Untitled part 8

211 8 8
                                    

Siedząc tak na podłodze w łazience, naprawdę zaczęłaś zastanawiać się nad tym, czy wszystko to co do tej pory Ci się przytrafiło nie było jednym, bardzo długim snem z którego wciąż nie mogłaś się dobudzić. Ponad to, bolał Cię fakt, że Kakashi zawsze przyłapywał Cię w tak dwuznacznych sytuacjach.

— [Twoje imię] otwórz, proszę — powiedział spokojnie Kakashi, pukając do drzwi. Gwałtownie pokręciłaś głową, chociaż on nie mógł tego zobaczyć.

— Nie, jeżeli chcesz siku, idź na dwór — powiedziałaś poważnie, za żadne skarby nie zamierzając otwierać mu drzwi. Mężczyzna zaśmiał się.

— W porządku, myślałem, że chcesz odzyskać swoje urządzenie, ale skoro tak, sam przejrzę te wszystkie zdjęcia! — Zerwałaś się z podłogi i pchnęłaś drzwi, wcześniej je otwierając. Wybiegłaś tak szybko, że upadłaś na srebrnowłosego i teraz wasze usta również dzieliły milimetry. Wpatrywałaś się w jego oczy, nie mogąc i nie chcąc oderwać od nich swojego wzroku. — Naprawdę na mnie lecisz... — zaśmiał się Kakashi i gdy już miałaś się unieść, mężczyzna złączył wasze usta w namiętnym pocałunku.

Poczułaś, jak świat wiruje. Jego usta były miękkie i pełne, w dodatku smakował owocami. Szybko usiadłaś na nim okrakiem i chwyciłaś za włosy, mężczyzna usiadł, podnosząc Cię razem z nim. Niby gdzieś rzuciła Ci się informacja, że twórca chciał, żeby Kakashi był postrzegany jako beztroski i wyluzowany, ale tego się po nim nie spodziewałaś, książki robiły swoje, zastanowiłaś się, czy tylko podczas pocałunku. Odrywając się od jego ust, jęknęłaś smutno.

— Kto tu na kogo leci, znasz mnie krócej niż ja ciebie... — wyszeptałaś, śmiejąc się zadziornie.

— A mimo to, to ja widziałem Cię nago, nie ty mnie... — dodał. Beztrosko wzruszyłaś ramionami.

— I tak masz tylko ten pocałunek — wyszeptałaś prosto w jego usta i znowu się w nich zanurzyłaś. Nie zamierzałaś przekraczać żadnych więcej granic. Oboje wiedzieliście, że nie miało to nic wspólnego z miłością, była to tylko wzajemna fascynacja. To wam wystarczyło, żadnego seksu, żadnego związku, tylko ta jedna chwila.

***

Po pocałunku wszystko wróciło do normy, ty ponownie poszłaś do pracy, Kakashi wyruszył na misję, a telefon w końcu się rozładował. Zabierałaś ze sobą ręcznik pod prysznic i raz na jakiś czas myślałaś o powrocie do domu. Wyjątkowo tęskniłaś za rodzicami i Benem.

Przechadzałaś się ulicami Konohy, wciąż walcząc z okropnym, wciąż nieustającym przeczuciem, że za chwilę wydarzy się coś złego. Bałaś się, bo w głębi duszy wiedziałaś, co ma się niedługo wydarzyć.

— Iruka! Oh mon Dieu! — krzyknęłaś, podbiegając do zdziwionego mężczyzny, który właśnie wychodził z marketu.

— Hmm... Najmocniej przepraszam, ale czy powinienem panią znać? — spytał zawstydzony, nerwowo drapiąc się po karku. Uśmiechnęłaś się szeroko, na żywo był jeszcze bardziej uroczy i jeszcze bardziej czarujący.

— Pewnie nie. Jestem wielką fanką... Znaczy, doceniam wszystko, co zrobił pan dla Naruto — powiedziałaś pewnie, lustrując go wzrokiem. — To pytanie pewnie będzie nie na miejscu, ale pragnę... Mogę pana przytulić? — spytałaś szybko. Mężczyzna zarumienił się.

— Oh, ja naprawdę nie wiem co powiedzieć... — zaczął, jeszcze bardziej się denerwując.

— Jejku, jestem strasznie głupia! Nazywam się [Twoje imię i nazwisko] i zakładam, że wszyscy shinobi już o mnie słyszeli...

— Ach, więc to ty... Przepraszam, ale pani Tsunade mówiła wszystkim, znaczy nie wszystkim, ale...

— Rozumiem — powiedziałaś z uśmiechem. — Chyba jednak nie mogę liczyć na uścisk? — spytałaś nieśmiało, wciąż mając jakąś nadzieję. Iruka zaśmiał się.

Her eyes |Sasuke x Reader|Where stories live. Discover now