Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.

13 0 0
                                    


Patrzyłam na niego zdziwiona i lekko przerażona, czekałam na to pół swojego krótkiego życia, a teraz, teraz nie wiem co powiedzieć, a tym bardziej co zrobić. Dlatego jedyne co robiłam to wpatrywałam się w jego oczy, w których teraz było widać lekkie przygnębienie, ból i w dalszym ciągu troskę.

-Przepraszam, nie wiem czemu to powiedziałem ~ po paru minutach niezręcznej ciszy, znów jego cudowny głos rozniósł się po pokoju ~ odpocznij ~ dodał, po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł zostawiając mnie samą, co mam o tym myśleć? Czułam się źle gdy nie było go przy mnie, znów gdy tylko zamykałam oczy, choćby nawet tylko po to, by mrugnąć, widziałam obrazy z dnia wczorajszego, a na moim ciele czułam łapska tego oblecha, z którym kiedyś się przyjaźniłam. Westchnęłam głośno, starając się nie rozpłakać, czemu to powiedział? Może dlatego, że naprawdę to czuje, ale po prostu się tego boi. Może w przypływie chwili. Może z głupiej litości... Nie wiem, nie mam pojęcia co o tym myśleć, ale uwaga... I tak będę o tym myśleć na okrągło. Nie mogłam cały czas przeleżeć w łóżku, to raz, dwa prawdopodobnie dziś musimy wrócić do domu, bo przecież nie będziemy zwalać się Lukowi na głowę, nie wiadomo do kiedy. A zresztą mama nie pozwoliłaby, żebym została tu tak długo, w ogóle ciekawe co Peter powiedział rodzicom. Powoli podniosłam się z łóżka, pierwsze co zrobiłam to... No skierowałabym się do łazienki, gdyby nie to że za ciula nie wiedziałam gdzie ona jest. Sama podziwiam się w sumie za to, że jakoś nie rozpamiętuje Tego wszystkiego, mino że było mi ciężko wstać z łóżka. Nie chcę litości. Poszłam w stronę dobiegających z dołu odgłosów rozmowy, powoli zeszłam na dół. Przy okazji rozglądając się dookoła, na górze było pięć par drzwi, schody prowadziły do salonu, tam też się udałam. Zauważyłam wszystkich siedzących na kanapie, w telewizji coś tam leciało, ale nikt, kompletnie nikt nie zwracał na to uwagi. Gdy tylko usłyszeli, nie wiem jakim cudem, moje ciche kroki, spojrzeli w moją stronę. Peter od razu podniósł się i zaczął iść w moją stronę, ale ja zaczęłam się cofać. Co się dzieje, nie ufam własnego bratu!?

-Przepraszam ~ szepną, z wyraźnym bólem w głosie. Miałam ochotę się rozpłakać, ale ja po prostu nie potrafię inaczej. Gdy brunet usiadł z powrotem na swoje miejsce, nie wiem jakim cudem, ale z prędkością światła, koło mnie znalazła się moja przyjaciółka.

-Chodź skarbie, przebierzesz się i ogarniesz dobrze? ~ mówiła, ale ja mało zwracałam na nią uwagę, patrzyłam na mojego zranionego brata, którego przecież tak kocham, a nie mogę się do niego przytulić, bo wiem że spanikuję. Widziałam też Camerona, który nie spojrzał na mnie nawet na sekundę, reszta wpatrywała się we mnie z troską, a może żalem. Nie wiem. Skinęłam głową, idąc w kierunku w który za rękę ciągnęła mnie przyjaciółka, czułam się winna, tylu ludzi teraz będzie przeze mnie cierpieć, albo jeszcze gorzej. Czuję się podle, czuję się jak szmata, jak nic nie warta suka... Po raz drugi w swoim życiu, tylko tym razem jest sto razy gorzej. Bo tamtym razem praktycznie nic się nie wydarzyło, a tym razem nie wiedziałam, czy dam radę dopuścić do siebie jakiegokolwiek faceta, oprócz Camerona, którego do siebie dopuściłam, a raczej mój umysł go do mnie dopuścił, a to w mojej sytuacji jest niczym cud... Weszłyśmy do łazienki

-Możesz wziąć prysznic jeżeli chcesz, a ja pójdę ci po jakieś ciuchy ~ miała wychodzić, ale odwróciła się we framudze drzwi, patrząc na mnie tym swoim wzrokiem ~ a stanie się coś jeżeli przyniosę ci koszulkę któregoś z chłopaków, no wiesz... ~ zmieszała się troszkę, lekko się zaśmiałam, ale skinęłam głową, chyba raczej nic nie powinno się stać, to tylko koszulka. Prawda? Gdy Chlo przy mnie nie było, przeglądnęłam się w lustrze, naprawdę wyglądałam okropnie, mój makijaż no... Ok to już nie wyglądało jak makijaż. Przemyłam twarz wodą, na szczęście nie malowałam się wodoodpornymi kosmetykami, więc wszystko zeszło. Co nie znaczyło, że moja twarz wyglądała, lepiej, no dobra może troszkę, rozpuściłam swoje włosy, które też nie wyglądały dobrze. Na szczęście dało się je jakoś ogarnąć. W tedy do łazienki weszła Chloe ~ proszę ~podała mi za dużą koszulkę, po perfumach poznałam że była to koszulka Asha, oraz jej spodenki ~ byłam po to w domu wczoraj, ale nie wzięłam koszulki ~ zrobiła minę zbitego pieska, a ja ją jedynie przytuliłam ~ dobra to ogarnij się, a ja pójdę zrobić ci coś do jedzenia...

Kid In Love // KONTYNUACJA LIGHT // ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now