-5-

205 22 35
                                    

Problemy bywając często nie z naszej winy, bywają naprawdę uciążliwe. Czasami jednak zdarzają się szanse jedne na milion, więc dlaczego by nie skorzystać? — Tak samo myślał Yeosang stojąc tuż przed wielką bramą posiadłości państwa Park-Choi. Przez parę minut nie wiedział czy to dobrze postąpił zapisywać się do takiej pracy. Przecież nie potrafił zanieść zwykłej kawy z pokoju do pokoju, a co dopiero opiekować się małymi dziećmi. 

Zamknął na chwilę oczy i policzył do trzech, wciągając jednocześnie wielki wdech do swoich płuc. Wyciągnął rękę i nacisnął na guzik, który wydał z siebie dźwięk. Zaskoczony podskoczył lekko, a jego oczom ukazała się starsza kobieta w eleganckich ciuchach, jak na strój gosposi. Uśmiechnął się szeroko, ponieważ pierwsze wrażenie jest najważniejsze, lecz ta z poważną miną poprawiła swój wysoki kok i podeszła do samo otwierającej się bramy. W tym momencie wzrok Kang'a był niczym dziecko które pierwszy raz widzi coś na własne oczy.

— D-dzień dobry —  Ukłonił się, gdy kobieta była wystarczająco blisko.

—  Kang Yeosang? —  Spojrzała z góry na dół i odwrotnie na niego. Jej twarz nie wyrażała nic, wyglądała niczym marionetka co jeszcze bardziej zestresowało chłopaka. W pewnym momencie kobieta również się ukłoniła i wskazała ręką drogę w stronę mieszkania — Proszę za mną, Pan Park utknął w korku, więc będziesz musiał poczekać na niego w salonie, mam nadzieję że nie będzie się pan czół niezręcznie.

— Słyszałem, że dzisiaj będą korki, więc nie ma problemu, przygotowałem się na to — Posłał jej lekki uśmiech, lecz ta jedynie zmierzyła go szybkim wzrokiem.

Drogą którą szli wydawała się nieskończoną trasą po niebiańskich ogrodach. Nie szli jednak typową trasą  do drzwi, lecz przez dość duży ogród, a na samym środku znajdowała się mała fontanna.Przepiękna płacząca wierzba rzucała idealny cień na ławkę, która wręcz prosiła się by przebywać na niej w wolnej chwili na świeżym powietrzu. Przeszli dość duży kawałek dalej, a kobieta nadal milczała jak kamienny posąg. Idąc wzdłuż budynku, doszli aż na tył posiadłości. Widząc kolejny zapierający dech w piersi krajobraz, chłopak czół się niczym w zaczarowanym ogrodzie. 

Od razu skręcając w lewą stronę, tuż przy ścianie z zewnątrz, można było ujrzeć niewielką szklarnię a w niej pełno egzotycznych kwiatów, mały kącik z dziecięcymi zabawkami oraz niewielką zjeżdżalnią zrobioną z kolorowego plastiku, oczywiście nie zapominając o huśtawce i piaskownicy. Wszystko to doprowadziło go do małej nostalgii oraz pełno wspomnień, które zawsze skrywał przed samym sobą.

— Tędy będzie pan wchodził, więc radzę zapamiętać drogę do tych drzwi —  Oznajmiła pokazując specjalną kartę i odbijając ją do zamka, który następnie natychmiastowo się otworzył —  O ile pan dostanie pracę, pan również taki dostanie —  Tym razem spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. 

—  Miejmy taką nadzieję —  Dodał przechodząc przez próg drzwi. 

Widok który zaznał był jeszcze piękniejszy niż sobie wyobrażał widząc sam ogród. Przepiękne, a za razem drogie meble idealnie komponowały z równie drogimi ozdobami, nie wspominając o jasno śnieżnych ścianach. Fotel do którego się zbliżali był wystarczająco duży, by pomieścić z sześć jak nie i osiem osób. Tuż przed sofą znajdował się robiony na zamówienie stolik, który był z drewna, a jego środek z szkła, który optycznie przypominał fale morza. 

— Proszę tu usiąść, pójdę na górę, by powiadomić najstarszego panicza o tym iż pan już przyszedł.

Wzrok Yeosang'a ciągnął się krok w krok za kobietą. Szła ona naprawdę niczym prawdziwa, szlachetna pokojówka. Idąc po długich, lekko kręconych schodach, w pewnym momencie zgubiła się mu z oczu, przez co poczuł się lekko niezręcznie.  Mimo swojego prestiżu pomieszczenie w pewnych miejscach wygadało jak przytulny rodzinny dom po prostu bogatszej rodziny.  

Siedząc dobre trzy minuty, które trwały dla niego dość wolno, w pewnym momencie drzwi, które łączyły ten oto salon z przedpokojem otworzyły się na oścież, a oczy Kang'a zabłyszczały z wrażenia. 

Mężczyzna o idealnie długich nogach oraz idealnie dopasowanym równie czarnym, jak jego włosy garniturze przykuły jeszcze większą uwagę siedzącego na sofie chłopaka. Tuż za mężczyzną szły dwie kobiety, które już bardziej wyglądały jak sprzątaczki z wyglądu niż poprzednia kobieta, oczywiście jeżeli chodzi o strój w które były odziane. Idąca trójka w idealnie dopasowanych krokach zmierzała w jego stronę, a gdy już dotarli, mężczyzna usiadł obok chłopaka na fotelu i spojrzał na niego jeszcze bardziej seksowniejszym wzrokiem niż sam jego garnitur.

— Miło cię poznać panie Kang. Nazywam się Park Seonghwa i jestem ojcem, a także opiekunem prawnym dzieci, które pan chciałby pilnować —  Oparł się o oparcie wyglądając jak milion dolarów.

—  Mi-miło m-mi poznać! —  Przez mężczyźnie w garniturze czuł jakby miał zaraz zapaśc się pod ziemię, ponieważ cały wygląd który panował w tym domu, bardzo nie pasował do ubioru który miał na sobie Yeosang.

—  Więc... —  Spojrzał na niego kątem oka lecz gdy zauważył pot u chłopaka pstryknął palcami, a pokojówka od razu podała mu szklankę wody — Napij się, nie chcę byś mi się tu odwodnił —Zaśmiał się widząc jego wyraz twarzy. 

— Przepraszam pana, to mój pierwszy raz w tak przepięknym domu, a ja wyglądam...

—  Proszę się o to nie martwić, będzie pan tutaj pracował jako niania, a nie jako modelka na wybiegu mody, o to proszę się nie martwić — Uśmiechnął się, a serce blondwłosego  chłopaka prawie się roztopiło — Chciałbym cię bardziej poznać, nie tylko z CV które nam dostarczyłeś.

— Więc co chciałby pan wiedzieć? —  Zapytał niepewny trzymając w rękach przeźroczystą szklankę.

—  Czym się interesujesz, czy miałeś kontakt z dziećmi i w jakim wieku. Chciałbym znać większość rzeczy, wiesz... będziesz jednak pracował z moimi dziećmi, a są one moimi oczkami w głowie. 

—  W takim razie... Miałem styczność z trzyletnią dziewczynką, moją kuzynką... — Zamyślił się nie wiedząc co mógłby dodać, przecież wszystko było w tym CV które wypełniał prawie cały wieczór! — Interesuję się tańcem, jak pisałem byłem trainee przez kilka lat.

— Co się stało, że nie został pan idolem? Ma pan bardzo ładną urodę —  Te słowa doprowadziły chłopaka do czerwonych placków na policzkach, tak zwanych rumieńców. 

— Miałem problemy finansowe oraz rodzinne, a do tego postanowiłem ukończyć moją szkołę artystyczną z jak największymi wynikami.

— Zadziwiające, z tego co widziałem-

—  Jak już mówiłem! —  Przerwał — Postanowiłem, a nie spełniłem...

—  Rozumiem. Potrafi pan jakiś język oprócz koreańskiego?

—  Uczyłem się przez jakiś czas chińskiego oraz japońskiego, lecz bardziej ta pierwsza obcja mi podpasowała.

—  Cieszy mnie to, a myślał pan już jak miej więcej mógłbyś zając się moimi dziećmi? —  Zadał to pytanie uważnie przyglądając się jak jego pot coraz bardziej spływa po skroniach.

—  Do końca o tym nie myślałem, ponieważ nie był podany wiek dzieci i...

—  Racja. Chciałbyś  najpierw je zobaczyć osobiście? 

—  Nie trzeba!  — Za gwałtownie Yeosang! Za gwałtownie! Pomyślał.

— No dobrze, w takim razie zadam ci ostatnie pytanie.

—  Słucham?

—  Ostatnie pytanie, ono zweryfikuje czy pan nadaje się na opiekunkę mojego najmłodszego dziecka.

—  W takim razie jestem gotowy —  Odłożył szklankę ostrożnie na stoliku.

—  Potrafi pan obierać jabłka?  



ᴄʀuᴍʙs ᴏғ ʟɪғᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢWhere stories live. Discover now