Część 7

6K 400 140
                                    

Kilka dni później

Jason

- I jak ci się podoba?

- Bardzo, zwłaszcza widok jest fantastyczny.

Podchodzę do szklanej ściany i patrzę na panoramę miasta, które nigdy nie śpi. Apartament znajduje się na czterdziestym piętrze i z tej wysokości wszystko tam na dole wydaje się maleńkie.

Mieszkanie jest kompletnie puste. To same gołe ściany, a tylko piękna, drewniana podłoga jest ozdobnikiem tego miejsca.

- Kuchnia jest może nie tak obszerna jak w waszym domu, ale za to salon jest imponujący.

- Ciociu w San Francisco miałem prawie dwa razy mniejsze mieszkanie, a i rezydencja nie jest mi potrzebna. Tutaj jest idealnie.

- Czeka nas jeszcze wiele pracy nad tym miejscem, ale plusem zdecydowanie jest to, że wszystko będzie wyglądać tak jak chcesz.

- Tak, chociaż niezbyt znam się na wystroju wnętrz.

- Dlatego zgłosiłeś się do mnie - oznajmia dumnie Gianna, po czym puszcza oczko.

- Liczę na twój dobry gust.

- Ale przecież jest Vanessa i pewnie ma pomysły na to miejsce. Dlaczego nie przyjechała z tobą?

- Musiała wrócić do San Francisco i załatwić kilka spraw w związku z przeprowadzką. Jej agencja robi pewne problemy. Była wziętą modelką i utrudniają jej odejście.

- Od czego ma chłopaka prawnika? Załatw to.

- Tak, pomagam jej, ale to nie moja działka. Poleciłem jej swoją koleżankę z dawnej kancelarii. Na miejscu pomoże jej zerwać umowę z agencją, bez poważniejszych konsekwencji.

- To dobrze. Oby za długo ją nie męczyli.

Vanessa miała dzisiaj lot do San Francisco i żałowałem, że nie mogę jej towarzyszyć w trudnym dla niej czasie. Bardzo przejęła się sprawą nieporozumień z dawnym pracodawcą, który najpierw zgodził się na zerwanie umowy, a teraz postanowił zmienić zdanie. Jednak mam na dzisiaj umówione spotkanie w ratuszu. Muszę załatwić wszystkie sprawy dotyczące założenia kancelarii prawniczej i czeka mnie batalia z urzędnikami. Na samą myśl, już mnie boli głowa.

- Zostawię cię samego, a skoro się zdecydowałeś...

Gianna podchodzi do mnie i wręcza mi klucze do mieszkania.

- Jeszcze nie podpisaliśmy umowę.

- Jutro przyjedź do firmy i wszystko załatwimy. Uszykuję papiery, a ty teraz delektuj się swoim gniazdkiem. Pomyśl, jak chcesz, aby wyglądało.

- Dziękuję za pomoc ciociu.

- Nie ma za co kochanie. Mam nadzieję, że będzie ci się tutaj dobrze żyło.

Gianna Coletti wychodzi z mieszkania. Gdy zostaję sam, pusta przestrzeń przez chwilę wydaje się być przytłaczająca. Słyszę swój własny, przyspieszony oddech i zaczynam się zastanawiać, co mnie tak stresuje. Siadam na podłodze, krzyżuję nogi, opieram ręce na kolanach i patrzę na niesamowity widok zza szklanej ściany.

Dociera do mnie, jak moje życie staje się poważne. Owszem, od kilku dobrych lat pracuję w zawodzie i to cholernie odpowiedzialnym zawodzie, ale nigdy nie czułem się tak dojrzale jak teraz. W San Francisco wynajmowałem kawalerkę, a teraz kupuję pierwsze mieszkanie, w którym zamieszkam z dziewczyną. Nigdy wcześniej nie mieszkałem z nikim, a teraz na co dzień będę widywał Vanessę. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, a z drugiej nieco przeraża. Chyba faceci faktycznie boją się stuprocentowego zaangażowania, o czym często słyszałem podczas gdybań kobiet w mojej rodzinie.

WYBIERZ MNIEWhere stories live. Discover now