- Ale ja nic nie zrobiłem. - wzruszył ramionami patrząc na mnie jak na wariatkę.
- Michał, mówiłeś mi że nie weźmiesz tego zioła więcej. - byłam rozczarowana.
- No to kłamałem i co? - spytał wyciągając papierosa. - Popłaczesz się teraz czy zaraz?
- Ty teraz żartujesz? Ty siebie w ogóle słyszysz? - powtarzałam zszokowana jego postawą, wymachiwałam rękoma.
- Ale czemu mam żartować? - powiedział unosząc brew. - Nikt nie prosił cię o wtrącanie się w moje życie.
- Kurwa jeśli zaraz nie przestaniesz to... - nie dokończyłam bo mi przerwał.
- To co? Zadzwonisz kurwa do mojej matki? Czy się poryczysz i powiesz każdemu jaki jestem okropny bo cię kurwa nie chce słuchać? - nie mogę dłużej tego słuchać.
- Michał stop. Przeginasz. - powiedziałam ostro a chłopaka to trochę otrzeźwiło bo złagodniał. - Jesteś najebany, najarany i naćpany i nie mam zamiaru z tobą dyskutować. - chciałam wrócić już do pokoju gdy usłyszałam głośne westchnięcie pomieszane z chrypą. Tylko jedno wtedy się z nim działo. - A tobie co? - podeszłam patrząc na jego zrezygnowaną minę.
- Jestem do dupy, kurwa wiecznie mam do ciebie problem a ty jeszcze mi próbujesz pomóc... - czy on próbował wziąć mnie na litość?
- Na takie gadki to trochę za późno nie sądzisz Michale Matczaku? - weszłam do domu kierując się do łazienki. Otarłam łzy które wypłynęły gdy tylko weszłam do domu. Usiadłam na sedesie gdy nagle ktoś zapukał i okej nigdy nie pomyślałabym że będzie to Janek. Co prawda ja z Jankiem przyjaźnimy się już od wielu lat ale to nie zmienia faktu że nie myślałam że to on tu przyjdzie.
- Możesz otworzyć? - spytał przyciszonym głosem, nie lubił budzić zainteresowania. Prychnęłam zdając sobie sprawę że powtarzał mi to jak mantrę od pierwszej liceum a został raperem. Otworzyłam, chłopak wszedł i zakluczył drzwi obracając się do mnie przodem. Rozłożył ramiona dając mi do siebie dostęp a ja po prostu się w niego wtuliłam, nie mówiłam mu o wielu kłótniach a Iga miała zakaz. Doskonale wiedziała jak on reagował na moje problemy, później sam chodził w nerwach. Ale taki właśnie jest Jan-rapowanie. - Będzie dobrze promyku. - nie wiedział kompletnie nic ale mówił mi że będzie dobrze. I jak abstrakcyjnie by to nie brzmiało zawsze mu w to wierzyłam. - Michał ma gorszy czas przez płytę, wszyscy w niego wierzą ale on sam zaczyna w siebie wątpić i w ten sposób wydaje mu się że wszyscy chcą dla niego najgorzej. - on mi czyta w myślach. - Tak było przy pierwszej płycie i będzie przy każdej jeśli ktoś wreszcie nie uświadomi mu jak wygląda dorosłe życie. Dorosłe życie w związku.
- Janek ale ja nie wiem jak ja mam z nim rozmawiać. Wszystko co zrobie jest złe a jak nie zrobie to jest jeszcze gorzej. - chłopak westchnął gładząc mnie dłonią po plecach.
- Promyku, pamiętasz mój pierwszy singiel? - zapytał.
- No pamiętam i co to ma do rze...
- A no właśnie że sporo, byłem tak zestresowany że przez tydzień od premiery nie odzywałem się do nikogo spłukując mój telefon w łazience. - parsknął śmiechem na to wspomnienie, ja też...
(Przed ostatnia klasa liceum)
Stałam przed salą matematyczną. Był poniedziałek, od tygodnia nie miałam kontaktu z blondynem co niezmiernie mnie irytowało bo wiedziałam że nic mu nie jest. Aż w końcu zauważyłam jego blond czuprynę na korytarzu, jakby nie wzruszona tym faktem wyjęłam moją nieśmiertelną szóstkę i zaczęłam przeglądać strony mojego ekranu.
- Która godzina? - spytał jak gdyby nigdy nic.
- Ósma trzydzieści dwa?
- Nie mam telefonu więc nie wiem. - wzruszył ramionami, chwilę się na mnie patrzył po czym objął mnie cicho się podśmiechując.
- Z czego się śmiejesz idioto? - spytałam wyciągając zeszyt z matmy, zraz kartkówka.
- Bo telefon spuściłem w kiblu... - spojrzał na mnie poważnie na co ja wybuchłam śmiechem o mały włos nie opluwając go. - Po co ci zeszyt z matmy? - spytał usiłując również w niego zaglądnąć.
- Zaraz matma. I kartkówka.
- Zajebiście, mama będzie dumna z kolejnej jedynki... - prychnęłam kręcąc głową.
(Teraźniejszość)
Nadal nie rozumiałam o co mu do końca chodziło, za pewne chciał uświadomić mnie w tym że rap jest niesamowicie stresującym zajęciem ale jakoś nie za bardzo mnie to przekonało. Prawdę powiedziawszy wcale. Milczeliśmy chwilę po prostu stojąc w uścisku, wiele osób z otoczenia Janka myślało że jesteśmy parą ale nigdy w życiu nie spojrzałam na niego w ten sposób. Był moim niebiologicznym bratem.
- Zawołasz tutaj Igę? - zapytałam dalej nie będąc pewna czy chce wrócić na moją własną domówkę, jakże piękny paradoks.
- Jasne słońce. - ścisnął mnie przez sekundę i wyszedł.
***
Szczerze nie spodziewałam się że impreza będzie jakaś tragiczna w skutkach dla naszego mieszkania, i fakt faktem nie było źle. Większość się zwinęła, nawet Iga i Janek pojechali do domu bo chłopak nie pił. Rano miał jechać do studia więc rozumiałam go w stu procentach. Natomiast z nowych lokatorów mieszkania mieliśmy resztę gombao i Janusza który wydawało mi się że dużo nie pił ale jednak mogłam się mylić. Kiedy wszyscy w miarę ogarnięci wyszli zaczęłam sprzątać z pomocą Wiktorii, ogarnęłyśmy wszystko na miarę naszych możliwości i zaczęłyśmy ogarniać chłopaków, poszłam po koce i zaczęłam ich przykrywać, gdy podeszłam do Michała okryłam go kocem i podłożyłam coś miękkiego pod głowę na co ten lekko się poruszył próbując mnie objąć jednak ja ominęłam jego dłonie i wyszłam udając się do sypialni. Nie zmywałam makijażu bo mi się nie chciało. Dałam brunetce jakieś dresy i bluzkę do spania, ja również ubrałam się w coś luźnego i rzuciłyśmy się na łóżko. Nie wiem czemu ale już w locie zasnęłam...
Wiecie no czasem trzeba was rozpieścić <333
Lubicie jak czasem jest więcej Janka?
Do Jutra!
CZYTASZ
Mata||Daj sobie spokój
Fanfiction,,Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili.'' Jeden, drugi i trzeci związek nie wypalają. Tylko że chłopak z pod drugiego związku chyba dalej kocha Dagę, ale czy mimo wszystkich trudności ona da mu szansę? Pierwsza...
Część 37.
Zacznij od początku