14

1.8K 135 3
                                    

Z każdym mijającym dniem...

Błąd!

Z każdą mijającą godziną to właśnie Severus był coraz bardziej podenerwowany. Harry wręcz przeciwnie, miał niewyczerpane pokłady spokoju. Nawet ciągłe burczenie małżonka pod nosem nie wyprowadzało go z równowagi. Uśmiechał się łagodnie, siedząc przed płonącym kominkiem i głaszcząc brzuch, jednocześnie cicho przemawiając do chłopców. Zgredek nie odstępował go na krok, chyba że na wyraźne polecenie Pottera.

Pomiędzy mężczyznami zapanował ciekawy, ale raczej frustrujący dystans. Unikali kontaktu fizycznego jak tylko mogli. Nadal jednak spali w jednym łóżku. Z pewnego powodu Severus nie miał wyboru. Harry namówił skrzata, by ten usunął „drugiego grata" z ich sypialni.

Zawsze kładli się na brzegach swoich połówek, a rano budzili wtuleni w swoje ramiona. Ten, który budził się pierwszy, odsuwał się delikatnie. To nieme porozumienie wytrzymało na razie trzy dni, ale sądząc po nerwowości Severusa, nie potrwa za długo. I faktycznie nie wytrzymało.

— Potter, co to ma znaczyć? — krzyknął kolejnego wieczora Severus, gdy wrócił po kolacji z Wielkiej Sali.

Musiał się tam czasami pojawiać, żeby nie wzbudzić podejrzeń Dumbledore'a. Samo prowadzenie zajęć mogło nie być wystarczające.

— O co ci chodzi? — Zdziwiony tym nagłym wybuchem Harry uniósł głowę znad książki.

Coś strzyknęło mu w karku. Rozmasował go, przekrzywiając głowę na boki.

— O to! — Wskazał na wszystkie książki i notatki zalewające chłopaka z każdej strony.

— Uczę się — odparł ten spokojnie i wrócił do przerwanej pracy, jakby to miało wszystko wyjaśnić.

— Potter! — Oczywiście Severus nie skończył.

— Tak?

Harry nie miał zamiaru kłócić się ze Snape'em, ale ten wyraźnie do tego dążył. Chwilowo nic jeszcze się nie działo, ale po mistrzu eliksirów nigdy nic nie wiadomo. Musiał okazać spokój, może to uspokoi też i Severusa.

— Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?

— Już mówiłem. Uczę się.

— W twoim stanie...

— Jestem w ciąży, nie umierający — przerwał mu, od razu pojmując, do czego zmierza mężczyzna. — To nie uniemożliwia mi nauki. Poza tym, to jedyne, co mogę teraz robić.

— Przemęczasz się! Ile już tak ślęczysz nad tymi książkami?

Harry zerknął na zegar. Nawet nie przypuszczał, że czas zleciał mu tak szybko nad czymś, do czego kiedyś musiała go zapędzać Hermiona.

Hermiona?

Zbladł nagle.

— Co się stało? — Snape zaniepokoił się jego zachowaniem, podchodząc bliżej.

— Hermiona nie żyje — szepnął, gdy wspomnienie mignęło mu na skraju jaźni.

— Chyba tak. Nie znam szczegółów.

— Zabiłem ją. — Zadrżał, otulając się ramionami, czując dziwnie zimno, chociaż siedział blisko płonącego kominka.

Severus podszedł do niego, gdy alarm powiadomił go, że dzieje się coś niepokojącego. Zbadał jego puls. Bił szybko i bardzo nierówno.

— Harry, uspokój się. Nie denerwuj się — zaczął go uspokajać cichym, miarowym głosem o głębokiej tonacji. — Jesteś tutaj bezpieczny, Granger już nikt nie zrobi krzywdy.

Nieświadomy / snarryHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin