Część 9

6.1K 374 132
                                    

Eva

Wraz z Kate i Lucasem postanawiamy po wykładzie udać się do knajpki, aby coś przekąsić pomiędzy zajęciami. Bistro znajduje się po drugiej stronie kampusu, więc po kilku minutach już zajmujemy miejsca w loży. Oczywiście gdzieś tam krąży Sarah i Terry, ale wcześniej wysłałam wiadomość informując ich, gdzie mamy zamiar się udać. W takich sytuacjach, nie wiszą nade mną, ale w miarę możliwości wtapiają się w tło.

Lucas zaczyna zastanawiać się na co ma ochotę, a ja już wiem, że zjem dużą porcję frytek. Od rana za mną chodziły, więc teraz po prostu muszę je dorwać. Nie będę udawać, że należę do dziewczyn, które jedzą same zdrowe produkty i dbają o linię. Uwielbiam jeść. Obwiniam za to włoskie geny.

Kate kolejny raz daje się sprowokować Lucasowi i rozpoczynają rozmowę na temat polityki. Mnie to nie bardzo interesuje, więc postanawiam podejść do lady złożyć nasze zamówienia.

Czekając na swój numerek, zauważam, jak do restauracji wchodzi młody mężczyzna. Od razu go rozpoznaję. Widziałam go w telewizji, gdy opowiadał dziennikarzom o zniknięciu jego siostry, Marli Jones. Staje tuż obok mnie, a gdy podchodzi do niego ekspedient, pyta czy może powiesić nowe ogłoszenia ze zdjęciem siostry na tablicy ogłoszeń. W takiej sytuacji nikt mu nie odmówi. I tym razem uzyskuje zgodę.

Zmienia stare zdjęcie, na którym dziewczyna szeroko się uśmiecha, a na szyi ma zawieszony piękny łańcuszek z motylkiem i zastępując go nowym. Jednak tym razem obok niego powiesza także zdjęcie drugiej zaginionej dziewczyny, Fiony Scott.

Nie wiem, dlaczego postanowiłam do niego podejść. Nie wiem naprawdę co mną kierowało, ale stało się. Mężczyzna patrzy na mnie zaskoczony, ale w końcu zdaje sobie sprawę, dlaczego tak się zachowałam.

– Uczysz się na tej samej uczelni?

– Tak. To straszne co się stało.

– To prawda, ale ja odnajdę swoją siostrę.

– Czy...czy coś już wiadomo? Przepraszam, że pytam...

– Nic nie szkodzi. Policja nic nie ustaliła. Po prostu obie dziewczyny zniknęły.

– Nie mają żadnych tropów?

– Na razie nie. Marla wracała z klubu. Nie było późno i gdy rozmawiałem z nią przez telefon, nie była pijana ani odurzona. Coś się stało po drodze z klubu do domu.

– Przepytali ludzi w klubie? Personel? Stałych bywalców?

– Tak, ale nikt nic nie widział. Znajomi, z którymi była, twierdzą, że nikt ją nie zaczepiał. Nie rozmawiała z nikim, kogo nie znała. Wypiła drinka i wyszła przed dwudziestą drugą.

– Ale mógł ktoś ją tam obserwować.

– Też tak myślę. Tym bardziej, że klub należy do gangstera.

Zamieram. Odraz na myśl przychodzi mi tata, ale on nie jest jedynym mafiosem w mieście. Poza tym takich klubów jest setka.

Mężczyzna prosi, abym uważała na siebie, po czym odchodzi. Zanim jednak wyjdzie z bistro, podbiegam do niego i go zatrzymuję. Muszę wiedzieć, po prostu muszę.

– Co to za klub? Może popytam na uczelni...

– Desiderio.

Kolejny raz czuję, jak moje ciało staje się osłupiałe.
Desiderio, czyli pragnienie.
Klub należący do naszej rodziny. Asa Coletti nie może mieć z tym nic wspólnego. Mój ojciec nie jest taki. Ma swoje nielegalne interesy, nie wybielam go, ale nie może stać za zniknięciem tych dziewczyn. To niemożliwe.

WYBIERZ MNIEWhere stories live. Discover now