- Puść mnie. - chłopak spojrzał na mnie śmiejąc się. - Kurwa mówię do ciebie. - znów się zaśmiał. - Będę krzyczeć jeśli mnie nie puścisz.

- Zaraz będziesz krzyczeć moje imię jak będziesz dochodzić. - chwycił mnie mocniej wkładając rękę pod moją spódnicę, wyrywałam się, łzy leciały mi po policzkach a mój głos zamarł nie byłam w stanie nic powiedzieć, powoli przestawałam mieć kontrolę nad swoim ciałem, a on cieszył się z tego niemiłosiernie. Kiedy chwycił mnie za pierś zrozumiałam że jeśli nie teraz to skończy się gorzej niż obmacywaniem tak więc uderzyłam go w łokcia zeskakując z blatu i jak najszybciej biegnąc do wyjścia. Już nigdy tu nie wrócę. Tak postanowiłam. Biegnąc do domu wybrałam numer Michała. Byłam roztrzęsiona i chciałam żeby wiedział. Po kilku sygnałach odebrał.

- No halo? - spytał troskliwie. Słyszałam gwar chłopaków z Gombao.

- On mnie prawie zgwałcił... - mówiłam jak w letargu. 

- Co? Dagmara o co ci chodzi? Kto?! - powtarzał coraz bardziej zaniepokojony. 

- Ten chłopak na imprezie... - powiedziałam nie zdając sobie sprawy z tego jak zareaguje.

- Słucham? Na jakiej imprezie? - mówił nieco oburzony. - Taka byłaś załamana naszą kłótnią że poszłaś sobie kurwa do znajomych? No to faktycznie taka zdruzgotana jesteś że pożal się boże.

- Ja ci mówię że przed chwilą obmacywał mnie typ a ty wyrzygujesz mi to że poszłam odwiedzić znajomych z liceum? Czy ty siebie słyszysz? - powiedziałam będąc bardziej zdruzgotaną niż kilka chwil wcześniej.

- Tak, zachowujesz się jak jebana atencjuszka. - powiedział to. Nagle usłyszałam cichy, zbulwersowany głos Krzyśka. - Przepraszam Dagmara...

- Kurwa ogarnij się człowieku bo mam cię dość. - rozłączyłam się nie wiedząc czy znajduję się w jakiejś symulacji czy też nie...

***

Następne dwa dni były bardzo zamglone. Wpadłam w rutynę. Wstawałam, jadłam, leżałam, spałam i tak w kółko przez cały dzień. Byłam wyprana z emocji przez sytuacje z imprezy. Nie przebierałam się nawet czując obrzydzenie do samej siebie, do każdego skrawka ciała które dotknął ten jebany psychol. Michał od tamtego czasu się nie odezwał. Przestałam już nawet odbierać od Szczepana. Ten dzień był wyjątkowo długi. Mojego ojca znów nie było do nocy. A ja od południa siedziałam sama na kanapie. Postanowiłam zrobić sobie herbatę więc zwlokłam się z kanapy udając się do kuchni, wybrałam swój wielki niczym wiadro kubek, wsadziłam tam moją ulubioną herbatę i czekałam aż zrobi się woda w czajniku, w trakcie grzania wody usłyszałam coś na wzór pukania, myślałam że to czajnik i już chciała napisać tacie na lodówce że się zepsuł ale znów usłyszałam pukanie. Zaniepokoiłam się, poszłam na palcach do drzwi nie będąc pewną czy chce to zobaczyć. Oby to nie był ten psychol. Odsuwając delikatnie wizjer zobaczyłam Matczaka? Otworzyłam zdziwiona drzwi. 

Stał tam, to on z bukietem liści konopii. 

Prawie parsknęłam śmiechem na widok bukietu ale gdy zdałam sobie sprawę że to właśnie on tu stoi zachciało mi się płakać, po tym co mi powiedział dwa dni temu. Nie chciałam go wpuszczać i nadal się nad tym zastanawiałam. 

- Nie lubisz kwiatów ale coś ci się należało... - powiedział dość zmęczonym tonem. 

- Myślę że pasowały by przeprosiny. - powiedziałam od niechcenia. 

- To przy okazji, możemy porozmawiać? - spytał zestresowany, bez powodu nie przejechał trzystu kilometrów. Weszliśmy do domu, wzięłam ten bukiet od niego wrzucając go do zlewu po czym poszłam na kanapę czekając na niego aż zdejmie buty, kiedy usiadł na kanapie patrzyłam na niego nieobecnym wzrokiem starając się nie popłakać. - Byłem zazdrosny że byłaś na imprezie a ja nie wiedziałem nawet... Przepraszam za to, nie chce nawet wiedzieć jak musisz się czuć. - no nie chcesz uwierz. Pierwsze łzy poleciały z moich polików. - Przepraszam za wszystko w ostatnim czasie, jestem okropnym chłopakiem i za to przepraszam najbardziej.

- Masz gorszy czas, rozumiem to. Ale proszę cię żebyś traktował mnie jak swoją dziewczynę a nie twojego wroga. Jestem i będę po twojej stronie Michał a zachowujesz się jakby ten cały stres i tak dalej było przeze mnie. Nie podoba mi się to i bardzo mnie tym ranisz. - powiedziałam dalej płacząc, przysunął się do mnie obejmując mnie szczelnie, tak dawno nie czułam jego ciepła blisko siebie. - Wybaczam ci ale mam nadzieję że zrozumiałeś.

***

Postanowiłam dzisiaj nadal spać samej, chłopak był nieco niepocieszony ale nie miał wiele do powiedzenia, tak więc gdy już leżałam u siebie w łóżku poczułam się nieco wyluzowana i powoli odpłynęłam...

Przebudziłam się słysząc otwierane drzwi od domu, no tak mój tato. Zeszłam na dół pokazując mu palcem na kanapę gdzie spał Michał. Nadal nie wiem czemu nie poszedł do pokoju gościnnego, tata uśmiechnął się po czym udał się na górę do swojej sypialni. A ja znów chciałam wrócić do siebie ale coś mnie tknęło i stwierdziłam że nie chce żeby spał tutaj sam więc podeszłam do niego lekko go szturchając. Sprawnie się obudził przecierając oczy. Było ciemno, powiedziałam mu że nie chce spać sama na co zareagował cichym pomrukiem. Po kilku minutach znajdowaliśmy się u mnie w pokoju, chłopak ledwie przytomny położył się do łóżka a ja zaraz obok niego, objął mnie po jakimś czasie ręką w pasie szepcząc mi do ucha. 

- Kocham cię mała, skradłaś moje serce... 




Do za tydzień <333

Podobało wam się? Sugestie albo cokolwiek?

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz