która jest godzina - Jest dziesiąta

- Juzuuu- wzdycham wiedząc, ze muszę już wstać i zacząć się szykować - Zajmuje łazienkę - powiedziałam wstając z podłogi. Wzięłam swój różowy plecak i weszłam do pomieszczenia za drzwiami.

Wykonałam swoją poranną rutynę i już ubrana wyszłam z łazienki. No nie wierze. Elijah przez ten cały czas nawet nie ruszył się z miejsca

- Wstawaj leniu - powiedziałam zaczynając ścielić łóżko. Po chwili, gdy już pościel była zaścielona zostało tylko położyć na wierzch koc i poduszkę używaną przez bruneta - Liczę do trzech - zaczęłam podchodzić do niego - Raz - nachyliła się łapiąc skrawek koca - Dwa - upewnienie się , ze brunet nie wstanie o własnych siłach- Trzy! - jednym sprawnym ruchem pozbawiłam pierwotnego kołdry, a zaraz potem poduszki.

- Ty zła kobieto - nie spodziewając się zabrania poduszki walną głową o podłogę. Zaśmiałam się, a zaraz zauważyłam, ze Elijah spał w samych spodniach dresowym. Bez koszulki.
Chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji odeszłam od niego i zaczęłam składać koc. - Pomogę ci - wstał i złapał za jego rogi. Muszę przyznać, ze Mikaelson ma się czym chwalić

- Ubieraj się, bo nie zdążymy na pociąg - pospieszam go, a ten zabrał swoje rzeczy i wszedł do łazienki zamykając za sobą drzwi.

Po kilku minutach wyszedł przebrany w swój codzienny strój. Nie mogę pojąć dlaczego on zawsze chodzi w garniturach.
Tak czy inaczej zostało nam około dwudziestu minut na dojście na dworzec. Jak zwykle wszystko na ostatnią chwile.
Posprzątaliśmy po sobie pokój i opuściliśmy hotel, udając się na dworzec, na którym byliśmy już po kilku minutach. Elijah poinformował mnie, ze tym razem to on kupił bilety.

Wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas tam, gdzie wczoraj do niego wsiedliśmy.

- To, o której mamy samolot?

- Czternasta - odpowiedział patrząc na zegarek - Mamy jeszcze ponad godzinę wolnego czasu - dodaje.

- Super - serio się cieszę - W takim razie chodźmy coś zjeść

Elijah nie komentując zaczął szukać w internecie jakiś dobrych restauracji. Ja oczywiście musiałam zapomnieć ładowarki do telefonu.
Zaczęłam rozglądać się dookoła i z uśmiechem na ustach dostrzegłam logo mojego ulubionego Fast Fooda.

- Chodźmy tam - mówię kierując się w stronę restauracji

- Wiesz jak tam dojść ? - on chyba myśli, ze kiedyś tutaj byłam

- Doskonale - podchodzimy do mojego celu - Elijahu Mikaelsonie, witam w jednym z najlepszych Fast Foodow na świecie  - otwieram drzwi i wchodzę do restauracji. Jak ja uwielbiam ten zapach..

Zamówiliśmy jedzenie i w chwili gdy czekaliśmy na zamówienie, do Elijaha zadzwonił telefon. Brunet przeprosił i wyszedł z pomieszczenia, w którym było dość głośno.
Nie zerkając na niego sama odebrałam nasze zamówienie, oraz zajęłam stolik. Zaczynając jeść swojego hamburgera dołączył do mnie wyraźnie zaniepokojony brunet

- Klaus dzwonił - usiadł naprzeciwko mnie -  W mieście panuje jeszcze większy chaos - jego z pozoru poważna mina teraz przypomina tylko lipną maskę- Davina sprzeciwiła się Klausowi, który z kolei pokłócił się z Marcelem. Wilkołaki Hayley zaczynają walczyć o prawo przebywania w Nowym Orleanie, a..- przerwałam mu wsadzając mu frytkę do buzi.

- Uspokój się - mówię poważnym tonem - Co ci da, ze będziesz się teraz tym przejmował? Zjedz, ochłoń, przemyśl wszystko na spokojnie i dopiero działaj - podpowiadam. Czemu muszę udzielać rad gościowi, który jest o ponad tysiąc lat ode mnie starszy ?

- Dobra, masz racje - zgodził się ze mną i w miarę spokojnie zaczął jeść swoje zamówienie.

Gdy skończyliśmy, wyszliśmy z restauracji i na piechotę zaczęliśmy iść w stronę lotniska

- Jak ty to robisz, ze przy innych ludziach zawsze jesteś taki opanowany? - wymyka mi się.

- To tylko maska - przyznaje się - Rzeczywiście wole rozwiązywać problemy na spokojnie, przemyślając każdy ruch.  Ale nie zawsze można wszystko przemyśleć. Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu jest zgoda i bezpieczeństwo rodziny. Niestety niekiedy wiąże się to ze śmiercią innych osób.

Nigdy wcześniej nie myślałam o Elijahu jako mordercy. Oczywiście zdaje sobie sprawę, ze nie jest święty i na pewno zabił już dużo niewinnych osób, ale nigdy to do mnie jakoś nie dotarło. Elijah Mikaelson w moim życiu, jak narazie jest pozytywną postacią. Ciekawa jest na jak długo

Normal Live | Mikaelson  (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz