Rozdział 12

19K 502 2
                                    

- Zrobisz nam po herbacie? - po herbacie... Czyli szykuje się długa rozmowa.

- Oczywiście. - odpowiedziałam szefowi, mając nadzieję, że jednak mi odpuści przepytywanie.

Nadal szukałam sobie jakiegoś zajęcia. Gdy skończyłam zmywać ręcznie to, co nie zmieściło się w zmywarce, zaczęłam perfekcyjnie układać resztki do lodówki. Trwało to wieki, a on wciąż stał, oparty o ścianę i czujnie się przyglądał. Tym razem zabrałam się za wyciąganie śmieci z kosza i nagle ujrzałam, jak dłoń Mikaila spoczywa na mojej i nieśpiesznie ją unosi.

- Chodź już porozmawiać. Obiecałaś mi. - kiwnął głową w stronę salonu.

- Herbaty... - nagle sobie przypomniałam, a tak naprawdę robiłam, co mogłam, aby nie rozpocząć rozmowy.

- Chodź już. - tym razem ręka Mikaila silnie chwyciła moją i pociągnęła w jego kierunku.

Szłam tuż za nim, niemal bezszelestnie. Nasze dłonie splecione były po raz kolejny, lecz tym razem to on był dowodzącym. Wiedziałam, że dwa życzenia za dwa, muszą się spełnić. Inaczej nie odpuści. Nie on.

- Usiądź, proszę. - ruchem dłoni skierował na sofę, po czym sam usiadł na fotelu. Bardzo blisko mnie.

Siedziałam w ciszy, a Mikail obserwował, jak z minuty na minutę coraz mocniej widać u mnie oznaki zdenerwowania.

- Co ci ten człowiek zrobił? - padło w końcu pytanie, którego od samego początku się obawiałam.

- Kiedy miałam 19 lat omamił mnie.

Głośny wdech Mikaila przerwał ciszę, jaka nastała tuż po wypowiedzeniu słów. Tym razem obserwował mnie ze złością w oczach, której nie potrafiłam zidentyfikować z zaistniałą sytuacją.

- I dlatego, do cholery, miałem zrezygnować ze współpracy!? - jego głos huknął w salonie, jakby nagle trzasnął piorun, podczas spokojnej nocy.

- Pan nie rozumie. - pozwoliłam sobie ocenić jego reakcję.

- W takim razie mnie oświeć! - znowu wygłosił to z krzykiem, lecz o mniejszym natężeniu, niż poprzednio.

- Ten człowiek... - spuściłam głowę w dół, próbując wypowiedzieć to, czego za nic w świecie mówić nie chciałam. - Zgwałcił mnie. - ostatnie słowa wymknęły się szeptem.

Uniosłam twarz i ujrzałam wściekłość Mikaila, która, jakimś cudem, jeszcze nie wybuchła. Mierzył mnie, a na jego szyi powoli zaczęły pojawiać się żyły. Skronie intensywnie pulsowały i przez moment poczułam strach, który kazał mi uciekać. Siedziałam jednak dalej, obnażona ze środka.

Mikail wstał i podszedł do okiennych drzwi na taras. Przez chwilę stał, jakby obserwował swój ogród, aż nagle usłyszałam huk, rozprzestrzeniający się po całym domu i ogłuszający mój słuch na dwie sekundy.
Z jego dłoni kapała krew. Nie widać było, żeby się tym przejął, ponieważ zaczął kopać o futrynę, głośno przeklinając Filiberta.

Po pokazie swoich złości, wrócił na fotel. W końcu zauważył zakrwawioną rękę, jednak nic z nią nie zrobił. Popatrzył na mnie z litością.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu, tam na górze?

- Nie są to rzeczy, o których mówi się  pracodawcom. - cicho odpowiedziałam.

Mikail pokiwał głową i wyszedł do kuchni. Przez chwilę myślałam, że poszedł nalać sobie wody, ale trwało to zbyt długo, dlatego poszłam za nim. Próbował stworzyć jakiś opatrunek, a w miseczce leżał topniejący lód.

- Proszę mi pozwolić. - chwyciłam za bandaż i zaczęłam owijać rękę, która była już mocno spuchnięta.

- Gdyby on tu był...

- Z taką złością mógłby go pan zabić. Cieszę się, że do tej rozmowy doszło dopiero teraz. - przerwałam mu, chociaż zdawałam sobie sprawę, jakie to niegrzeczne. - I proszę odpuścić sobie jakiekolwiek kary dla niego, które teraz kłębią się w pana głowie.

- Skąd wiesz? - kątem oka widziałam, że wpatruje się we mnie, jednak skupiłam się na bandażu, nie odrywając od niego wzroku.

- Od razu to widać po panu. - rzekłam lekko kąśliwie.

- Taki człowiek zasługuje na karę. - twardo osądził.

- Tyle lat już minęło, że nie chce mi się rozdrapywać starych ran. Byleby się nie pojawił. To wszystko, czego sobie życzę. - tym razem pokusiłam się, aby spojrzeć mu w oczy.

Przyglądał się, jakby nie dowierzał, że tak po prostu odpuszczam. Postanowiłam nie mówić mu o Mii, chociaż chciałam. Gdyby się dowiedział, że Filibert przez gwałt stworzył dziecko i jeszcze nas zostawił, jego reakcja mogłaby być znacznie gorsza. Choć i ta, która była przed chwilą, nie należała do normalnych, skoro był zaledwie moim szefem. I naprawdę powinien mieć to gdzieś, co się ze mną działo. A jednak tak nie było...

- Skoro sobie tego życzysz... - oświadczył, tym razem nieco zły na mnie.

Kiedy wychodziłam do domu, jeszcze raz poprosiłam go o dyskrecję i nie mieszanie się w cudze problemy, które w zasadzie już minęły. Być może miał dobre serce i przejmował się tym naturalnie, z racji że jestem niewinną kobietą, ale jego złość była czymś więcej, zdecydowanie odbiegała od norm. I to siedziało mi w głowie przez całą drogę powrotną.

Mia już spała, a Lukas siedział na laptopie, miałam wyrzuty sumienia, że nie było mnie cały dzień. Na szczęście przede mną był weekend i mogłam nadrobić z córką stracony czas.

- Jak Mia? - zapytałam brata, robiąc sobie herbatę.

- Grzeczna była, tylko ciągle pytała o ciebie.

- Dzięki, Lukas. Gdyby nie ty... - pokręciłam głową z bezradności.

- I tak nie mam nic innego do roboty. - odrzekł, uśmiechając się szeroko.

Rozmawialiśmy o całej imprezie u Mikaila. Nie wspomniałam o incydentach, ani zachowaniu Mikaila względem mnie, przyznałam się jednak do jednej rzeczy.

- Spotkałam Filiberta.

Mina Lukasa natychmiast zrzędła.

- Co ten ciul tam robił?

- Miał podpisać współpracę z Mikailem. W konsekwencji jednak nie doszło do porozumienia. - skłamałam, nie chciałam mu mówić, że to wszystko stało się z mojego powodu.

- Po tylu latach nagle się pojawił. - Lukas nie mógł uwierzyć. Z resztą tak, jak ja.

- Mam nadzieję, że już go nie spotkam. - odparłam, pełna nadziei.

- A jeśli się pojawi?

- Wiem tylko tyle, że za żadne skarby nie może dowiedzieć się o Mii.

- I tak by ci jej nie odebrał. - pewnie oznajmił Lukas.

- Jest obrzydliwie bogaty i na pewno ma znajomości. - odebranie mi córki, w jego przypadku, nie byłoby trudnym wyczynem. - Idę się położyć, po padam. - postanowiłam skończyć temat, który był dla mnie zbyt drażliwy.

- Dobrej nocy.

- Wzajemnie.

Przed snem rozmyślałam o Mikailu, na zmianę z Filibertem i Mią. Jeśli dowiedziałby się o Mii, byłabym skończona. Przerażenie nie pozwoliło mi zasnąć, aż do drugiej w nocy.

Serce do usług (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz