Nie boję się.

11 0 0
                                    


Pełna werwy i dobrego humoru, z uśmiechem na ustach, zeszłam na dół. Było późno, bo po 19, tak a ja dopiero zeszłam na dół. Starszy wyszedł ode mnie dopiero po godzinie 14, zaczęliśmy gadać i tak jakoś zeszło na tematy dawno nie odnawianie, było wspominanie, niektóre momenty były smutne, na przykład pobyt mamy w szpitalu. Chłopak ani na chwilę nie wypuścił mnie z swoich ramion, trzymając mnie mocno w uścisku, stęsknił się za mną, to normlane, po tym jak nie dopuściłam go do siebie przez dość długo okres czasu. To jest mój brat, który kocha mnie bardzo, bardzo, nie pozwoli by stała mi się krzywda, na każdym kroku to pokazuje. Wiem że wyrządzałam mu krzywdę tym, że nie potrafiłam się nawet do niego zbliżyć, ale teraz już jest dobrze. Moja mama która stała przy wyspie kuchennej, popatrzyła na mnie z zdziwieniem wymalowanym na twarzy, w końcu ostatnio gdy mnie widywała, to albo z sztucznym uśmiechem, albo ze łzami w oczach, więc szczery uśmiech to była naprawdę miła odmiana. Podeszłam do niej i złożyłam delikatny pocałunek na jej policzku.

-Hej mamuś ~ wyćwierkałam niczym skowronek, siadając przy wyspie, podkradając przy okazji ciasteczka upieczone przez babcię Karen.

-Cześć córeczko, stało się coś? ~ spytała, a ja zachichotałam pod nosem, z doboru jej słów.

-A coś się miało stać?

- Nie, nie kochanie, dobrze widzieć cię z uśmiechem na twarzy. Mam piękną córkę ~ to ostatnie zdanie powiedziała jakby do siebie, ale tak bym ją to słyszała. Uśmiechnęłam się szeroko.

-Kocham cię mamo, ale muszę już iść, umówiłam się z tą suk... Z Chloe ~ poprawiłam się szybko, gdy mama popatrzyła na mnie wrogim wzrokiem.

-Dobrze, ale masz wrócić przed 22, rozumiemy się? ~ skinęłam głową, nie chciałam wyrządzić już więcej czegoś takiego, jak to zrobiłam choćby nawet wczoraj, nigdy więcej. Wzięłam z talerzyka jeszcze parę malutkich ciasteczek po czym z prędkością światła znalazłam się przy drzwiach. Naciągnęłam buty na stopy i chwilę później byłam już po drugiej stronie drzwi. Z daleka mogłam ujrzeć, moją kochaną przyjaciółkę, która wlekła się w stronę mojego domu ~Hej suko! ~ krzyknęłam, a ona stanęła jak wryta, wpatrując się we mnie jak w obrazek, po chwili jednak szeroko się uśmiechnęła, a jej powolny, bardzo powolny marsz, zamienił się w szybki sprint. Po sekundzie była koło mnie, uwiesiła się na mnie i zaczęła piszczeć.

-Suko ty moja! ~ krzyknęła, by po chwili dać mi szybkiego całuska w policzek i zacząć ciągnąć mnie za rękę w stronę domu kawiarni Luka, który zaraz kończył zmianę, potem mieliśmy iść prosto w do domu Asha, a potem któryś z chłopaków miał nad odwieść ~ co się stało z twoim humorem pysia, jak z tobą gadałam o 12 to byłaś przybita.

-Nie boję się Petera, rozumiesz. Przytuliłam się do niego dziś jak kiedyś, nie bałam się ~ pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno, piszcząc mi do ucha i sprawiając że prawie straciłam słuch...

-Dzień dobry blondynko ~ weszliśmy do baru, gdzie za ladą stał nasz kochany przyjaciel. Zaśmiał się, ale chwilę później na jego twarzy pojawił się lekki grymas.

-Jeszcze raz, jak mnie nazwałaś?

-Moją małą blondyneczką, którą mam ochotę wyściskać za wszystkie czasy ~ pisnęłam, a on stanął jak wryty, po chwili zwrócił się w kierunku suki.

-Podmienili ją? Czy ja i czymś nie wiem? ~ wybuchłam gromkim śmiechem.

-Nie wiesz o tym, że dziś, normlanie w świecie przytuliłam się do mojego brata i nie miałam odruchów wymiotnych ~ powiedziałam w końcu podchodząc do lady, siadłam na jednym z wolnych krzeseł. Luke patrzył na mnie nie dowierzając.

Kid In Love // KONTYNUACJA LIGHT // ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now