Rozdział 18

18.2K 473 11
                                    

- Witajcie, kochani! - na nasz widok, pani Ginevra rozpromieniła się.

Gdyby ktoś nie wiedział, przez co przechodzi ta kobieta, nawet nie zauważyłby po niej choroby. Wyglądała szykownie i nawet lekki makijaż odjął jej lat.

- Dzień dobry, pani Ginevro. - objęłam ją łagodnie, ciesząc się z jej radości.

Chociaż w głębi serca przeszkadzało mi to oszukiwanie, to w takich momentach byłam do tego kłamstwa przekonana.
Następnie przywitałam się z Biagio i jego żoną, Alessią. Oboje wyglądali na zamożnych ludzi, ale i na szczęśliwych, mając siebie wzajemnie. Później przedstawili mi się przyjaciele matki Mikaila. Agostina- sąsiadka pani Ginevry, Halima- przyjaciółka pracująca w firmie dla państwa Alvarez, Damiano- również z pracy i Stefano- mężczyzna, który na początku pracował jako ogrodnik u pani Ginevry, a później zmienił branżę, ale przyjaźń utrzymała się do dziś.

Wszyscy zasiedli do uroczyście zastawionego stołu a w tym czasie służąca zaczęła roznosić kawę i herbatę.
Skupiłam się na stole, widząc wszelakie, pięknie przystrojone potrawy. I jak to często idzie genami, już wiedziałam, że Mikail smak odziedziczył po mamie. Można było spróbować każdego zakątka świata w jeden wieczór. Czymś zupełnie dla mnie szokującym była pasta massaman curry, czyli tajska potrawa o bogatych składnikach, okrzyknięta jedną z najlepszych dań na świecie. Nie miałam okazji jej próbować, ani przyrządzać, chociaż słyszałam o tej paście wiele, dlatego najpierw sięgnęłam właśnie po nią, aby zadośćuczynić swojemu podniebieniu.

- Dobry wybór, kochanie. - rzekł do mnie Mikail.

Przez fascynację potrawami, o mały włos, a zapomniałabym o naszej farsie.

- Spróbuj również. - pokusiłam się na sztuczny uśmiech i kątem oka zauważyłam, jak Biagio nas obserwuje.

Ogólnie przyjęcie przebiegłoby dość spokojnie, gdyby nie pytanie pani Ginevry i odpowiedź mojego szefa.

- Kiedy ślub, kochani?

O mało nie zadławiłam się podczas smakowania cannoli. Spojrzałam litościwe na Mikaila, który, jakby specjalnie na złość, odpowiedział.

- Mamo, postaramy się jak najszybciej.

Co oczywiście uszczęśliwiło panią Ginevrę, ale podirytowało mnie.
Cała sfrustrowana poszłam na krótki spacer po ogrodzie i dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że podąża za mną Biagio.

- Uważacie, że to w porządku? - zapytał zaniepokojony całą sytuacją.

Zamknęłam oczy, aby trochę się uspokoić.

- Myślisz, że popieram pomysł mojego szefa? - moja złość była wyczuwalna na kilometr.

- Najwyraźniej tak, skoro zaaprobowałaś tę propozycję.

- Postawił mnie przed faktem dokonanym. Przyjechała jego matka i uznała nas za parę. Kazał mi to ciągnąć... - chciałam się wyżalić, chociaż miałam świadomość, że Biagio jest przyjacielem Mikaila.

W głowie nie mieściło mi się to, co się działo. A najgorszy w tym wszystkim był fakt, że kompletnie nie wiedziałam, jak z tego wybrnąć i co powiedzieć Mikailowi, aby przekonać go o głupocie, jaką robimy względem jego mamy.

- Znam Mikaila, nie zrobiłby tego własnej mamie.

Nie wierzyłam własnym uszom. Głównym prowodyrem akcji był sam Mikail i jeszcze mnie się za to oberwało.

- Zgadnij więc, dlaczego prawie w ogóle się nie odzywam? Pomyśl, dlaczego na wszystkie pytania odpowiada mój szef... - mówiłam to z rezygnacją. Znalazłam się między dwoma potężnymi bogaczami. Kto wierzyłby zwykłej, biednej służącej?

Serce do usług (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz