chapter twenty

124 16 15
                                    

San

-Czy potrzebujesz czegoś jeszcze? - Spytałem z drobnym, przyjaznym uśmiechem, choć moje myśli wciąż krążył wokół poprzednich wydarzeń. Zszokowany umysł stał się zbyt pobłażliwy, pozwalając na zbyt długą chwilę pochopnych wyznań. Jak mogłem mu wyznać tak wiele szczegółów? Był dla mnie obcym. Nawet nie miałem pewności, kim był, lecz wciąż, zyskał wystarczająco mojej podświadomej sympatii, by wyłudzić ode mnie utrzymywane od lat informacje.

Najgorsze było, iż wciąż naiwnie nie powstrzymałem własnych, niepokornych dłoni, które powędrowały do początku ciemnej pościeli, naciągając miękki, aksamitny materiał o cale wyżej, by pokryły tą małą, cenną pierś chłopca. Było już za późno, gdy złapałem się na idiotycznym błędzie, a moje policzka paliły wstydliwym ciepłem, gdy spojrzał na mnie zaskoczony. Cofnąłem się jak oparzony, przeklinając się w myślach na irracjonalności zamierzonych zachowań.

-Nie... Dziękuję bardzo za wszystko - Zachichotał łagodnie, rozbawiony moją niezręcznością - Ale... jeśli chcesz... Nie będę mieć problemu, jeśli będziesz spać tutaj - Wymamrotał już równie zawstydzony, a jego spojrzenie uciekło gdzieś odległe. Zamarłem zdezorientowany na jego jakże uroczą, lecz wciąż zadziwiającą propozycję. Przełknąłem na suchość w gardle, gdy po chwili wbił we mnie te swe urokliwe oczęta o odcieniu gorzkiej czekolady.

-Em, z-znaczy ja... - Ja pierdole, trochę śmiałości idioto! Zmrużyłem oczy, próbując uspokoić wrzeszczące w mojej głowie myśli - Muszę jeszcze coś załatwić... a nie ma problemu spać na kanapie... - Mruknąłem w końcu, absolutnie nie dostosowując się do własnej świadomości.

-Proszę, będę mieć wyrzuty sumienia, jeśli tu nie wrócisz - Nalegał, powoli unosząc się na przedramionach. Jego węglowe źrenice przenikały moje, jakby pragnął przeniknąć w głąb mojego umysłu i zmieni myśl na swą korzyść.

-No dobrze - Poddałem się bezwalki. Może zbyt szybko. Zapewne zbyt szybko. Jednak nie potrafiłem wydobyć z siebie wystarczająco oporu, aby zaprotestować tak, jak doradzał mi zdrowy rozsądek - Ale jak skończę - Dodałem, wzdychając lekko, gdy skinął głową z akceptacją.

Lekko wycofałem się, wpadając boleśnie na krawędź drewnianych drzwi, powstrzymując nieprzyzwoity jęk bólu, gdy świeżo opatrzone rany po ostatnich akcjach znów brutalnie przypomniały o swym okrutnym istnieniu. Strapiony przekląłem się siarczyście w myślach, ruszając bez namysłu z powrotem do salonu. Ostrożnie poukładałem stare bandaże i pozostałości po niewielkiej zabawie Wooyounga w doktora, zanim z głośnym westchnieniem spokoju, opadłem z powrotem na kanapę, zabierając laptopa na kolana.

Karaiby? Może wyspy Kanaryjskie? Już widzę te cudowne wakacje, gdzie wygrzewam się w promieniach gorącego słońca, aż ma skóra nie zaczerwieni się od otwartego gorąca, a chwilę zaraz chłodna, słona woda nie ukoi palących śladów, dając krzty ukojenia. Mogłem sobie wyobrazić, jak ciepło przedzierające się przez tkankę, aż do kości, kontrastując z chłodem rozległego oceanu. Równie dobrze wyobrażałem sobie, jak błogi spokój, przerywany przez kojące, rytmiczne uderzenia napędzane wiatrem fale uderzające o pojedyncze kamyki pomiędzy gęstym piaskiem plaży, zamierał gwałtownie na rzecz pisków nasilonych znużeniem biernego wypoczynku... Od kogo by zacząć? Jestem pewien, że z zatrważającą łatwością odnajdę cichego towarzysza zbrodni, który pomoże mi wciągnąć kogoś, kto usnął w pełnym słońcu, wprost do głębi, pławiąc się bezlitośnie w zaskoczonym wrzasku. Plan idealny...

A co jeśli się nie uda? Całe przedsięwzięcie pozostanie jednym wielkim fiaskiem? Stracimy szanse na lepsze życie? Lub – co gorsza – stracimy kogoś? Przejąłem się w naiwnym zmartwieniu, szybko otwierając chat z kimś najbardziej mi zaufanym.

Preciouskid: Hyung? A co jeśli się nie uda?

Oczekiwanie było bolesne, gdy rozpatrywałem wszelkie możliwości niepowodzenia. Dotąd planowaliśmy tak długo, że powinno być to niemal w zupełności pewne... ale co jeśli?

Minion: Idź spać i przestań się martwić! 
Ja jestem od tego, więc się uspokój.

No tak, kuźwa, spokój ducha. Wiem, że martwi się równie mocno, zwłaszcza, iż cały ten nielegalny proces ma nadejść za kilka marnych dni, lecz wciąż... czuję się zignorowany.

Aby uspokoić nerwy zawędrowałem ponownie do ślicznych, elizejskich obrazów, które pozwoliły mym myślą uciec od wszelkich trosk i zmartwień.

*

Nagłe, głośne wycie ponownie przywróciło mnie do rozsądku. Podskoczyłem przerażony, oddychając ciężko, ponownie nie zaznając spokoju sielankowego snu, a błysk błękitno-czerwonych świateł policyjnych rozświetlił wnętrze mojego mieszkania.

A little more warmth //WooSanWhere stories live. Discover now