-2-

263 21 33
                                    

- KANG YEOSANG! - Głos wkurzonego pracownika rozległ się po całym budynku, aż ściany niemal się trzęsły.

Leżący na ziemi obolały chłopak spojrzał na niego oczami szczeniaczka, ale od razu wstał na równe, lecz lekko chwiejące się nogi. Wyprostował się, a rozlana wcześniej gorąca kawa zaczęła przekazać jego koszulkę jeszcze mocniej, przez co po chwili zaczął odczuwać piekące uczucie na brzuchu.

Jednak ten bez żadnego drgnięcia stal niczym słup i wysłuchiwał krytyki, zażaleń oraz uwag od agresywnego przełożonego. Przez jego krzyk wszyscy pracownicy umieścili oczy na nim i niestety na Yeosang'u, który z każdą sekundą czół jak jego brzuch zaczyna się wręcz topić z gorącej kawy.

- JESTEŚ NIEKOMPETENTNYM PRACOWNIKIEM, KTO CIE DOPUŚCIŁ DO TEGO STANOWISKA, JAK NIE POTRAFISZ ZWYCZAJNEJ KAWY ZANIEŚĆ NA STÓŁ! - Jego krzyki i obelgi nie miały końca. Kang jedynie spuścił głowę i był gotowy na uderzenie, które całe szczęście nie miały prawa miejsca.

Przełożony, gdy miał już wziąć zamach i uderzyć go, zza jego pleców podszedł prezes firmy z resztą pracowników z wyższym statusem w firmie.

- Panie Lee. Niech pan zaprzestanie pokazywać swoje oblicze na terenie mojego biura. Chciałbym zaznaczyć, że pan również jest niekompetentny do tej posady, na której się pan znajduje - Jego spokojny ton głosu oraz powolny chód zwiastował jedno. Jest mocno wkurzony.

- Panie prezesie! - Podszedł do niego skocznym krokiem niczym jelonek i uroczym niczym królik skaczący na łące - Wygląda pan naprawdę dostojnie, czyżby nowy garnitur? - Kontynuował podlizywanie się.

- Pracowniku Kang - Zignorował podlizywacza i podszedł do trzymającego się za koszulkę, a dokładniej w miejsce dużej plamy po poprzednim wypadku, Yeosang'a - Nic się panu nie stało? - Zapytał troskliwym głosem - Jest pan ranny?

- Nic mu nie będzie prezesie! Jedynie potknął się o własne nogi i delikatnie się ochlapał, gorzej z naszymi notatkami że spotkania one ju-

- Czy pytałem cię o zdanie, panie Lee? - Odwrócił się w jego kierunku i podszedł zatrzymując się tuż przed jego twarzą - Chciałbym zapytać jednak o coś innego.

- T-tak?

- Dlaczego pracownik zaczynający pracę i zaznający się dopiero z naszymi wymaganiami robił notatki na zebraniu, gdzie to jest pańska działka? - Szturchnal go palcem w ramię - Czyżbym się mylił?

- Przezesie Wang! - Sekretarka niczym prawdziwa doświadczona kobieta, podbiegła w dość niskich obcasach i wręczyła prezesowi tablet - Dostaliśmy odpowiedź z pańskiego kraju, chcą podpisać umowę!

- Dziękuję za tak szybką reakcję pani Cheng - Uśmiechnął się delikatnie i powrócił do twarzy pracownika - To będzie moje ostatnie upomnienie i sam wylatujesz.

- O-oczywiście prezesie Wang...

- Panno Cheng, przyprowadź do mojego biura pana Kang'a, lecz najpierw zaprowadzić go do pielęgniarki i przebierze w zapasowe ubrania robocze.

- Już się robi prezesie Wang.

Tobie niczym w zegarku od razu podeszła do wciąż zszokowanego pracownika i zaprowadziła go w stronę wcześniej ustalonych miejsc.

- Jesteś cały? Jesteś taki drobniutki...

- Dziękuję za pomoc, ale dam radę sam...

- Spokojnie zaprowadzę cię do pielęgniarki i od razu przyniosę ci ciuchy, mimo iż nie chcesz... To rozkaz z wyższej strefy. Wiec nie ma mowy na słowo 'nie'.

Stanowczość kobiety poniekąd spodobała się chłopakowi, chociaż i tak wolałby zostać w tym momencie sam i zapaść się pod ziemię.

To nie była jego pierwsza wpadka w tej pracy, nie mówiąc już o poprzednich, a było ich dość spoko. Równie dużo skreślano go już na samym starcie widząc go.

ᴄʀuᴍʙs ᴏғ ʟɪғᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢWhere stories live. Discover now