chapter three

182 17 6
                                    

-Jung? Czy jesteś Jung Wooyoung? - Zamrugałem zdezorientowany, nie wiedząc co dokładnie odpowiedzieć, zanim niepewnie skinąłem głową - O kurwa. Znaczy... przepraszam! Ja... Ja jestem San. Nowy stażysta w twojej grupie - Jego twarz nabrała wstydliwego odcienia miękkiego różu.

Mógłbym przysiąc, iż mój umysł wybuchł właśnie wraz z tymi słowami. Nowy praktykant? W grupie, która dosłownie za kilka dni ma przenieść się na wyższe piętro, do poziomu S i zacząć ćwiczenia z prawdziwymi zawodowcami, a tu nagle - zupełnie bez jego wiedzy - przydzielają mi do drużyny niedoświadczonego żółtodzioba. Nie, że nie byłem chętny, aby dostrzec nowe talenty w swojej drużynie, wręcz przeciwnie. Mój wysiłek, aby pomóc pozostałym członkom oraz umiejętności doprowadziły mnie do miejsca, w którym byłem... pomimo zapewnień Jiina, iż wstawił się za mną podczas zebrania rady, kiedy ustalali przywódcę grupy A. Jednak nowa osoba teraz? Chwili, gdy każdy z nas pokładał nadzieję, aby awansować? Niedoświadczona osoba mogła zrujnować cały wysiłek... cofnąć całą grupę w progresie postępowym. Zresztą było to nierozsądne zachowanie nawet ze strony samego zarządu, który przydzielił nam stażystę. Przecież wiadomo było, iż w te kilka dni nie nauczy się i nie nadrobi do naszego poziomu tych wszystkich choreografii, które my praktykujemy od ponad dwóch lat. To niedorzeczne.

-Przepraszam, wszystko w porządku, Seonbae? - Spytał starszy, w końcu pozostawiając papiery w mojej drżącej dłoni. Jego ciepłe, brunatne oczy obserwowały mnie uważnie, śledząc zapewne drgające rysy twarzy, zanim zamrugałem, próbując wyrwać się ze swoich rozproszonych myśli.

-Tak, tak. Jestem trochę zaskoczony. Nikt mi nie powiedział - Odpowiedział szczerze, zaciskając dłoń na kartach, gładko przelatując wzrokiem po czarnym tuszu. Przeglądał je jedynie przelotnie poprzedniego wieczoru, lecz nie miałem zbyt wiele czasu, gdy starałem się nadążyć nad obowiązkami w domu i może umknęła mi nowa karta ze zgłoszeniem, lecz wraz z kolejnymi czarnymi nazwiskami utwierdzałem się w przekonaniu, iż w moich dokumentach nie było nikogo nowego.

-Oh... ja brałem udział w zapisach w zeszłym tygodniu, kazali mi dzisiaj przyjść na pierwszej zajęcia... - Mruknął San szybko, a jego szczupłe policzka zarumieniły się w obliczu wstydliwej sytuacji nieporozumienia. 

-Zapisy w zeszłym tygodniu? - Moja obolała już głowa otrzymała kolejną falę bólu od wysiłku. Może mam amnezję od upadku? Nikt, dosłownie nikt mi nie powiedział. Spojrzałem na mężczyznę, który wydawał się równie zaskoczony z braku mojej wiedzy - Nie przejmuj się - Pocieszyłem go delikatnie, wiedząc, iż zapewne jest zdenerowowany - Tańczyłeś już gdzieś wcześniej? Nie dostałem twojego CV - Strwierdziłem po raz kolejny przyglądając się dokumentom w mojej dłoni. Nie było nawet jednego nazwiska zbliżonego do imienia Sana.

-Brałem udział w zajęciach z grupą C przez miesiąc, nim przeniesiono mnie do A - Wyznał nieśmiało.

-Przeskoczyłeś dwie grupy w ciągu miesiąca?! - Zamarłem, otwierając szeroko oczy, gdy skinął głową, a jego szczeroka pierś uniosła się dumnie. Gdyby nie zaskoczenie i niedowierzanie, zapewne śmiałbym się z jego dziecinnej radości pełnej niezwykłego, charyzmatycznego uroku - Jak to możliwe?

-Nie, wiem. Ale powiedziano mi, że jeśli przejdę przez jakieś tam zapisy, to przyjmą mnie do grupy A... Sam jestem zaskoczony... Czy to problem? - Przekręcił odrobinę głowę, a jego spojrzenie stało się niemal naiwnie czarujące.

-Na razie się nie przejmuj. Chodźmy na zajęcia - Mruknąłem po chwili przerwy, próbując pozbierać własnego ducha, który dosłownie umarł w moim wnętrzu. San skinął posłusznie głową, a jego prezencja przygasła, jakby w smutku, gdy ruszył za mną w kierunku budynku. Zrobiło mi się go szkoda, gdyż wiedziałem, iż firma była zdolna by wrzucić kogoś zdecydowanie niegotowego wprost na głęboką wodę - Wiesz, jakie piosenki będziemy tańczyć? - Kątem oka zauważyłem, jak kręci głową, gdy wspięliśmy się po schodach, nim rzeczywiście mruknął odpowiedź. Zauważyłem również, jak jego szerokie ramiona wyciągają się ochronnie, kiedy moja noga zadrżała na przedostatnim stopniu, podtrzymując mnie niestabilnie - Otatecznie stanęło pomiędzy Growl i Wave. Jeszcze nie jesteśmy pewni, co zaprezentujemy, więc bądź gotów na wszystko.

-Tak jest - Odpowiedział z szacunkiem, nie odstępując mnie na krok.

-Wiem, że to nie dużo czasu, ale liczę, że dasz z siebie wszystko, żeby nadrobić zaległości - Skręciłem korytarzem, zbliżając się do odpowiednich sal.

-Oczywiście. Obiecuję, że...

-Tu się zatrzymaj - Przerwałęm mu, zatrzymując się i patrząc się wprost w niego - Nigdy nie składaj nam obietnic, których nie masz pewności, że dotrzymasz. Złota zasada - Posłałem mu niewielki uśmiech, dostrzegając, jak jego powieki drgają delikatnie w zdenerwowaniu - Teraz tak. To piętro jest przydzielone grupom na poziomie A. Są trzy, a wybrana w tym tygodniu przeniesie się na wyższy poziom S, gdzie ćwiczą osoby przygotowujące się do rzeczywistych wystąpień, lub debiutu. To skrzydło zaś przeznaczone jest wyłącznie nam. Łazienka, dwie sale do ćwiczeń, stołówka i pokój do odpoczynku. Zazwyczaj ćwiczymy w tej.

Otworzyłem drzwi, wprowadzając nowego do pokoju i dębowych panelach, odpowiednio wyszlifowanych, aby żaden ze skrawków drewna nie odstawał od całokształtu oraz ścianach w odcieniu jasnej kawy z mlekiem, choć jedna z nich pokryta była w całości wysokimi lustrami. Dziewięciu chłopców wylegiwało się na ziemi, prowadząc spokojną, nużącą rozmowę bez większego sensu.

-Już jestem. Przepraszam za spóźnienie, chłopaki - Powiedziałem z prawdziwym żalem w moim głosie, kiedy uderzyłem papierami o niewielki stolik w kącie tuż przy drzwiach do sali. Mężczyźni wydawali się lekko niezadowoleni, wstając powoli, nim zatrzymali się wraz z wejściem faceta .

-Kto to? - Spytał Felix swym niskim, męskim tonem, przyglądając się wyraźnie nieznajomemu.

-To San. Nasz nowy członek. Przedstaw się - Skinąłem mężczyźnie w czapce, który zatrzymał się niezgrabnie przy drzwiach, jakby w nieproszonym poczuciu.

-Hej, mam na imię Choi San... em... mam dwadzieścia dwa lata - Wait. Jest w moim wieku? Wydawał się co najmniej o dwa lata starszy, lecz to może te mocne rysy i muskularna budowa sprawiały takie wyrażenie - I miło mi was wszystkich poznać - Uśmiechnał się niewinne, a jego policzki płonęły uroczym różem.

-Woo, co on tu robi? - Spytał Bangchan, lekko szturchając mnie ramieniem, nim zaplótł je na pokaźnej piersi, przyglądając się nowemu.

-Wierz mi, nie mam zielonego pojęcia.

A little more warmth //WooSanWhere stories live. Discover now