Florencia słuchała przyjaciółki z uwagą. Nie dało się nie zauważyć zmiany, jaka w niej zaszła. Zniknęła wesoła, radosna, pełna dobroci i ciepła dziewczyna, którą poznała dawno temu. Jej miejsce zajęła chłodna, o lodowatym spojrzeniu, zawistna i żądna zemsty osoba. Już nie było tamtej Jasmine. Zniknęła. Odeszła wraz z Lucasem. Flor nie wiedziała tylko, czy w zimnym i poranionym przez los sercu Jas znajdzie się miejsce dla niej.
Jasmine jakby odczytując jej myśli położyła dłoń na jej ręku w uspokajającym geście.
- Flor, to ja! Żyję! Powinnaś się cieszyć - powiedziała miękkim tonem głosu.
- I cieszę się. Nawet nie wiesz jak bardzo - odrzekła pospiesznie Florencia. - Tylko... nie poznaję cię. Zmieniłaś się. Nie chodzi mi tylko o wygląd, bo tu zmiana wyszła na dobre. Twoje włosy bardzo mi się podobają. Fryzjerzy potrafią zdziałać cuda. Nie podoba mi się twoja przemiana wewnętrzna. Stałaś się taka zimna...
- Musiałam - przerwała jej. - Ale nie martw się. Ta zmiana nie dotyczy moich uczuć względem ciebie i moich rodziców. Jesteś moją przyjaciółką i nic tego nie zmieni.
Florencia lekko się uśmiechnęła. Odetchnęła z ulgą.
- Mam do ciebie prośbę - rzekła Jas wyjmując ze swojej torebki białą kopertę. - Pojedź do moich rodziców i przekaż im ten list. Wszystko w nim wyjaśniam. Że żyję i nic mi nie jest. Zrobisz to dla mnie?
- Oczywiście - odpowiedziała Flor chowając list. - Możesz na mnie liczyć jak zawsze.
- Wiem! - Jasmine uśmiechnęła się. - Jest jeszcze coś. Musisz zostać tam na moim pogrzebie. Mimo, że nie znaleźli ciała będzie symboliczny. Ma być za parę dni. Trzeba stwarzać pozory, bo ktoś mógłby coś podejrzewać.
- Kto taki? - zapytała zdziwiona Florencia.
- Mogą tam być jeszcze ludzie Patricka - zastanowiła się. - Mogą węszyć. Ja nie żyję i niech wszyscy w to uwierzą - powiedziała a po chwili dodała: - Jasmine Pears nie żyje! Od tej chwili kobieta z którą rozmawiasz nazywa się Miriam Valando.
- Człowieku, od dwóch godzin próbuję się z tobą skontaktować. Co się z tobą działo? - Simon krzyczał do słuchawki swojego telefonu komórkowego. - Dlaczego nie odbierałeś?
- Byłem bardzo, ale to bardzo zajęty - odpowiedział głos po drugiej stronie słuchawki. - A ty może zmień ton. Wiesz, jak nie znoszę kiedy ktoś na mnie wrzeszczy.
- Wybacz, Patrick - odparł Simon zniżając ton swojego głosu.
- Lepiej powiedz z czym dzwonisz?
- Melduję, że zadanie wykonane. Zaoszczędziliśmy kasę i pozbyliśmy się natrętnego robaka.
- I to jest bardzo dobra wiadomość - odrzekł Patrick z radością. - Spisałeś się. Jak zwykle zresztą. Muszę cię wynagrodzić. Może jako premię podeślę ci jakąś gorącą panienkę? Wiesz znam taką co ma naprawdę duże zderzaki i zna się na tych sprawach.
- Nie trzeba. Sam sobie poradzę. Na razie. - Simon szybko się rozłączył, bo nie miał ochoty dłużej słuchać Patrick.
Przywołał barmana skinieniem palca.
- Jeszcze raz to samo - rzekł.
Trzymając w dłoni kieliszek z białym trunkiem w środku odwrócił się od lady i spojrzał w kierunku sceny ustawionej na środku lokalu. Przy metalowej rurze w rytmie płynącej muzyki tańczyła blond piękność ubrana w skąpą bieliznę, która więcej odkrywała niż zasłaniała. Światła tańczyły wokół jej idealnych kształtów. W pewnej chwili zdjęła biustonosz i rzuciła gdzieś w kąt sali. Mężczyźni siedzący w stolikach najbliżej sceny zaczęli głośno gwizdać i ślinić się na widok jędrnych, obnażonych piersi striptizerki. Kiedy dziewczyna podeszła bliżej zaczęli wkładać za brzeg jej fig pieniądze.
YOU ARE READING
Smak zemsty
ActionW OPOWIADANIU WYSTĘPUJE PRZEMOC, WULGARYZMY. Miała wszystko o czym może marzyć każda kobieta: ukochanego mężczyznę u swego boku i dziecko, które za jakiś czas ma przyjść na świat. Jednak ktoś zniszczy to szczęście. Co zrobi gdy świat jej się zawali...
Rozdział 17 i 18
Start from the beginning