Mimo drogi która była dość trudna jak na "Dobrego" kierowcę, Kang poradził sobie znakomicie i dotarł w jednym kawałku. Nie licząc jednego zdarzenia, które na całe szczęście nie spowodowało szkód.
— Ani słowa tacie, zrozumieliście mnie? Bo inaczej nigdzie nas nie puści i będziemy musieli jeździć autobusem.
— Nie ma mowy! — Oburzył się San — Tam śmierdzi i jest tłoczno, a gdzie przepis przestrzeni osobistej? Tam wszyscy się o siebie wręcz ocierają!
— Ej! — Przerwał mu długą dygresję — Nie przy Jongho.
— Ale przyznać trzeba nie jesteś aż takim złym kierowcą, no może po za tym momentem przy skrzyżowaniu...
— Ja przestrzegałem przepisom. Zawinił ten pirat drogowy, ale to już nie ważne. Wysiadaj, ja wypakuję brata.
Dosłownie dwie minuty później po walce z siedziskiem i pasami od dziecka, wszyscy byli już gotowi do wejścia do wielkiego budynku. Wielkiego na pewno z perspektywy Jongho. Stali oni tuż przy wejściu. Przez krótką chwilę Kang poczuł Deja Vu którego wolał uniknąć, jednak postanowił nie dać się ponieść emocją i ruszył przed siebie mając na rękach dziecko oraz nastolatka, który wręcz miał jego wzrost.
Wchodząc do środka budynku od razu skierował się w stronę drzwi z napisem "wstęp dla personalu". Niepewnie chwycił za klamkę lecz drzwi były zamknięte, nic dziwnego. To by było za łatwe by wejść do wytwórni.
— Coś nie tak? — Zapytał słodkim głosem chłopiec trzymając się jego szyi.
— Nie skarbie, tylko muszę zadzwonić do przyjaciela by nam otworzył, wiesz? — Chłopiec kiwnął głową, a Yeo odłożył go na ziemię nadal trzymając jego słodkich rączek, jak on cały. Wybrał numer do znajomego i zadzwonił. Chwilę później drzwi otworzył nikt inny jak stary przyjaciel chłopaka.
— Yeosang! — Uśmiechnięty przytulił niemalże od razu przyjaciela ściskając go z całej siły — I kogo moje oczy widzą! Czyżbyś już założył rodzinę? — Jego wzrok zawiesił się na najmłodszym — A ty pewnie jesteś Jonho?
— Jongho, proszę pana — Poprawił go z uśmiechem.
— Wybacz słodziaku — Kucnął tuż przed nim i ścisnął jego policzki — Słyszałem o tobie duuużo dobrego — Chłopiec bez problemu podszedł go wyciągniętych rąk mężczyzny., a ten podniósł go niczym piórko — Jakiś ty leciutki!
— Hong... — Uderzył go w ramię Kang — Nie zakochaj się w nim czasem.
— Wiesz że uwielbiam dzieci — Uśmiechnął się nie puszczając dzieciaka — Ty pewnie jesteś Sam — Tak naprawdę Kim doskonale pamiętał ich imiona, lecz wolał by ci go poprawili przez co zmuszeni są do wypowiedzenia czegoś więcej niż jedynie "Tak" albo "zgadza się".
— Nazywam się San, Park-Choi San — Wyciągnął w jego stronę ekę, a ten od razu odwzajemnił uścisk.
— O tobie też dużo słyszałem, lubisz gry, zgadza się?
— Powiedzmy...
— Lepszy taniec? śpiew?
— Oba.
— Dobra koniec przesłuchania, idziemy już do studio?
— Studio? — Zdziwił się San — Ty tak poważnie?
— A myślisz po co on wynajął dla ciebie całe pomieszczenie do ćwiczeń oraz ogarnął ci nauczyciela? — Zaśmiał się pod nosem Hongjoong — Musi mu na tobie zależeć jak choler-
— Kim! — Warknął przerywając mu —Nie przy dziecku!
— Wybacz młody, dawno nie przebywałem w tak młodym towarzystwie — Poczochrał jego włosy i otworzył szerzej drzwi, by wszyscy mogli przejść — No już, mam ograniczony czas oraz ogarnięcie pary spraw.
Po kolei mężczyzna oprowadził wszystkich po całym budynku, zatrzymali się tuż przed drzwiami z numerem 81 gdzie jeden z uczniów trenował swój własny układ.
— Wooyoung! — Krzyknął starajać się być głośniejszy od muzyki lecz ten ani drgnął.
Jongho aż zasłonił sobie uszy. Było naprawdę głośno. Kim odłożył chłopca i podbiegł do odtwarzacza i wyłączył lecącą piosenkę. Tancerz od razu zatrzymał się. Był w bezrękawniku w kolorze białym oraz w czarnych dresach. Z jego włosów wręcz lała się woda na twarz.
— Co?! — Warknął jeszcze głośniej — No co! — Odwrócił się, a gdy ujrzał dopiero stojących w wejściu ludzi, uśmiechnął się speszony. Widząc go San'owi zabłysły oczy, a serce zabiło szybciej. — Wybaczcie... — Podbiegł lekkim truchtem i zaczął szeptać coś do Kim'a.
— To twój uczeń — Oznajmił wskazując na chłopaków — Zapomniałeś?
— Miał być... większy...?
— Nie o Jongho chodzi, a o tego z tyłu ciołku.
— No okej, bez agresji dziadku — Uderzył go lekko w ramię i podbiegł do nich —Jestem Wooyoung, jeden z wielu który stara się co sił by być kimś wielkim i pokazać że mogę wszystko.
— Hej Wooyoung, Jestem przyjacielem Hongjoong'a, mam na imię Kang Yeosang, a to Jongho i San.
— Hej Jongho, jesteś taki malutki, myślałem że ciebie będę uczyć — Zaśmiał się — A więc ciebie będę uczyć — Zwrócił się do San'a — Jesteśmy w tym samym wieku?
— Tak, ale masz się i tak odnosić z szacunkiem! — Podszedł do nich Kim.
— Tak tak tak... A teraz uciekajcie bo muszę porozmawiać z moim uczniem, okej?
— Co ty na to Jongho, idziemy poznać innych tancerzy?
— A nie mogę zostać? — Hong schylił się do niego i wyszeptał parę słów — Zgoda! Chodź! — Zaczął ciągnąć Yeosang'a za rękę w stronę drzwi.
— Coś ty mu nagadał? — Roześmiał się wychodząc przez drzwi.
— Idziemy na lody, kto nie lubi lodów?
*
*
*
*
*
*
*
*Aż głupio się witać po takiej przerwie. Przepraszam was za to, ale życie naprawdę daje mi popalić... Nie obiecuję że wróciłam na stałe, ale i też nie uciekam na zawsze! Dziękuję za tych co czekali cały ten czas oraz tych którzy do nas doszli, mam nadzieję że zostaniecie tu na dłużej <3
![](https://img.wattpad.com/cover/278800429-288-k339158.jpg)
YOU ARE READING
ᴄʀuᴍʙs ᴏғ ʟɪғᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ
FanfictionBędąc samotnie wychowującym ojcem dwójki dzieci, trzeba dać z siebie sto procent. Niestety problemy powiększają się, gdy większość dnia trzeba spędzić za biurkiem pracując. Seonghwa postanawia zatrudnić opiekunkę dzięki której wrócenie dopiero wiecz...