- 4 -

197 20 7
                                    

Każdy kolejny dzień w pracy zaczynał i kończył się w sposób dość monotonny. Przyniesienie wszystkim kawy, poukładanie papierów, dodanie od siebie odrobinę chęci i pomysłów, a na sam koniec pomóc swoim przełożonym poukładać ich papiery przed wyjściem. Może wydaje się to dość nudne zajęcie, lecz Yeosang'a myślał jedynie o dniu w którym postanowi chwycić za słuchawkę i umówić się na pierwsze spotkanie w sprawie nowej pracy.

— Yeosang-ssi! — Zawołała go jedną z milszych pracownicy. Powiedzieć można, że ona jedyna przyglądała mu się czy na pewno wszystko robi poprawnie i czy nie robi rządnych błędów, które później mogą okazać się sporym problemem.

— Jestem pani Lee! — Zmachany podszedł bliżej siedzącej kobiety — W czym mogę pomóc?

— Co robisz dzisiaj po pracy? — Zapytała, lecz nie dostała żadnej odpowiedzi, a jedynie wzrok chłopaka — Pytam ponieważ idziemy wszyscy z tego działu na kolację firmową, dostałeś zaproszenie, prawda?

— Tak właściwie pani Lee...

Wypowiedź chłopaka przerwał jednoznaczny krzyk mężczyzny o tym samym nazwisku co kobieta, nie byli jednak spokrewnieni.

— KANG YEOSANG! — Równie głośnym krokiem co krzyk, mężczyzna podszedł do stojącego, a za raz przerażonego chłopaka.

— Co niby zrobił takiego strasznego tym razem, panie Lee? — Warknęła wręcz kobieta stając w obronie Kang'a.

— Słyszałem, że się przeprowadzasz. Nareszcie nie będzie więcej zmarnowanej kawy na podłogę! — Rozejrzał się po całym biurze, a gdy tylko złapał kontakt wzrokowy z innym pracownikiem dodał uradowany — Czy to nie wspaniała wiadomość?!

Wszyscy jednogłośnie pokiwali głowami, tym samym przyznając mu rację.

Przełożony Yeosang'a miał tylko jedną opinię wśród innych pracowników. Jeżeli nie posłuchałeś go lub nie wykonałeś poleceń, od razu przypinał tobie oznaczenie "Nie wychowanego dzieciaka bez manier" a co za tym idzie masz u niego przechlapane. Dlatego też nikt nie potrafił się odezwać w obronie Yeosang'a.

Czując wzrok wszystkich w jego stronę rozejrzał się po biurze szukając jakiegokolwiek ratunku dla swojej dumy. Nikt się nie odezwał. Nikt. Po mału wątpiąc w jakiekolwiek ratunek, jego oczy spotkały się z oczami pani Lee.

Kobieta przyjrzała się chłopakowi, a widząc jego zaszklone już oczy wstała i zrobiła najgorszy błąd. Podniosła głos na szefa.

— To nie jest w porządku, panie Lee! — Słysząc to nagle sam Yeosang się zlękną, nie mówiąc o reszcie pracowników.

— Widzę, że musisz z nim być bardzo blisko, panno Lee? — Zawahał się udając, że zapomniał jak się ona nazywa.

— Jest on dobrym chłopakiem, więc prosiłabym by pan przynajmniej przez chwilę dał mu w spokoju zakończyć pracę.

— Dziękuję pani Lee... Ale ja lepiej-

— Jak śmiesz! — Chwycił pierwsze co wpadło mu pod ręce i rzucił tym o ziemię — Nie po to cię ściągałem na te stanowisko, byś teraz stawiała się za tym kimś!

— Panie Lee! — Kobieta odsunęła Yeosang'a zza swoje plecy widząc jak mężczyzna zaczyna się do nich zbliżać.

— Kolacja firmowa? Chciałaś go zaprosić? Przecież on za niedługo zostanie wydaliby!

— Jednak puki co jest razem z nami, co oznacza że jest tego częściom. Nalegam, by pan się natychmiastowo uspokoił.

— Masz szczęście, że znalazłeś sobie ochroniarza, radę się stąd szybko wynosić.

ᴄʀuᴍʙs ᴏғ ʟɪғᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢWhere stories live. Discover now